Paweł Śliz: nawet Kaczyński zauważył, że Fundusz Sprawiedliwości był funduszem wyborczym SP

2024-07-01 09:31 aktualizacja: 2024-07-01, 15:22
Paweł Śliz. Fot. PAP/Radek Pietruszka
Paweł Śliz. Fot. PAP/Radek Pietruszka
Nawet prezes PiS Jarosław Kaczyński zauważył, że Fundusz Sprawiedliwości był funduszem wyborczym SP i oficjalnie na piśmie zwrócił się w tej sprawie do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry - powiedział w Studiu PAP wiceszef komisji śledczej ds. Pegasusa Paweł Śliz (Polska 2050-TD).

"Gazeta Wyborcza" w poniedziałek w artykule "Tajny list Kaczyńskiego" opublikowała list, który ABW miała znaleźć podczas przeszukania w domu b. wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego (Suwerenna Polska). Wynika z niego, że przed wyborami w 2019 r. prezes PiS Jarosław Kaczyński zwrócił się do Zbigniewa Ziobry "o natychmiastowe zakazanie kandydatom Solidarnej Polski korzystania z Funduszu Sprawiedliwości w kampanii wyborczej".

Śliz w poniedziałek w Studiu PAP, odnosząc się do treści tego listu, przypomniał, że ówczesna opozycja podnosiła fakt o instrumentalnym wykorzystaniu FS przez Solidarną Polskę, co "zauważył nawet lider obozu rządzącego, co doprowadziło do tego, że oficjalnie zwrócił się na piśmie" do ministra Ziobry.

"To nie była rozmowa w kuluarach 'proszę cię, nie rób tego', tylko rzeczywiście realnie w piśmie skierowanym do lidera wówczas Solidarnej Polski, żeby nie wykorzystywali tych pieniędzy. Proszę zwrócić uwagę, co tam jest napisane na końcu, że może mieć to dalekie konsekwencje, także jeżeli chodzi o rozliczenie kampanii, czyli subwencji. Czyli jeżeli lider widzi, że tu są nieprawidłowości, to myślę, że PKW powinno bardzo solidnie pochylić się nad tym problemem" - powiedział.

Na pytanie, czy może to oznaczać, że PiS będzie musiał zwrócić subwencję, odpowiedział, że "na pewno wątpliwa byłaby subwencja na kolejne trzy lata dla PiS-u, a są to dziesiątki milionów złotych".

"Te przepisy są stworzone po to, żeby każdy startował w wyborach na równych zasadach, żeby kampania była transparentna, by nie było wykorzystywania nielegalnych środków, środków państwowych, środków spoza budżetu (...), by partia, która może zarządzać setkami milionów złotych nie wydawała ich po to, żeby promować swoich posłów, a niestety do tego dochodziło" - powiedział.

Śledztwo dotyczące wydatkowania środków z Funduszu Sprawiedliwości prowadzi Prokuratura Krajowa, która do tej pory postawiła zarzuty dziesięciu osobom, z których trzy trafiły do aresztu. Podejrzani to m.in. beneficjent Funduszu Sprawiedliwości, a także byli i obecni urzędnicy Ministerstwa Sprawiedliwości, zajmujący się funduszem, którego głównym celem jest pomoc ofiarom przestępstw.

Prokuratura złożyła w czerwcu do Sejmu także wniosek o uchylenie immunitetu innemu politykowi Suwerennej Polski z klubu PiS, b. wiceszefowi MS Marcinowi Romanowskiemu. Wniosek dotyczy także wyrażenia zgody na jego zatrzymanie i aresztowanie.

Postępowanie PK toczy się m.in. w sprawie przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez ministra sprawiedliwości i urzędników MS, do których należało zarządzanie, rozdysponowanie i rozliczenie środków finansowych pochodzących z Funduszu Sprawiedliwości.

W ocenie prokuratury udzielali oni - działając w celu osiągnięcia korzyści majątkowych i osobistych - w sposób uznaniowy i dowolny wsparcia finansowego beneficjentom programów nieposiadających związku z celami FS, czym działali na szkodę interesu publicznego – Skarbu Państwa oraz interesu prywatnego, co spowodowało ograniczenie dostępności środków pochodzących z funduszu uprawnionym podmiotom. 

Śliz: większość ekspertów krytyczna ws. biernego prawa wyborczego tzw. neosędziów 

Na potrzeby sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka powstało dziewięć opinii ekspertów ws. nowelizacji ustawy o KRS, większość z nich jest krytyczna wobec poprawki Senatu w zakresie biernego prawa wyborczego tzw. neosędziów - powiedział w Studiu PAP szef komisji Paweł Śliz.

Nowelizacja ustawy o KRS w wersji przyjętej przez Sejm przewidywała, że prawo do kandydowania na członka Rady nie będzie przysługiwało sędziom wyłonionym po zmianie przepisów dotyczących KRS w 2017 r. Na początku maja Senat przyjął serię poprawek do noweli. Jedna z nich zakłada, że bierne prawo wyborcze będzie przysługiwało wszystkim sędziom, niezależnie od tego, czy byli nominowani przez KRS przed zmianą przepisów w 2017 r., czy po tej zmianie.

