Jak czytamy w gazecie, "fundacja, w którą pieniądze pompują największe państwowe spółki, robi tajemnicę ze swoich finansów". "Informacji o sprzedaży jachtu nigdzie wprost nie upubliczniła, choć swoiste jego pożegnanie można znaleźć na łamach tygodnika 'Sieci'" - zauważa dziennik.
Wyjaśnia, że "znalazła się w nim pochwała osiągnięć jachtu, a zarząd PFN dziękuje kapitanowi i załodze za +niezapomniane emocje+".
Jak twierdzi informator „Wyborczej”, jacht został sprzedany. "Potwierdzam, ale nie wiem, za ile ani komu, bo nie zajmuję się wszystkimi projektami" – mówi "Wyborczej" Cezary Jurkiewicz z zarządu PFN. Zapewnia też, że fundacja na tym ani nie straciła, ani nie zarobiła, bo "fundacje nie mogą prowadzić działalności zarobkowej".
Gazeta przypomina, że "przez lata PFN kryła informację o kosztach tego przedsięwzięcia. Dopiero sąd na wniosek organizacji pozarządowej zmusił ją do jawności. Okazało się, że jacht kosztował 900 tys. euro. Do tego doszła obsługa – milion zł za miesiąc. Przez pięć lat (2019-23) dałoby to ok. 60 mln zł." (PAP)
mmi/