Szef rządu podczas transmisji live w mediach społecznościowych odniósł się do filmu "Zielona Granica". Podczas nagrania w cyklu "#kameraUpremiera" Morawiecki wyraził przekonanie, że "jest to bardzo smutna produkcja filmowa”.
"Tak naprawdę ten film robi z nas Polaków bandę ciemniaków, prymitywów, ludzi, którzy nie zasługują na jakikolwiek szacunek” – ocenił.
"Pani Holland, drodzy zwolennicy Platformy Obywatelskiej i ci, którzy popieracie ten film. Polacy są wspaniałym i dumnym narodem, zasłużyli na najwyższy medal, (…) za swoją historię, ale i za swoją postawę ostatnich dwóch lat” – wskazał Morawiecki. Wymienił w tym kontekście m.in. "zdecydowany odpór wobec (Aleksandra-PAP) Łukaszenki na wschodniej granicy i fantastyczne przyjęcie ponad 2 mln Ukraińców pod swój dach”.
Tymczasem – jak kontynuował "pani Holland chce pokazać tym filmem, że jesteśmy rasistami, że przyjęliśmy tych ludzi pod swój dach, ponieważ byli nam podobni kulturowo i tylko, dlatego”. "Nie, my przede wszystkim rozumiemy politykę, geopolitykę. Polacy rozumieją, jaka jest waga wojny na Ukrainie i dlatego zrobiliśmy to. Z potrzeby serca, ale także kalkulacji politycznych. Polacy świetnie rozumieją, co leży w naszym interesie” – powiedział premier.
"Tym filmem pani Holland i Platforma Obywatelska, (Donald-PAP) Tusk zasługują na najwyższe potępienie, ponieważ ten film to na dobrą sprawę apogeum pedagogiki wstydu, tego wszystkiego, co było tak haniebne i hańbiące we wszystkich działaniach mediów trzeciej RP, pseudoelit III RP” – ocenił Morawiecki.
Dodał, że jest dużo negatywnych opinii pod zwiastunem filmu w internecie. „Ponad 40 tys. negatywnych reakcji pod trailerem filmu w sieci. Bardzo słaba frekwencja w kinach. To oznacza, że Polacy poznają się na fałszu, oszczerstwach, na oczernianiu, na steku obelg i na pluciu nam w twarz, bo to nawet nie jest już plucie na polskie buty, tylko obraza polskiego munduru, obraza funkcjonariuszy” – ocenił.
Film "Zielona Granica" miał swoją premierę 5 września podczas 80. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji i został uhonorowany Nagrodą Specjalną jury.
"Film opowiada o tym, co dzieje się na granicy polsko-białoruskiej. Przedstawia odpowiedzi polityków, sił zbrojnych, uchodźców, aktywistów i mieszkańców regionu na to wyzwanie. Zależało nam, by uchwycić ten temat w całej jego złożoności. Chcieliśmy również udzielić głosu tym, którzy są go pozbawieni" – powiedziała Agnieszka Holland podczas konferencji na festiwalu w Wenecji. "Nie chcieliśmy uprawiać propagandy sprawiedliwości. Zależało nam, by film odzwierciedlał, jak trudne są wybory, których dokonujemy" – mówiła.
"Nie chcemy Lampedusy w Polsce"
Szef rządu podczas transmisji live w mediach społecznościowych dodał, że "nie można dopuścić, by to, co dzieje się na Lampedusie, stało się udziałem Polski”.
"Nie chcemy Lampedusy w Polsce. Chcemy bezpieczeństwa, bezpiecznych polskich ulic, a nie nielegalnej imigracji zadekretowanej z Brukseli” – dodał.
Premier ocenił, że PiS jest "jedynym gwarantem, że nie będzie nielegalnej imigracji”. "Za 21 dni będziemy podejmowali zasadnicze decyzje, bądźmy zmobilizowani” – dodał.
15 października Polacy wybiorą na czteroletnią kadencję 460 posłów i 100 senatorów.
Referendum ma odbyć się w dniu wyborów parlamentarnych. Padną w nim cztery pytania. Pierwsze z pytań referendalnych brzmi: "Czy popierasz wyprzedaż majątku państwowego podmiotom zagranicznym, prowadzącą do utraty kontroli Polek i Polaków nad strategicznymi sektorami gospodarki?". Drugie: "Czy popierasz podniesienie wieku emerytalnego, w tym przywrócenie podwyższonego do 67 lat wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn?". Trzecie: "Czy popierasz likwidację bariery na granicy Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Białorusi?". Czwarte: "Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?".
W niedzielę agencja ANSA podała, że w ośrodku rejestracji i identyfikacji migrantów na włoskiej wyspie Lampedusa przebywa 152 migrantów, w tym 128 nieletnich. Sytuacja w tzw. hotspocie wróciła do normy po tym, gdy w pierwszej połowie września padł rekord. Umieszczono tam wtedy w skrajnie trudnych warunkach ponad 7 tys. osób, czyli wielokrotnie więcej niż jest miejsc. Doszło wówczas do starć migrantów z siłami porządkowymi. (PAP)
Autor: Katarzyna Lechowicz-Dyl
kno/