Śliz w poniedziałek w Studiu PAP, pytany o zapowiadane na 11 lipca posiedzenie kierowanej przez niego komisji ws. nowelizacji ustawy o KRS i senackich poprawek do tej ustawy, powiedział, że komisja zapozna się m.in. z dziewięcioma opiniami ekspertów ws. nowelizacji. Przekazał, że "większość z nich jest krytycznych" wobec poprawki Senatu dotyczącej biernego prawa wyborczego tzw. neosędziów.

"Osobiście też uważam, że KRS powinien być krystalicznie czysty. Ale z drugiej strony mamy również takie opinie, że przecież przez te sześć lat, kiedy ten KRS funkcjonował, także i moi koledzy kończyli aplikację sędziowską i nie było innej możliwości nabywania praw jako sędzia" - powiedział.

Szef komisji podkreślił, że w żadnej z opinii ekspertów "nie ma jednoznacznego stanowiska" w zakresie senackich poprawek. "Rzeczywiście one, tak jak i opinie poszczególnych polityków, idą w dwie różne strony" - dodał.

"To jest bardzo ciężkie do rozważenia, ale uważam, że komisja sprawiedliwości powinna nad tym siąść, powinna nad tym debatować i znaleźć dobre rozwiązanie, ale wątpię, żeby którekolwiek z tych rozwiązań podpisał pan prezydent, nad czym ubolewam" - ocenił.

Rządowa nowelizacja ustawy o KRS, którą Sejm uchwalił 12 kwietnia, zakłada, że 15 sędziów członków KRS ma być wybieranych w wyborach bezpośrednich i w głosowaniu tajnym przez wszystkich sędziów w Polsce, a nie - jak jest po zmianie przepisów z grudnia 2017 r. - przez Sejm. Po wyborze nowych członków KRS obecni sędziowie członkowie Rady mieliby stracić mandaty.

Nowela przewiduje też, że prawo do kandydowania na członka KRS nie będzie przysługiwało sędziom (tzw. neosędziom), którzy nimi zostali po zmianie przepisów dotyczących KRS w 2017 r. 9 maja Senat jednomyślnie zaaprobował poprawkę, zgodnie z którą bierne prawo wyborcze będzie przysługiwało wszystkim sędziom, niezależnie od tego, czy byli w KRS przed zmianą w 2017 r., czy po tej zmianie.

Poprawka Senatu dotycząca biernego prawa wyborczego tzw. neosędziów uzyskała aprobatę Ministerstwa Sprawiedliwości, które w tej sprawie powołało się na opinię Komisji Weneckiej. Komisja ta pozytywnie oceniła kierunek zmian w noweli o KRS. Według niej całkowite wykluczenie "neosędziów" z możliwości kandydowania do KRS pomija ich indywidualną ocenę.

Przeciwko poprawce Senatu wypowiedziała się część środowisk sędziowskich i prokuratorskich, według których w Krajowej Radzie Sądownictwa nie powinny zasiadać osoby z nominacjami lub awansami sędziowskimi otrzymanymi w wyniku złamania konstytucji. Z kolei z tą oceną nie zgodziły się organizacje społeczne - m.in. Helsińska Fundacja Praw Człowieka i Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Kwestia wyeliminowania biernego prawa wyborczego wobec sędziów, którzy zostali powołani po zmianach dotyczących KRS z grudnia 2017 r., była też elementem sporu między Ministerstwem Sprawiedliwości a prezydentem Andrzejem Dudą. W ocenie prezydenta, który krytycznie oceniał zaproponowane przez MS zmiany przepisów, wszyscy sędziowie mają równy status. Prezydent wyraził także zastrzeżenia dotyczące przerwania kadencji obecnej KRS.

Śliz: jestem bardzo sceptyczny ws. sejmowych uchwał w zakresie niekonstytucyjności ustaw 

Jestem bardzo sceptyczny ws. sejmowych uchwał w zakresie niekonstytucyjności ustaw. Powinniśmy pracować nad jak najszybszym usunięciem tych ustaw z polskiego systemu prawnego - powiedział w Studiu PAP szef sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka Paweł Śliz.

Szef zespołu ds. rozliczeń PiS Roman Giertych pod koniec czerwca po spotkaniu z ministrem sprawiedliwości Adamem Bodnarem zapowiedział, że jego zespół przygotowuje projekt uchwały dotyczący "stwierdzenia niekonstytucyjności niektórych ustaw". "Mam nadzieję, że przekonamy ministerstwo (sprawiedliwości) do przyjęcia tej uchwały w Sejmie i Senacie ws. niektórych ustaw PiS-owskich, które zabetonowały układ, stworzyły warunki półdemokratyczne, tzn. takie, że choć PiS odszedł, to ustawami zabetonował swoją władzę w niektórych obszarach" - powiedział Giertych.

Śliz w Studiu PAP, pytany o to, czy nie uważa, że wydawanie przez Sejm takich opinii byłoby niebezpiecznym precedensem, odpowiedział, że jest "dalekim sceptykiem wydawania uchwał w zakresie niekonstytucyjności ustaw przez Sejm".

"Mam pewną wątpliwość, co do tego, czy Sejm mógłby stwierdzać niekonstytucyjność ustaw w formie uchwały. Uważam, że powinniśmy pracować nad tym, żeby te ustawy, co do których mamy wątpliwości, jak najszybciej usunąć z polskiego systemu prawnego" - ocenił. (PAP)

Autor: Adrian Kowarzyk

kgr/