Nowy prezydent Torunia rozpoczął urzędowanie. Jakie ma plany? [WYWIAD]

2024-05-09 09:46 aktualizacja: 2024-05-09, 11:39
Nowy prezydent miasta Paweł Gulewski podczas inauguracyjnej sesji Rady Miasta Torunia, fot. PAP/Tytus Żmijewski
Nowy prezydent miasta Paweł Gulewski podczas inauguracyjnej sesji Rady Miasta Torunia, fot. PAP/Tytus Żmijewski
Nie wyobrażam sobie, aby urzędnicy nie byli otwarci na dialog z mieszkańcami - powiedział PAP nowy prezydent Torunia Paweł Gulewski (KO). Zadeklarował powołanie Rady Dziedzictwa, przetarg na przebudowę ul. Olsztyńskiej i zabieganie o środki np. na park kulturowy w kompleksie św. Ducha.

Polska Agencja Prasowa: W środę rozpoczął pan urzędowanie jako prezydent Torunia. Udało się już porozmawiać z panią skarbnik? Jak wyglądają finanse miasta?

Paweł Gulewski: Dobrze. Z informacji, które mam, wykonania budżetu są na dobrym poziomie. Jesteśmy jednak przed dogłębną analizą wykonania budżetu w pierwszym kwartale tego roku. Czekamy na bilanse. W środę byłem po raz pierwszy w pracy - już na roboczo. Na pewno nie unikniemy przesunięć w budżecie na ten rok. One są czymś naturalnym, ale muszą być też dostosowane do rytmu strategii inwestycyjnej. Nikt, planując budżet na ten rok, nie przyjął założenia, że będziemy chcieli zrealizować coś, co jest priorytetem dla wielu mieszkańców, czyli przebudowę ulicy Olsztyńskiej. Projekt trzeba mądrze etapować, bo to pewnie łączny koszt ok. 160 mln zł, ale chcielibyśmy przetarg na wykonawcę rozstrzygnąć jeszcze w tym roku, tak jak obiecałem.

PAP: Jest szansa na dofinansowanie tej inwestycji?

P.G.: Nieśmiało spoglądamy w niektóre strony. Są to środki centralne, ministerialne, ale nie unijne, bo z KPO i nowej perspektywy finansowania unijnego nie da się tego zrealizować.

PAP: Jednym z wiceprezydentów będzie Rafał Pietrucień, były wiceprezydent w latach 2007-2010, a obecnie dyrektor Departamentu Zarządzania Funduszami Europejskimi dla Kujaw i Pomorza. To on ma odpowiadać za pozyskiwanie dla miasta środków z KPO?

P.G.: Wrócę do strategii ustalania wiceprezydentów miasta i powiem PAP, jako pierwszemu medium, jak to wyglądało. Chcemy ściągać jak najwięcej środków z KPO i w ogóle z funduszy wewnętrznych. Celem jest wejście intensywnie w politykę zewnętrzną Torunia. Mamy nakreślony cel - budowę silnego, może nie ogromnego, ale organizmu metropolitalnego. Nie możemy odstawać od Bydgoszczy. Rafał Pietrucień przygotowywał wszystkie perspektywy unijne. Pozyskanie takiej osoby dla Urzędu Miasta jest dużym osiągnięciem. Dziękuję marszałkowi Piotrowi Całbeckiemu, bo nie było łatwo go przekonać do oddania jednego z największych specjalistów.

PAP: Wiceprezydentem zostanie także Dagmara Zielińska, twórca i koordynator w mieście Centrum Usług Społecznych.

P.G.: To osoba, która świetnie zna się na sprawach społecznych, ochrony zdrowia, jest szczerze zaangażowana i kompetentna w zakresie problemów osób w wieku senioralnym, ale także młodzieży. Chciałem tą nominacją zademonstrować, że środowisko toruńskich urzędników jest pełne potencjału. Doceniłem jedną z urzędniczek dotychczas współpracujących przecież z odchodzącym prezydentem Michałem Zaleskim. Poza tym obiecałem, że jedną z moich zastępczyń będzie kobieta, co wcześniej u pana prezydenta Zaleskiego nie miało miejsca, a przecież kobiet w mieście jest więcej niż mężczyzn.

