Paweł Kowal: jesteśmy gotowi na Trumpa

2024-11-15 04:45 aktualizacja: 2024-11-15, 10:44
Paweł Kowal. Fot. PAP/ Łukasz Gągulski
Paweł Kowal. Fot. PAP/ Łukasz Gągulski
Musimy przekazać USA, że usankcjonowanie zmiany granic w Ukrainie oznacza nową wojnę w regionie. A Trump pokazywał się jako ten, który na nią nie pozwala - czytamy w wywiadzie z szefem sejmowej komisji spraw zagranicznych Pawłem Kowalem (KO) w piątkowym wydaniu "Dziennika Gazety Prawnej".

Jak informuje Paweł Kowal w wywiadzie dla "DGP", w ostatnich miesiącach kilkakrotnie był w Stanach Zjednoczonych. "W kwietniu razem z przedstawicielami parlamentów Niemiec i Francji długo i intensywnie rozmawialiśmy z republikanami. Wśród naszych rozmówców był np. Marco Rubio, który będzie sekretarzem stanu w nowej administracji Donalda Trumpa" - poinformował. Polityk mówi też dziennikowi, że w sprawie konieczności ochrony granicy oraz roli Europy w atlantyckim aliansie "myślimy podobnie jak ludzie w obozie Trumpa".

Według Kowala relacje Polski i USA w każdej dziedzinie są mocne i utrwalone w instytucjach. Przyznaje również, że bezpośrednie relacje Duda – Trump mogą się Polsce przydać. "Nikt w naszym obozie nie będzie miał problemu z tym, by wspólnie z Dudą przedstawiać nasze stanowisko Trumpowi czy innym przywódcom" - wskazuje.

Zapytany o zapowiedź Trumpa dotyczącą zakończenia wojny w Ukrainie w 24 godziny wskazuje, iż "kluczowe jest, by przekazać nowej administracji, że Władimir Putin prowadzi politykę ściśle rewizjonistyczną, a usankcjonowanie prawne – np. przez traktat pokojowy – jakiejkolwiek zmiany granic to zapoczątkowanie nowej wojny w regionie w ciągu najwyżej kilku lat. A przecież Trump pokazywał się jako ten, który na wojnę nie pozwala". Kowal podkreśla, że Polska uświadamia partnerów, iż bezmyślne danie Putinowi paru lat spowoduje jego rozzuchwalenie i wzmocnienie. A koszty – choć odłożone w czasie – będą wyższe. "Nie myślmy tylko o granicy z Ukrainą, lecz szerzej. Jutro może chodzić o granicę Polski" - zaznacza polityk.

Dodaje, że "musimy odróżniać trwały pokój, który jest efektem traktatu, od ustania działań wojennych, które może nastąpić w wyniku zawieszenia broni i prowadzić do rozejmu". Według Kowala, jeśli w ogóle nastąpi pokój, to na początku będzie to najwyżej prowizoryczne zawieszenie broni – nawet jeśli w praktyce okaże się ono rozwiązaniem na dłużej. Zamrożenie działań wojennych, rozejm i czekanie na to, co się wydarzy: na Kremlu, w Kijowie, w Waszyngtonie. "Tak to widzę. Ale to musi być czas na wzmocnienie się Ukrainy, a nie oddech dla Putina".

Kowal uważa, że rozejmu musiałyby pilnować międzynarodowe siły, a nie armie poszczególnych państw. Jak zaznacza, ważniejsze niż to, kto pilnuje rozejmu, jest nieuznanie żadnej siłowej zmiany granic - czytamy w piątkowym wydaniu "DGP".(PAP)

maku/ miś/ wus/kgr/