Obserwatorzy: Gruzja coraz dalej od standardów demokratycznych. "Nierówne szanse, naciski na głosujących"

2024-10-27 15:45 aktualizacja: 2024-10-27, 18:21
Bidzina Iwaniszwili Fot. PAP/EPA/DAVID MDZINARISHVILI
Bidzina Iwaniszwili Fot. PAP/EPA/DAVID MDZINARISHVILI
Sobotnie wybory parlamentarne w Gruzji cechowały się nierównymi szansami kandydatów, polaryzacją, antagonizującą retoryką, naciskami wywieranymi na wyborców i silnymi napięciami - oświadczyli międzynarodowi obserwatorzy.

"Nie jesteśmy tu po to, by stwierdzić, czy wybory zostały 'skradzione', lecz po to, by przedstawić nasze wnioski" - oświadczyli w niedzielę na konferencji prasowej międzynarodowi obserwatorzy wyborów parlamentarnych w Gruzji.

Jak przyznali, przebieg wyborów świadczy o oddalaniu się Gruzji od standardów demokratycznych.

Według obserwatorów wybory zostały zorganizowane "sprawnie", a obywatele mieli duży wybór stronnictw, na które mogli zagłosować. Jednocześnie kampanię przedwyborczą charakteryzowały mowa nienawiści, przemoc oraz represje wobec opozycji i niezależnych mediów.

Obserwatorzy odnotowali nadużycia dotyczące wykorzystania państwowych zasobów przez partię władzy. Jak poinformowali, ich rozmówcy, uczestnicy sobotniego głosowania, przekazali misji obserwacyjnej doniesienia o przypadkach zabierania dowodów osobistych.

Podczas wyborów dochodziło do wywierania presji na wyborców, zwłaszcza na pracowników sektora państwowego, co rodzi pytania o możliwość oddawania przez nich głosów bez obaw - oświadczył Pascal Allizard, szef krótkoterminowej misji obserwacyjnej OBWE/ODIHR.

Przewodniczący delegacji Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy (PACE) Julian Bulai poinformował, że obserwatorzy odnotowali przykłady kupowania głosów. Zwrócił uwagę na wysoki poziom polaryzacji politycznej i medialnej. Jak podkreślił, klimat polityczny w kraju sprzyjał zastraszaniu wyborców, zwłaszcza na terenach wiejskich.

"Będziemy uważnie obserwować sytuację w Gruzji, by zobaczyć, czy przyszły rząd wybierze powrót do wartości unijnych i norm oraz czy zawróci ze ścieżki negatywnych tendencji z ubiegłych miesięcy" - oznajmił Antonio Lopez-Isturiz White, szef delegacji Parlamentu Europejskiego.

Opozycja nie uznała oficjalnych wyników głosowania, a gruzińscy obserwatorzy oskarżyli partię władzy o nadużycia.

Zdaniem ekspertów, od oceny wydanej przez misję OBWE/ODIHR i inne organizacje międzynarodowe mogą w dużej mierze zależeć dalsze działania opozycji i jej elektoratu.

Według wyników zaprezentowanych przez gruzińską Centralną Komisję Wyborczą, rządząca od 2012 r. partia Gruzińskie Marzenie zdobyła w sobotnich wyborach około 54 proc. głosów.

Parlamentarzyści z Europy i Kanady: wybory nie były wolne ani sprawiedliwe 

Wybory parlamentarne w Gruzji nie były ani wolne, ani sprawiedliwe - oznajmili w wydanym w niedzielę oświadczeniu przedstawiciele parlamentów kilku krajów europejskich i Kanady.

"Jesteśmy solidarni z wieloma oddanymi Europejczykami w Gruzji, którzy podzielają nasze wartości, dążą do wolności, demokracji i praworządności" - napisali parlamentarzyści. Wyrażono przekonanie, że Gruzja "zasługuje na miejsce w samym sercu zjednoczonej Europy".

"Ale te wybory nie były ani wolne, ani sprawiedliwe. Klimat polityczny w okresie poprzedzającym wybory nie odpowiadał europejskim standardom sprawiedliwości" - podkreślono. Kandydaci byli zastraszani, nadużyto władzy państwowej i doszło do kupowania głosów - dodano.

"Doniesienia międzynarodowych misji obserwujących wybory wyraźnie to potwierdzają" - kontynuowali sygnatariusze. Zaznaczono, że fałszerstwa wyborcze odbywały się też poprzez zastraszanie i kupowanie głosów w dniu wyborów.

Według parlamentarzystów były to wybory między "Europą a izolacją, demokracją a autorytaryzmem, wolnością a rusyfikacją". Oceniono, że polityka prowadzona przez rządzącą partię Gruzińskie Marzenie "nie jest kompatybilna z UE".

"Perfidna kampania strachu przed +globalną partią wojny+, która robi z Gruzji drugą Ukrainę, trafiła na żyzny grunt. Istnieje tylko jedna +globalna partia wojny+, trzeba ją nazwać po imieniu. Jej imię to Rosja" - czytamy.

"Na tle (tych ustaleń) Unia Europejska nie może uznać" wyników tych wyborów - podkreślono. Parlamentarzyści wezwali do nałożenia sankcji na osoby odpowiedzialne za nadużycia.

"Pomimo ogromnych rozczarowań nie możemy teraz opuścić proeuropejskiej części społeczeństwa" - kontynuowali sygnatariusze oświadczenia. Opowiedzieli się przeciwko "zbiorowemu karaniu (Gruzinów - PAP), np. poprzez zawieszenie liberalizacji systemu wizowego w danej chwili". Parlamentarzyści prognozują, że Gruzję opuszczą wykształceni, nastawieni proeuropejsko młodzi ludzi, co będzie "tragedią" dla europejskiej orientacji kraju.

Wyrażono zaniepokojenie "białorusinizacją" kraju. Istnieją obawy o "represjonowanie i zakaz (działalności) opozycji, niezależnych mediów i krytycznych (wobec władzy) organizacji pozarządowych". "UE musi dać jasno do zrozumienia partii rządzącej (Gruzińskie Marzenie), że tego nie zaakceptuje i że wówczas w takim przypadku dojdzie do całkowitego zerwania stosunków" - napisali parlamentarzyści.

Zapewnili o swoim poparciu dla starań prozachodniej prezydent Salome Zurabiszwili na rzecz zjednoczenia kraju, obrony demokracji, wolności i praworządności.

Wśród sygnatariuszy jest Bogdan Klich, przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych i Spraw Unii Europejskiej Senatu RP, oraz Radosław Fogiel, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych.

Z Tbilisi Natalia Dziurdzińska (PAP)
ndz/ akl/

 

ndz/ akl/