PAP: Bartosza Szymanskiego, kandydata na prezydenta, który uzyskał 9 procent poparcia, byłego radnego, nie ma w gronie wiceprezydentów. Mówiło się o tym, że może nim być. Ma pan więc inny pomysł na współpracę z nim?

P.G.: Będę z nim lada moment rozmawiał po raz kolejny, tak jak z całym środowiskiem ruchów miejskich, bo przecież kandydatką na prezydenta była także Magdalena Noga, są osoby z Wrzosowiska i Winnicy. Bartek zgromadził wokół siebie bardzo duży potencjał wyborczy. Będziemy rozmawiali o Toruniu w sposób pragmatyczny, ale także kierunkowy. On jest w stanie dać miastu dużo, ale w szczegółach nie chcę o tym mówić jeszcze dzisiaj.

PAP: Jakaś współpraca będzie?

P.G.: To zależy od obu stron. Oferta współpracy z mojej strony będzie.

PAP: W Toruniu przez lata działał zespół ds. średniowiecznego Torunia. Ocenę efektów pracy tego zespołu i współpracy z miastem zostawmy innym, ale przed wyborami prezydenta ogłoszono jego reaktywowanie, co parafował ubiegający się o reelekcję prezydent Michał Zaleski. Pan będzie ten pomysł realizował, gdyż wiele w ostatnich latach było zarzutów dotyczących braku należytej dbałości o dziedzictwo w mieście? Dalej toruńscy dziennikarze będą na placach budowy mogli odnaleźć np. ludzkie szczątki?

P.G.: Takie przypadki, o których pan mówi, rzeczywiście nie były ani normalne, ani komfortowe zarówno dla władz miasta, jak i mieszkańców. Myślimy o sobie tak, że naprawdę o dziedzictwo kulturowe i dziedzictwo dbamy, a różnie z tym bywa. Mam inny pomysł na to niż prezydent Zaleski. Zacząłem już rozmowy z historykami, archeologami, pasjonatami historii czy architektury. Chcę utworzyć Radę Dziedzictwa, która będzie ciałem żywym. Ona będzie opiniowała wszystkie działania przed inwestycjami na Starówce, wokół niej, na Chełmińskim czy Bydgoskim. Nie może się powtórzyć casus Bulwaru Filadelfijskiego i sposób przygotowania i nadzoru tej inwestycji. Rada Dziedzictwa ma być ciałem szerokim, ale także produktywnym, prowadzącym także działalność naukową, badawczą, edukacyjną. Znajdziemy na to środki. One są w funduszach zewnętrznych. Moim obowiązkiem jest znalezienie formuły i środków na to, co zostanie odkopane w kompleksie św. Ducha. Czy to będzie park kulturowy czy inna forma, tego dziś nie przesądzam, ale musimy mieć na to pomysł, pozyskać środki, robić to, a nie tylko o tym mówić.

PAP: Europejskie Centrum Filmowe Camerimage powstanie? Co stanie się, jeżeli okaże się, że po rozpisaniu przetargów i otwarciu ofert na drugą, zasadniczą część tej inwestycji, 600 mln zł to za mało lub zdecydowanie za mało?

P.G.: Nie chcę dywagować, jaka będzie to ostatecznie kwota, ale widzimy doskonale, że usługi budowlane, ceny materiałów nie tanieją, ale są coraz wyższe. Spotkam się z prezydentem Fundacji Tumult Markiem Żydowiczem i będziemy rozmawiali m.in. o etapowaniu tego przedsięwzięcia. Co do drugiego etapu, bo pierwszy jest w realizacji, będziemy rozmawiali z panem Żydowiczem. Dobrze by było, aby przy tej rozmowie był również marszałek woj. Piotr Całbecki, bo Urząd Marszałkowski także wspiera od lat ten festiwal. Pułap 200 mln zł, które Toruń na tę inwestycję ma przeznaczyć, jest dla mnie górną granicą, limitem ostatecznym. Rozmawiam z mieszkańcami i radnymi. Gdybym nawet chciał uzyskać zgodę na powiększenie tej puli, już i tak bardzo dużej, to zapewne jej nie uzyskam od rady miasta.

