Polscy olimpijczycy z Francji przywieźli 10 medali, w tym tylko jeden złoty. Jędrzejczak nie uchyla się od publicznej dyskusji, jaka po igrzyskach w Paryżu roztoczyła się wokół PKOl i polskiego sportu. Trzykrotna medalistka olimpijska bierze czynny udział w posiedzeniach władz PKOl.
"Na posiedzeniu prezydium zarządu PKOl 19 sierpnia ustaliliśmy, co zostało zatwierdzone przez prezesa Radosława Piesiewicza, że PKOl nie ma nic do ukrycia, a odpowiednie dokumenty i odpowiedzi na wszystkie pytania, które padają w przestrzeni publicznej, zostaną udostępnione w odpowiednim terminie" - powiedziała Jędrzejczak.
Po spotkaniu prezes PKOl na krótko spotkał się z przedstawicielami mediów, aby przedstawić wypracowane stanowisko. Renata Mauer-Różańska, członek zarządu PKOl, była obecna na prezydium, ale podczas tego spotkania nie ujawniła treści listu tylko zapowiedziała, że dokument, będący formą odpowiedzi PKOl na powstałą sytuację po igrzyskach, jest już przygotowany.
"Ten list miał nam zostać przedłożony do naszej akceptacji, ale jego treść odbiega od tego, co zostało wypracowane podczas prezydium. Dlatego go nie podpisałam. Uważam, że każdy o tym wie, że PKOl nie jest odpowiedzialny za przygotowania polskich olimpijczyków do igrzysk. Podobnie PKOl nie odpowiada za to, że mamy osiem, dziesięć, piętnaście, szesnaście czy czterdzieści medali. Uważam, że w ogóle nie było potrzeby pisania żadnego oświadczenia" - dodała.
Podkreśliła, że zasiada pierwszy raz we władzach PKOl i czeka z niecierpliwością na raport po igrzyskach. "Jeżeli to będzie możliwe, to wszelkie dane zawarte w umowach sponsorskich też powinny być ujawnione odpowiednim instytucjom nadzorującym. Każdy związek sportowy przedkładał do PKOl i Ministerstwa Sportu i Turystyki założenia startowe przed igrzyskami. I zgodnie z przepisami, każdy związek ma 14 dni na złożenie dokumentu oceny startu. Zawody pływackie w Paryżu zakończyły się 4 sierpnia i my jako PZP taki dokument już wysłaliśmy do ministerstwa sportu, PKOl i Instytutu Sportu " - wyjaśniła.
Medalistka olimpijska z Aten na pytanie PAP czy we władzach PKOl, po IO Paryż 2024, panuje jedność czy też odczuwalny jest rozłam odparła, że „PKOl to duża instytucja, posiadająca w swoich strukturach wielu członków i każdy ma prawo do własnych opinii. Ciężko dziś mi określić, czy pojawia się rozłam, ponieważ aktualnie skupiam się na swoich obowiązkach w Polskim Związku Pływackim”.
Jędrzejczak nie odpowiedziała wprost czy, gdy pojawi się sposobność, podejmie wyzwanie, jakim jest stanowisko prezesa PKOl.
"Obecnie jestem prezesem PZP i członkiem zarządu Europejskiej i Światowej Federacji Pływackiej. Kocham moją dyscyplinę i chciałabym ją rozwijać i wspomagać wypracowanie sukcesów polskich zawodników na poziomie, na którym byłam jako pływaczka. To byłaby dla mnie swojego rodzaju kropka, jednakże jestem świadoma, iż wielkie sukcesy odnosi się po kilku, a nawet kilkunastu latach systematycznej pracy.
- Igrzyska olimpijskie były i będą dla mnie jako zawodniczki najważniejszym wydarzeniem w karierze każdego miłośnika dyscyplin olimpijskich. Gdy pojawiają się takie pytania, to wierzę, iż doceniane są nie tylko moje osiągnięcia sportowe, ale także ścieżka pozasportowa i zdobywany przeze mnie warsztat pozasportowego doświadczenia.
- Jak w sporcie, tak i w życiu staram się, aby iść własną drogą i kierować się przysłowiem: 'Nie ma rzeczy niemożliwych, są tylko takie, do których się słabo przykładam'. A ja staram się przykładać do każdego podejmowanego przeze mnie wyzwania i podjętego zadania. Kadencja aktualnego zarządu kończy się w 2027 roku i jak to kiedyś napisałam w mojej książce, każdą kierowaną do mnie propozycję rozwoju sportu będę poddawała analizie i decyzji" - oświadczyła.
