Szef MON: w ciągu dwóch lat Polska będzie miała najsilniejszą armię lądową w Europie
Zapewniam, że w ciągu dwóch lat Polska będzie miała najsilniejszą armię lądową w Europie – powiedział w Toruniu minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak. Podkreślił, że jeszcze dziś jedzie do Szczecina, gdzie będą wyładowywane pierwsze czołgi Abrams.

Minister Błaszczak uczestniczy w Toruniu w Akademii Kultury Społecznej i Medialnej w konferencji "Trzy Filary Bezpieczeństwa — militarny, energetyczny, żywnościowy".
"Warunkiem rozwoju naszego kraju jest bezpieczeństwo. [...] Chcemy pokoju, ale jeżeli go chcemy, musimy szykować się do wojny. W związku z tym wzmacniamy Wojsko Polskie w odróżnieniu od tych, którzy rządzili do 2015 roku" - powiedział szef MON.
Dodał, że zupełnie nierealistyczne jest podejście zakładające wzmocnienie bezpieczeństwa przez rozbrojenie.
"Historia uczy, że jest dokładnie odwrotnie. Mamy być silni i jesteśmy z roku na rok coraz silniejsi. Prawo i Sprawiedliwość od 2015 roku konsekwentnie buduje siłę Wojska Polskiego" - wskazał.
Zapewnił, że w ciągu dwóch lat Polska będzie miała najsilniejszą armię lądową w Europie. Podkreślił, że armia lądowa jest niezwykle istotna w obliczu charakteru zagrożeń, ale bardzo ważne są także siły powietrzne czy marynarka wojenna.
"Rozwijamy wszystkie rodzaje sił zbrojnych. Powołaliśmy do życia wojska obrony terytorialnej. Moje środowisko (środowisko PiS — PAP) miało rację, przestrzegając przed odbudową rosyjskiego imperium. [...] Dziś realizujemy testament ś.p. prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, wzmacniając polską armię" - mówił Błaszczak.
Dodał, że wojsko musi być dobrze uzbrojone, ale także liczne. Filarami bezpieczeństwa — jak wskazał — są liczebność armii, uzbrojenie i modernizacja oraz współpraca międzynarodowa w ramach NATO.
Szef MON przypomniał o tym, jak polskie władze zareagowały na kryzys na granicy z Białorusią.
"Najpierw powstało tam ogrodzenie tymczasowe, a teraz jest już stałe" - mówił. Podkreślił, że byli tacy — także posłowie opozycji, którzy kwestionowali takie działania.
Szef MON wskazywał, że to PiS jest gwarantem bezpieczeństwa Polski.
Mówił o wadze wyborów jesiennych wyborów do parlamentu, bo w jego ocenie wygrana opozycji oznaczałaby powrót do rozbrajania Polski, z którym — jak ocenił Błaszczak — mieliśmy do czynienia do 2015 r.
"Jeśli będziemy kontynuowali naszą misję - w co głęboko wierzę - jeszcze bardziej wzmocnimy wojsko Polskę, wzmocnimy bezpieczeństwo naszej ojczyzny. Dziś - po moim wystąpieniu w Toruniu - jadę do Szczecina, do portu, gdzie zawinął pierwszy statek z czołgami Abrams. [...] Za naszą wschodnią granicą jest wojna, więc zamawiamy nowoczesny sprzęt już teraz, nie możemy czekać. Wojska pancerne, tak jak i artyleria, są bardzo ważne" - wskazał minister obrony narodowej.
W styczniu br. MON zawarło umowę na dostawę 116 czołgów M1A1 Abrams oraz sprzętu towarzyszącego, w tym 12 wozów zabezpieczenia technicznego M88 Hercules, mostów szturmowych i wozów dowodzenia. Wartość umowy to około 1,4 miliarda dolarów netto, z czego blisko 200 milionów dolarów pokrywa strona amerykańska w ramach przyznanych Polsce środków pomocowych. USA zgodziły się także sprzedać Polsce amunicję, w tym pociski podkalibrowe z rdzeniem ze zubożonego uranu.
Dostawy czołgów i pozostałego sprzętu przewidziano na lata 2023-2024. Czołgi, używane wcześniej przez Korpus Piechoty Morskiej USA, przechodzą szczegółowy przegląd i zostaną dostarczone z wyzerowanymi przebiegami.
Zakup 116 Abramsów wycofanych z korpusu Marines został dokonany, aby przyspieszyć uzupełnianie sprzętu po donacjach na rzecz Ukrainy.
W kwietniu ub. r. Polska zamówiła za 4,7 miliarda dolarów 250 Abramsów w najnowocześniejszej wersji M1A21 SEPv3, które mają zostać dostarczone w latach 2024-2026.(PAP)
autorzy: Tomasz Więcławski, Jerzy Rausz
jc/