"Mówiąc ogólnie, oceniamy, że pomimo niektórych z tych incydentów, których jesteśmy świadkami, zawieszenie broni się utrzymuje" - powiedział Ryder na konferencji prasowej w poniedziałek. Odniósł się w ten sposób do zawartego w ubiegłym tygodniu zawieszenia broni między Izraelem i Hezbollahem w Libanie.
Podobnie sytuację ocenił rzecznik Departamentu Stanu Matthew Miller, który określił, że zawieszenie broni "generalnie rzecz biorąc" jest dotrzymywane. Zaznaczył też, że wedle ustanowionego w ramach porozumienia mechanizmu USA i Francja komunikują się na bieżąco z izraelskim i libańskim wojskiem i analizują oraz odpowiadają na zgłoszenia naruszeń rozejmu.
"W prawie każdym zawieszeniu broni w poważnym konflikcie na całym świecie, te pierwsze dni są najbardziej kruche i wtedy najbardziej prawdopodobne są naruszenia i ryzyko naruszeń, a naszym zadaniem, wraz z rządem Francji, wraz z innymi krajami, jest zaangażowanie się w proces, który ustanowiliśmy, aby wywrzeć wpływ zarówno na Liban, jak i Izrael, że leży w ich interesie, aby to zawieszenie broni zostało utrzymane" - powiedział Miller.
Od wejścia w życie rozejmu zarówno Izrael, jak i Liban oskarżają się o jego łamanie. Wojska izraelskie w ostatnich dniach przeprowadziły kilka uderzeń, zaznaczając, że likwidują w ten sposób "zagrożenia naruszające zawieszenie broni". W sobotę media libańskie informowały o dwóch cywilnych ofiarach śmiertelnych takich ataków.
Libańskie ministerstwo zdrowia podało, że w poniedziałek zginęły dwie osoby w wyniku dwóch izraelskich ataków. Wojsko izraelskie poinformowało z kolei, że Hezbollah wystrzelił w poniedziałek dwa pociski w kierunku okupowanych Wzgórz Golan. Oba spadły na otwarty teren, nie wyrządzając szkód i strat. Wspierana przez Iran szyicka grupa przekazała, że była to reakcja na powtarzające się łamanie zawieszenia broni przez Izrael.
Przedstawiciele administracji USA odnieśli się też w poniedziałek do ofensywy syryjskich rebeliantów w Syrii przeciwko siłom władz Baszara al-Asada, w wyniku której nieoczekiwanie rebelianci zajęli Aleppo, drugie największe miasto kraju. Gen. Ryder oznajmił, że USA nie mają z nią nic wspólnego, a siły USA w Syrii są skupione na walce z Państwem Islamskim.
Miller z kolei wezwał obie strony do deeskalacji, zaznaczając, że ofensywa rebeliantów prowadzona jest przez dżihadystyczne ugrupowanie Hajat Tahrir asz-Szam (HTS), uznane przez USA za organizację terrorystyczną. Rzecznik podkreślił, że wezwanie to jest skierowane do państw mających wpływ na obydwie strony, zarówno na reżim Asada, jak i na HTS, w tym m.in. Turcję. Zaprzeczył też, by USA miały zamiar wycofać sankcje nałożone na syryjskiego dyktatora.
"Asad jest brutalnym dyktatorem, który ma krew na rękach, krew niewinnych cywilów. Ostatecznie chcemy zobaczyć proces polityczny, w którym to Syryjczycy będą decydować, kim są ich przywódcy" - powiedział Miller.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)
osk/ kar/ ał/