Na 30 sierpnia była planowana gala, na której polscy medaliści olimpijscy mieli otrzymać nagrody. Katarzyna Kochaniak-Roman, rzeczniczka prasowa PKOl wyjaśniła, że uroczystość została przesunięta na inny termin.
"Uważam, że gala to jest moment medalistów, czas na docenienie ich sukcesu. W sytuacji, gdy krytykowane są pewne działania polskiego sportu, trzeba docenić te 10 medali. Oni wracając z igrzysk nie mogą czuć się, że dokonali czegoś niedobrego" - przedstawiła swoje stanowisko Jędrzejczak.
PZP na początku września planuje spotkanie ze sztabem trenerskim, aby podsumować przygotowania do igrzysk. "Zawsze zadaję sobie pytanie: jaka liczba medali spowoduje radość opinii społecznej. My jako PZP spełniliśmy wszystkie oczekiwania trenerów dotyczące przygotowań olimpijskich" - przyznała.
Prezes PZP zwróciła uwagę, że problemy polskiego sportu zaczynają się już na poziomie klas I-III szkoły podstawowej, gdzie brakuje nauczycieli wychowania fizycznego. "Nie zaszczepiamy miłości do sportu w tej grupie wiekowej. 94 procent dzieci nie jest aktywnych sportowo. Najwidoczniej w tym systemie szkolenia stać nas tylko na 10 medali olimpijskich" - powiedziała.
Jędrzejczak przypomniała, że 20 lat temu na igrzyskach w Atenach też było 10 medali. Ona sama zdobyła z tej puli trzy. W Tokio biało-czerwoni zdobyli 14 krążków w pięciu dyscyplinach, a teraz w Paryżu - 10 w dziewięciu.
Z danych przytoczonych przez ministerstwo sportu wynika, że Polska na sport wyczynowy w roku 2023 wydała 166 mln euro, a Holandia mająca o połowę mniej liczną populację, w tym samym czasie 58 mln euro. Sportowcy z Niderlandów w Paryżu wywalczyli 34 medale.
"W Holandii w każdym mieście, a nawet na każdym osiedlu jest pływalnia. Każdy Holender umie pływać. Tam jest obowiązek nauki pływania. Z tego wyrastają zawodnicy w innych dyscyplinach, gdyż, pamiętajmy, pływanie i gimnastyka są sportami najbardziej wszechstronnymi. U nas takiego systemu nie ma" - zauważyła.
Prezes PZP uważa, że w polskim sporcie nie można specjalnie narzekać na finanse, ale środków w dalszym ciągu jest jednak zbyt mało. „Budżet PZP na przygotowanie kadry narodowej do mistrzostw świata, mistrzostw Europy i igrzysk olimpijskich (8,2 mln zł za rok 2024 z ministerstwa) przeznaczany jest na sześć dyscyplin, w tym piłkę wodną. Dużym niedostatkiem jest brak pływalni 50-metrowej w Centralnych Ośrodkach Sportu” - dodała.
Kadra pływacka podczas treningów nie jest w stanie się pomieścić w jednym obiekcie. Musi być dzielona na różne ośrodki. Koszty wynajmu obiektów wzrosły o 100, a w niektórych miejscach nawet o 200 procent. Kostium pływaka kosztuje 1500 zł i jest optymalny na dwa-trzy starty. "W budżecie z ministerstwa znajdują się także środki na stypendia za wyniki sportowe" - dodała.
Po 32 latach Polska miała swojego reprezentanta w skokach do wody. W zdecydowanej większości kadra PZP to młodzi zawodnicy z perspektywą startu na następnych igrzyskach. Polscy pływacy wywalczyli już 16 kwalifikacji, które jeszcze się nie zakończyły, na grudniowe mistrzostwa świata na krótkim basenie w Budapeszcie.
"W sporcie też potrzebne jest szczęście, aby nie było tylko czwartego i piątego miejsca" - powiedziała, mając na myśli - odpowiednio - występ Krzysztofa Chmielewskiego na 200 m st. motylkowym i Katarzyny Wasick na 50 m st. dowolnym.
Jędrzejczak z optymizmem spogląda w przyszłość. Jej zdaniem sport to najlepsza dziedzina życia, która uczy wygrywać i przegrywać, pokonywać wyzwania i przeszkody. "Warto upowszechniać sport. Nie chciałabym, abyśmy niebawem wybierali wybitnych sportowców z grupy 2 albo 4 procent aktywnych dzieci i młodzieży. Te wskaźniki powinny być podobne do tych z Holandii" - podsumowała Jędrzejczak.
autor: Marek Skorupski
grg/