Wiceprezydent Warszawy Aldona Machnowska-Góra powiedziała, że miejski program rewitalizacji oficjalnie trwa do 2022 roku, "ale już mniej więcej od roku" trwają prace nad nowym – do 2030 roku. "Proponowany przez nas obszar będzie niemal identyczny z tym obecnym: obie Pragi, Targówek" – podała.
Jak poinformowała gazeta, w piątek urzędnicy spotkali się z dziennikarzami, by opowiedzieć o nowym programie. "To odpowiedź na krytykę związaną z trwającą od 2015 roku rewitalizacją Pragi. Jej budżet to 1,5 mld zł. Dzięki tym pieniądzom udało się wyremontować kilkadziesiąt kamienic, a ponad 3 tys. lokali podłączyć do centralnego ogrzewania" - napisano. GW zauważyła, że potrzeby są jednak znacznie większe i przypomniała, że tysiąc miejskich lokali na samej Pradze-Północ nie ma toalet i łazienek, a w niektórych kamienicach wiszą atrapy grzejników, których od kilku lat nie podłączono do sieci grzewczej.
"Miejscy urzędnicy zapewniają, że jednym z ważniejszych priorytetów wciąż będzie poprawa warunków mieszkaniowych, w tym podłączanie centralnego ogrzewania i budowa toalet oraz łazienek w lokalach" – czytamy w Gazecie.
Przekazano, że nowy program będzie prowadzony w oparciu o ustawę. Urzędnicy mogą korzystać z zawartych w niej nowych narzędzi. To m.in. prawo pierwokupu nieruchomości przez dwa lata od uchwalenia programu rewitalizacji.
Nie będzie inwestycji mieszkaniowych bez odpowiedniego zagospodarowania terenu
Magdalena Młochowska, dyrektorka biura architektury i planowania przestrzennego, przyznała, że miasto skorzysta z tego prawa jednostkowo, by kupić na rewitalizowanym obszarze grunt ważny z punktu widzenia powstania przedszkola, szkoły.
Zaznaczono, że większe skutki wywoła drugie narzędzie: możliwość zawieszenia wydawania decyzji o warunkach zabudowy na dwa lata od momentu uchwalenia programu rewitalizacji.
Dotyczy to tylko mieszkaniówki. Urzędnicy zamierzają z tego korzystać zwłaszcza na terenach kolejowych i przemysłowych na Targówku Fabrycznym, na Kamionku i na Żeraniu.
"Chcielibyśmy, aby na terenach z niewystarczającą infrastrukturą społeczną, tam, gdzie nie ma placówek oświatowych, dróg, skwerów, placów, nie rozlewały się inwestycje mieszkaniowe bez odpowiedniego zagospodarowania terenu" – tłumaczyła Magdalena Młochowska.
Marlena Happach, dyrektorka biura architektury i planowania przestrzennego powiedziała, że jeżeli ktoś będzie chciał zbudować szkołę, biurowiec, sklep, to będzie to możliwe.
Jednak mogą być wyjątki od zakazu: inwestor będzie mógł uzyskać decyzję o warunkach zabudowy w oparciu o specustawę mieszkaniową, tzw. lex deweloper. Zgodę na to wyrażają radni; taki inwestor musi ściśle współpracować z ratuszem, np. finansując budowę szkoły. Tak chce budować choćby firma Okam, która ostatnio kupiła 62 hektary po fabryce FSO na Żeraniu – dodała Wyborcza. (PAP)
dors/