Jak zaznacza Politico w związku z wyborami do niemieckiego Bundestagu, które odbędą się za nieco ponad rok, podróż do Chin jest okazją dla Scholza, aby udowodnić swoim wyborcom globalną pozycję Niemiec i to, że zrobi on wszystko by zadbać o niemieckie międzynarodowe relacje biznesowe.
Portal przypomina, że przez dekady "droga do Chin była wybrukowana złotem dla niemieckich eksporterów, zwiększając ich zyski i utrzymując pozycję Niemiec jako jednej z najlepszych gospodarek świata". Teraz relacje Chiny-Niemcy mają być "autostradą do piekła w związku z coraz bardziej agresywnym protekcjonizmem Pekinu i surową polityką przemysłową". Jak informuje Niemiecka Izba Handlowa, w raporcie opublikowanym w styczniu br., dwie trzecie niemieckich firm skarżyło się na "nieuczciwą chińską konkurencję".
Jak zaznacza Politico UE jest sfrustrowana dużymi dotacjami, jakie Chiny zapewniają swoim kluczowym branżom, od producentów turbin wiatrowych po firmy motoryzacyjne. Pojawienie się tanich chińskich pojazdów elektrycznych importowanych do Europy wywiera presję na lokalnych producentów do tego stopnia, że Bruksela rozważa nałożenie ceł już latem tego roku.
Pod presją taniego importu z Chin znalazł się przemysł motoryzacyjny, w tym niemieckie firmy Mercedes i BMW. Ponadto dla Siemensa i Volkswagena, firm, które rozpoczęły inwestycje w Chinach 40 lat temu, obecnie Pekin jest filarem ich globalnej działalności. Chiny odpowiadają za około 50 proc. globalnej sprzedaży samochodów VW. Jak zauważa portal, największe niemieckie firmy, przede wszystkim koncerny samochodowe i producenci chemikaliów, tacy jak BASF, są najbardziej narażone, jeśli dojdzie do pogorszenia relacji z Chinami.
Niepokojące jest również dla Berlina to, że Pekin nie potrzebuje już maszyn i zaawansowanej technologii, które napędzały wzrost niemieckiego eksportu do tego kraju przez dekady. Słabszy popyt to znak, że chińskie firmy w dużej mierze dogoniły swoich konkurentów i są mniej zależne od importu.
Niektórzy niemieccy politycy, zwłaszcza krytyczni wobec Chin, z Partii Zielonych, sugerują, że Niemcy powinny dążyć do wycofania się z Chin. Podjęcie takiej decyzji może doprowadzić do zmniejszenia niemieckiej gospodarki o około 5 proc. Oznaczałoby to spowolnienie gospodarki i następstwa jak przy kryzysie finansowym z 2008 r. lub z okresu pandemii.
Jak wspomina Politico tendencja jest odwrotna i niemieckie inwestycje w Chinach osiągnęły prawie 12 miliardów euro w 2023 r., co stanowi rekord. Jednocześnie w latach 2021-2023 Niemcy zainwestowali więcej w Chinach niż w pięcioletnim okresie między 2015 a 2020.(PAP)
mzb/ adj/