Na uwagę, że od 2023 r. nie słyszymy już o pojednaniu, za to usłyszeliśmy od Donalda Tuska o "demokracji walczącej" i jak to rozumie, Hall podkreślił, że "pojęcia 'demokracja walcząca' można bronić w tym sensie, że jeśli porządek demokratyczny jest zagrożony i nie ma dostatecznej determinacji w jego obronie, to może się skończyć dyktaturą lub jeszcze czymś gorszym".
"Gdyby we Włoszech w 1922 roku król, ale także ówczesna większość parlamentarna i rząd wykazali determinację, to marsz na Rzym Mussoliniego zakończyłby się niepowodzeniem, a nie powołaniem go na premiera z wszystkimi tego konsekwencjami. Nie podoba mi się jednak porównanie rozliczeń PiS do Norymbergi. To jest po prostu urąganie pamięci ofiar systemu, który spowodował śmierć milionów ludzi" - powiedział w weekendowym wydaniu „Rzeczpospolitej” Hall, który był ministrem w rządzie Tadeusza Mazowieckiego
W wywiadzie Hall zauważył też, że był czas, kiedy politycy Prawa i Sprawiedliwości oraz Platformy Obywatelskiej "mówili o sobie przyjaciele i zapowiadali stworzenie wspólnego rządu".
"Gdzieś w 2005 r. pojawiła się ta głęboka wrogość spotęgowana katastrofą smoleńską i interpretacją tego wydarzenia jako zbrodni dokonanej przez Rosjan z udziałem polskich władz. Ta nienawiść w dalszym ciągu wywiera ogromny negatywny wpływ na to, co się dzieje w Polsce" - ocenił.
Na pytanie, czy jest szansa na nowy Okrągły Stół, Hall odpowiada: "Nie wyobrażam sobie Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska przy jednym stole i zaręczam, że oni też sobie tego nie wyobrażają. Co więcej, pod obecnym kierownictwem ani Platforma Obywatelska, ani Prawo i Sprawiedliwość się nie zmienią. Nie zakopią topora wojennego" - ocenił Hall. (PAP)
par/ wus/ know/