Nocny atak na ukraiński Czuhujiw. Służby oczyszczają miejsce po wybuchu rosyjskiej rakiety i szukają szczątków

2024-02-15 14:55 aktualizacja: 2024-02-15, 15:51
Zniszczenia spowodowane rosyjskim ostrzałem rakietowym w mieście Czuhujiw, fot. PAP/Vladyslav Musiienko
Zniszczenia spowodowane rosyjskim ostrzałem rakietowym w mieście Czuhujiw, fot. PAP/Vladyslav Musiienko
Po nocnym ataku rakietowym Rosji na miasteczko Czuhujiw na północnym wschodzie Ukrainy służby komunalne oczyszczały w czwartek w południe teren wokół całkowicie zniszczonego przez uderzenie domu, by przystąpić do poszukiwań ciała zabitej tam 67-letniej kobiety.

Rakieta, którą wojska rosyjskie trafiły w dzielnicę domów jednorodzinnych w centrum tego miasta w obwodzie charkowskim, pozostawiła krater o średnicy ponad dziesięciu metrów.

„Mieszkała tu moja teściowa. Jej szczątki są pod tymi ruinami” – mówi PAP bezradnie rozglądając się po miejscu zdarzenia ok. 40-letni mężczyzna

„To była zwykła kobieta, matka mojej żony i babcia naszych dzieci. Nie miała niczego wspólnego z armią i nie była żadną nacjonalistką, bo przecież Rosja tłumaczy, że walczy u nas z nacjonalizmem” – podkreśla mówiąc w języku rosyjskim.

W wyrwie po wybuchu leżą zwłoki psa. Wokół porozrzucane są belki, fragmenty murów, ubrania, dokumenty i książki. Na ulicy przed zniszczonym domem spychacz rozsuwa gruzy.

Monterzy zabezpieczają zerwane linie elektryczne i usuwają blachy, zwisające z drzew. W okolicznych budynkach, w których fala uderzeniowa wybiła szyby, w oknach wstawiane są płyty paździerzowe.

„Obudził mnie dźwięk tłuczonego szkła. Chwyciłem ośmioletniego syna i żonę i wybiegliśmy na dwór. Syn bardzo się przestraszył, zawiozłem go i żonę do rodziny. Wydaje się, że naszego domu nie da się wyremontować, pewnie trzeba będzie budować go od nowa” – wyrzuca z siebie 38-letni Mykoła.

„Mieszkam w tym domu od 70 lat. Nie wiem, czym aż tak im zawiniliśmy, nie mam pojęcia, o czym myśli ten Putin! Jakie życie będzie miało to dziecko, mój prawnuk, po tym, co przeżył w nocy. Oni chyba chcą nas wszystkich zgładzić” – ociera łzy 78-letni ojciec Mykoły.

Eksplozja poważnie uszkodziła znajdujące się po sąsiedzku domy. W garażach stoją zasypane pyłem stare moskwicze i łady. Ludzie stracili tutaj dorobek całego życia.

Rosjanie tymczasem nie uspokoili się po nocnym ataku na Czuhujiw. Po południu z ulicznych megafonów znów puszczano komunikaty o zagrożeniu bombowym, w których apelowano do mieszkańców o ukrycie się w schronach i zachowanie spokoju.

 

Z Czuhujiwa Jarosław Junko (PAP)

sma/