PAP: Panie premierze, jak pan ocenia ministra zdrowia. Z jednej strony jest chwalony, jako osoba, która skutecznie walczy z epidemią, stał się nawet tej walki ikoną, a z drugiej strony od kilku dni zalewa go ostra fala krytyki w związku z jego działalnością przed objęciem stanowisk w rządzie.
Jarosław Kaczyński: To jest coś, co się dzisiaj określa hejtem. To atak na człowieka, który rzeczywiście stał się ikoną skutecznej walki z koronawirusem. Wystarczy porównać to, co dzieje się w Polsce, z tym co dzieje się w krajach na zachód i na południe od naszych granic. Wtedy widać wyraźnie, jak ta walka jest skuteczna. To przyniosło panu ministrowi ogromny wzrost zaufania społecznego, do poziomu 70 procent. To rzadko osiągane wyniki. Przez ostatnie trzydzieści lat, może trzech, czterech polityków, wzniosło się na ten poziom. I w związku z tym, jak sądzę, jest ten wściekły atak. A naprawdę nie ma do tego powodu.
Rzeczywiście jest tak, że brat ministra prowadzi firmę badawczą związaną z przedsięwzięciami medycznymi i ta firma uzyskiwała granty z NCBR. Żeby było jasne - Szumowski jako wiceminister nie miał nic wspólnego z NCBR. Powiadomił, że może to być traktowane jako konflikt interesów i nie podejmował żadnych decyzji związanych z NCBR. Funkcje jakie pełnił i pełni minister Szumowski na pewno nie pomogły firmie jego brata. W okresie rządów Platformy Obywatelskiej ta firma otrzymała znacznie więcej dotacji. To są bardzo duże różnice. Mówienie tu o jakichkolwiek nadużyciach jest śmiechu warte.
PAP: Rozumiem, że powody tego jak to pan określa hejtu wykraczają poza ministra Łukasza Szumowskiego i wpisują się w bieżący scenariusz polityczny opozycji?
J.K: To wpisuje się w kampanię wyborczą. To kolejna próba kompromitowania naszej strony. Próba kompromitowania polityków naszej strony jest też atakiem na naszego kandydata na urząd prezydenta Andrzeja Dudę. Wiadomo, o co tutaj chodzi, wiadomo o co chodziło, gdy stawała sprawa wyborów w terminie konstytucyjnym w maju. To była wtedy, jak to ktoś celnie określił, nie tyle klęska medyczna, czy zdrowotna, tylko klęska sondażowa. To wszystko składa się w jedną całość. Oskarżenia wobec ministra Szumowskiego są niesprawiedliwe, nie są oparte na faktach i faktom wprost i bardzo ostro przeczą.
PAP: Rozumiem, że rozciąga Pan tę swoją ocenę ministra Szumowskiego na wszystkie inne zarzuty formułowane w mediach, czy przez polityków opozycji. Przypadek NCBR jest tylko jednym z elementów tych oskarżeń?.
J.K: Świetnie pamiętam, gdy pojawiało się zagrożenie braku środków w szpitalach. Wtedy trzeba było za wszelką cenę zdobywać wszystko co można. Nikt nie byłby wtedy w stanie powiedzieć: "Nie kupujemy". I niestety zdarzały się oszustwa, bo maseczki były zrobione z niewłaściwego materiału. Wszystko dalej było zgodne z prawem. Zażądano zwrotu pieniędzy, albo dostarczenia właściwych maseczek. To jest część tej samej kampanii, która ma obrzydzić ludzi, którzy pomogli polskiemu społeczeństwu i na pewno uratowali bardzo wielu ludzi od śmierci.
PAP: Zapytam jeszcze o rozdzielność majątkową. Opozycja ostro oskarża, że minister Szumowski mając rozdzielność majątkową z żoną coś w ten sposób chce ukryć.
J.K: To praktyka spotykana bardzo często. Nie jest łamaniem prawa. Nie ma też powodów, żeby jeśli ktoś się czegoś dorobił, w momencie, gdy obejmuje stanowisko państwowe, to po prostu tracił. Nie widzę w tym niczego szczególnego.
PAP: Czyli minister Łukasz Szumowski ma Pana jednoznaczne poparcie?
J.K: Tak. Uważam, że zrobił dla Polski bardzo wiele dobrego w tym bardzo trudnym czasie. I jeszcze przed wybuchem epidemii, przed tymi atakami, wiedziałem, że jego sytuacja majątkowa i materialna jest nie taka, jaką niektórzy próbują mu przypisać. Tylko nieporównywalnie bardziej skromna.
Rozmawiał Cezary Bielakowski (PAP)