Aresztowanie Justina Timberlake’a od kilkudziesięciu godzin jest w plotkarskich mediach tematem numer jeden. We wtorek tuż po północy 43-letni wokalista, tekściarz, producent i aktor został zatrzymany przez policję w Sag Harbor w Hamptons, popularnym wśród celebrytów kurorcie wypoczynkowym. Kierujący szarym BMW piosenkarz zignorował znak „stop”, a ponadto nie trzymał się prawej strony jezdni.
Funkcjonariusz wydziału policji Sag Harbor Village stwierdził w raporcie, iż w chwili zatrzymania Timberlake znajdował się w stanie „niezdolności do utrzymania koncentracji”. Dodał, że wyczuł od niego silną woń alkoholu. Ponadto autor przeboju „SexyBack” „miał przekrwione oczy i spowolnioną mowę, chwiał się na nogach i słabo wypadł podczas wszystkich standaryzowanych testów trzeźwości przeprowadzanych w terenie”. Gwiazdor trzykrotnie odmówił poddania się badaniu alkomatem.
Artysta spędził noc w areszcie, po czym został wypuszczony na wolność bez konieczności wniesienia kaucji. Postawiono mu zarzut prowadzenia samochodu pod wpływem alkoholu. Biuro Prokuratora Okręgowego Hrabstwa Suffolk potwierdziło, iż rozprawa odbędzie się 26 lipca. Oskarżony prawdopodobnie weźmie udział w przesłuchaniu za pośrednictwem łącza wideo. Tego samego dnia muzyk ma bowiem zagrać koncert w krakowskiej Tauron Arenie.
Do sprawy odniósł się tymczasem adwokat gwiazdora, Edward Burke Jr. „Nie mogę się doczekać, aby energicznie bronić pana Timberlake’a w obliczu tych zarzutów. Powiem na ten temat więcej we właściwym czasie. Obecnie czekam na udostępnienie mi przez prokuraturę pełnej dokumentacji” – skwitował prawnik w rozmowie z agencją prasową PA Media. (PAP Life)