"Nie jesteśmy tu po to, by stwierdzić, czy wybory zostały 'skradzione', lecz po to, by przedstawić nasze wnioski" - oświadczyli w niedzielę na konferencji prasowej międzynarodowi obserwatorzy wyborów parlamentarnych w Gruzji.
Jak przyznali, przebieg wyborów świadczy o oddalaniu się Gruzji od standardów demokratycznych.
Według obserwatorów wybory zostały zorganizowane "sprawnie", a obywatele mieli duży wybór stronnictw, na które mogli zagłosować. Jednocześnie kampanię przedwyborczą charakteryzowały mowa nienawiści, przemoc oraz represje wobec opozycji i niezależnych mediów.
Obserwatorzy odnotowali nadużycia dotyczące wykorzystania państwowych zasobów przez partię władzy. Jak poinformowali, ich rozmówcy, uczestnicy sobotniego głosowania, przekazali misji obserwacyjnej doniesienia o przypadkach zabierania dowodów osobistych.
Podczas wyborów dochodziło do wywierania presji na wyborców, zwłaszcza na pracowników sektora państwowego, co rodzi pytania o możliwość oddawania przez nich głosów bez obaw - oświadczył Pascal Allizard, szef krótkoterminowej misji obserwacyjnej OBWE/ODIHR.
Przewodniczący delegacji Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy (PACE) Julian Bulai poinformował, że obserwatorzy odnotowali przykłady kupowania głosów. Zwrócił uwagę na wysoki poziom polaryzacji politycznej i medialnej. Jak podkreślił, klimat polityczny w kraju sprzyjał zastraszaniu wyborców, zwłaszcza na terenach wiejskich.
"Będziemy uważnie obserwować sytuację w Gruzji, by zobaczyć, czy przyszły rząd wybierze powrót do wartości unijnych i norm oraz czy zawróci ze ścieżki negatywnych tendencji z ubiegłych miesięcy" - oznajmił Antonio Lopez-Isturiz White, szef delegacji Parlamentu Europejskiego.
Opozycja nie uznała oficjalnych wyników głosowania, a gruzińscy obserwatorzy oskarżyli partię władzy o nadużycia.
Zdaniem ekspertów, od oceny wydanej przez misję OBWE/ODIHR i inne organizacje międzynarodowe mogą w dużej mierze zależeć dalsze działania opozycji i jej elektoratu.
Według wyników zaprezentowanych przez gruzińską Centralną Komisję Wyborczą, rządząca od 2012 r. partia Gruzińskie Marzenie zdobyła w sobotnich wyborach około 54 proc. głosów.
Parlamentarzyści z Europy i Kanady: wybory nie były wolne ani sprawiedliwe
Wybory parlamentarne w Gruzji nie były ani wolne, ani sprawiedliwe - oznajmili w wydanym w niedzielę oświadczeniu przedstawiciele parlamentów kilku krajów europejskich i Kanady.
"Jesteśmy solidarni z wieloma oddanymi Europejczykami w Gruzji, którzy podzielają nasze wartości, dążą do wolności, demokracji i praworządności" - napisali parlamentarzyści. Wyrażono przekonanie, że Gruzja "zasługuje na miejsce w samym sercu zjednoczonej Europy".
"Ale te wybory nie były ani wolne, ani sprawiedliwe. Klimat polityczny w okresie poprzedzającym wybory nie odpowiadał europejskim standardom sprawiedliwości" - podkreślono. Kandydaci byli zastraszani, nadużyto władzy państwowej i doszło do kupowania głosów - dodano.
"Doniesienia międzynarodowych misji obserwujących wybory wyraźnie to potwierdzają" - kontynuowali sygnatariusze. Zaznaczono, że fałszerstwa wyborcze odbywały się też poprzez zastraszanie i kupowanie głosów w dniu wyborów.
Według parlamentarzystów były to wybory między "Europą a izolacją, demokracją a autorytaryzmem, wolnością a rusyfikacją". Oceniono, że polityka prowadzona przez rządzącą partię Gruzińskie Marzenie "nie jest kompatybilna z UE".
"Perfidna kampania strachu przed +globalną partią wojny+, która robi z Gruzji drugą Ukrainę, trafiła na żyzny grunt. Istnieje tylko jedna +globalna partia wojny+, trzeba ją nazwać po imieniu. Jej imię to Rosja" - czytamy.
"Na tle (tych ustaleń) Unia Europejska nie może uznać" wyników tych wyborów - podkreślono. Parlamentarzyści wezwali do nałożenia sankcji na osoby odpowiedzialne za nadużycia.
"Pomimo ogromnych rozczarowań nie możemy teraz opuścić proeuropejskiej części społeczeństwa" - kontynuowali sygnatariusze oświadczenia. Opowiedzieli się przeciwko "zbiorowemu karaniu (Gruzinów - PAP), np. poprzez zawieszenie liberalizacji systemu wizowego w danej chwili". Parlamentarzyści prognozują, że Gruzję opuszczą wykształceni, nastawieni proeuropejsko młodzi ludzi, co będzie "tragedią" dla europejskiej orientacji kraju.
Wyrażono zaniepokojenie "białorusinizacją" kraju. Istnieją obawy o "represjonowanie i zakaz (działalności) opozycji, niezależnych mediów i krytycznych (wobec władzy) organizacji pozarządowych". "UE musi dać jasno do zrozumienia partii rządzącej (Gruzińskie Marzenie), że tego nie zaakceptuje i że wówczas w takim przypadku dojdzie do całkowitego zerwania stosunków" - napisali parlamentarzyści.
Zapewnili o swoim poparciu dla starań prozachodniej prezydent Salome Zurabiszwili na rzecz zjednoczenia kraju, obrony demokracji, wolności i praworządności.
Wśród sygnatariuszy jest Bogdan Klich, przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych i Spraw Unii Europejskiej Senatu RP, oraz Radosław Fogiel, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych.
Z Tbilisi Natalia Dziurdzińska (PAP)
ndz/ akl/
ndz/ akl/