PAP: Część przedsiębiorców krytykowała - nawet w trakcie kampanii - sytuację w mieście i współpracę z miastem w ostatnich latach. Jaki ma pan pomysł na dialog z tym środowiskiem?

P.G.: Galowe spotkania z przedsiębiorcami możemy robić raz na rok czy pół roku i udawać, że wszystko jest dobrze, ale guzik prawda. Przedsiębiorcy to konkretni ludzie. Oni mają konkretne problemy i oczekiwania. Proponuję więc oprócz Rady Rozwoju i pełnomocnika ds. rozwoju, który będzie na co dzień pracował z otoczeniem biznesowym, ale także wyglądał poza miasto, aby ściągać inwestorów, przeprofilowanie Centrum Wsparcia Biznesu. Ono musi być hubem, miejscem, do którego codziennie spływają postulaty przedsiębiorców, a z którego oni uzyskują konkretne odpowiedzi.

PAP: Jakie będą pana pierwsze wnioski na posiedzenie rady miasta 23 maja?

P.G.: Być może już w maju zawnioskuję o zmiany w budżecie i przesunięcia budżetowe. Na pewno będę chciał zaznaczyć kwestię Wrzosowiska i zmian miejskiego planu zagospodarowania przestrzennego dla tego terenu. Pewnie nie będzie to jeszcze uchwała, ale zdam sprawozdanie z moich ustaleń w tej sprawie z Anną Stasiak z Miejskiej Pracowni Urbanistycznej. Zrealizuję obietnice wyborcze ws. tego terenu.

PAP: Wielu mieszkańców krytykowało w ostatnich latach działalność wielu dyrektorów wydziałów miasta, jak i podmiotów podległych. Co z tymi osobami? One zostają, a pan liczy na ich inne działanie, czy też odchodzą z urzędu?

P.G.: Mają czystą kartę. Będę rozmawiał ze wszystkim dyrektorami o ich karierach zawodowych. Część z osób ma porozumienia emerytalne i niedługo odejdzie na emeryturę. Nie ma problemu, abym współpracował z resztą, z tymi, którzy zadeklarują taką chęć, ale ja w swojej pracy preferuję otwartość, dialog. Nie wyobrażam sobie, abyśmy jako organizm urzędniczy współpracowali z mieszkańcami inaczej niż ja to sobie wyobrażam. Te idee muszą być rozprzestrzenione na cały zespół, ale będę też mówił wszystkim, że wymagam od nich kreatywności, otwartych umysłów. Do tego konieczne jest zatrudnienie kolejnych osób do wielu wydziałów, które mają za mało rąk do pracy.

PAP: Wiele osób zadaje to pytanie, więc ja również, nim zakończę: czy będzie pan prezydentem niezależnym - od partii politycznej, od marszałka województwa z PO Piotra Całbeckiego?

P.G.: Partia, do której należę, nie jest niczym deprecjonującym. Mamy świetnych ludzi w PO w Toruniu, to ta partia nauczyła mnie otwartości. Gdzie inaczej miałbym szansę współpracować z taką ikoną walki o wolność, pracy na rzecz Torunia i demokracji, jak marszałek Senatu Jan Wyrowiński, u którego zaczynałem jako młody człowiek. Czerpię ze środowiska KO to, co dobre. Z drugiej strony dobre pomysły nie mają barw partyjnych, więc ja będę otwarty na pomysły innych klubów, ale przede wszystkim pomysły mieszkańców. Często będę musiał rozmawiać także wewnątrz naszego środowiska, ale ja wierzę w dialog, w przekonywanie do swoich argumentów. Mam grono osób, które pomagały mi w kampanii i one też będą dalej ze mną współpracowały.

PAP: Gdyby pojawiła się "sodówka", to żona sprowadzi pana na Ziemię?

P.G.: Przede wszystkim żona, która jest cudowną osobą, w trzy sekundy jest w stanie mnie sprowadzić na Ziemię. Do tego dzieci, bo chcę im poświęcać jak najwięcej czasu, a najmłodszemu trzeba jeszcze zmieniać pieluszkę. A po trzecie, ale nie najmniej ważne, mieszkańcy oraz moi współpracownicy. Oni mają trzeźwe spojrzenie na rzeczywistość, więc bezpieczników mam wiele. (PAP)

Autor: Tomasz Więcławski

jos/