Po meczu piłkarskiej Ligi Europy pomiędzy Ajaksem i Maccabi Tel Awiw w Amsterdamie doszło w czwartek do starć między kibicami i napaści na Izraelczyków, oraz - jak podał izraelski dziennik "Maariw" - do co najmniej jednej próby porwania. Wiele ataków wyglądało na zaplanowane zasadzki, z napastnikami czekającymi w różnych punktach miasta na wracających kibiców. "Czekali w grupach na każdym rogu i gdy rozpoznawali Żydów, zaczynali ich ścigać" - powiedział jeden z Izraelczyków w wywiadzie dla stacji Kan News.
Według relacji ofiar napastnicy obrzucali Izraelczyków obelgami po arabsku i skandowali "wolna Palestyna". Izraelczycy byli atakowani, wpychani do kanałów, miało też dojść do prób przejechania ich samochodem - poinformował portal Jerusalem Post. Kibice, z którymi rozmawiali dziennikarze, twierdzili, że policja nie zapewniła im eskorty po meczu. "Holenderska policja sprzedała nas, żeby Arabowie nas zlinczowali" - powiedział jeden z kibiców, który dotarł na lotnisko w Amsterdamie ranny i zakrwawiony.
Były premier Izraela Naftali Benet oświadczył, że zajścia wyglądały jak zaplanowany i zorganizowany pogrom, zaś minister ds. diaspory Amichai Chikli poinformował, że przed zajściami ostrzegał holenderską policję o grożących atakach. "Niestety, lokalne siły nie wywiązały się ze zadania zapewnienia ochrony izraelskich kibiców piłkarskich" - napisał w mediach społecznościowych. Władze miasta przekazały, że krajowa agencja antyterrorystyczna oceniła przed meczem, że nie istnieje "konkretne zagrożenie" dla izraelskich kibiców.
Propalestyńscy, antyizraelscy aktywiści oskarżali Izraelczyków o skandowanie obraźliwych haseł i zrywanie palestyńskich flag.
W piątek policja powiadomiła o aresztowaniu 10 osób. Wcześniej informowano o zatrzymaniu ponad 60.
Burmistrzyni Amsterdamu Femke Halsema podkreśliła na konferencji prasowej w piątek, że do ataku doszło w rocznicę "nocy kryształowej" z 1938 r. "Rozumiem, dlaczego ludziom przypominają się pogromy" - przyznała. Przekazała, że izraelskich kibiców atakowały "antysemickie oddziały uderzeniowe". Powiedziała, że był to "bardzo mroczny moment dla miasta, z powodu którego odczuwa ono głęboki wstyd" - przekazała agencja dpa.
Premier Holandii Dick Schoof oświadczył, że doniesienia o nocnej przemocy przyjął "z przerażeniem". Minister spraw zagranicznych Niemiec Annalena Baerbock oświadczyła za pośrednictwem mediów społecznościowych, że zarejestrowane obelgi są "koszmarne i budzą (...) w Europie głęboki wstyd", a "wybuch przemocy wobec Żydów przekroczył wszelkie granice. Nie ma dla tego żadnego usprawiedlwienia". Kanclerz Niemiec Olaf Scholz napisał w mediach społecznościowych, że przemoc jest "nieakceptowalna", a Żydzi "muszą czuć się w Europie bezpiecznie". Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen oświadczyła, że "nie ma w Europie miejsca na antysemityzm, będziemy z determinacją zwalczać wszelkie formy nienawiści". Francuski prezydent Emmanuel Macron potępił akty przemocy przypominające "najbardziej oburzające godziny historii".
Przywódca holenderskiej skrajnej prawicy Geert Wilders zażądał we wpisie na X deportacji "multikulturowych szumowin". "Muzułmanie z palestyńskimi flagami polują na Żydów" - napisał. Jak podkreślił brytyjski dziennik "Financial Times", liderzy prawicy w Izraelu i Europie sugerują, że rosnący na kontynencie antysemityzm jest ściśle związany z arabską i muzułmańską imigracją do Europy Zachodniej. Około 6 proc. ludności Holandii to wyznawcy islamu.
Biuro prezydenta Izraela Icchaka Hercoga podało, że odbył on rozmowę z królem Holandii Wilhelmem Aleksandrem. Prezydent przekazał, że atak antyizraelskiego tłumu przypomina "mroczne i ponure czasy dla narodu żydowskiego", zaś monarcha miał powiedzieć, że "zawiedliśmy społeczność żydowską podczas II wojny światowej, a wczoraj wieczorem zawiedliśmy ją ponownie” - przekazał izraelski portal Israel National News. (PAP)
os/ akl/ ał/