Premier Tusk: dla aborcji - w pełnym tego słowa znaczeniu - legalnej w tej kadencji większości nie będzie

2024-08-23 20:42 aktualizacja: 2024-08-24, 08:14
Dla aborcji legalnej, w pełnym tego słowa znaczeniu, w parlamencie tej kadencji większości nie będzie - powiedział w piątek premier Donald Tusk. Zaznaczył, że wobec sprzeciwu środowisk kobiecych nie będzie proponował referendum w tej sprawie. Premier mówił również m.in. o sytuacji na granicy z Białorusią, konflikcie na Bliskim Wschodzie.

"Do następnych wyborów większości w tym parlamencie dla legalnej aborcji, w pełnym tego słowa znaczeniu, nie będzie. Nie ma się co oszukiwać. Natomiast będzie zupełnie inna praktyka w prokuraturze i w polskich szpitalach. To już jest w toku i to będzie bardzo odczuwalne" - powiedział Tusk podczas Campusu Polska Przyszłości w olsztyńskim Kortowie.

Szef rządu w trakcie piątkowego wydarzenia został zapytany o kwestię aborcji, w kontekście faktu, że w połowie lipca zabrakło kilku głosów do uchwalenia nowelizacji Kodeksu karnego częściowo dekryminalizującego pomoc w aborcji.

"Nie mamy większości w parlamencie w tej sprawie. W tej chwili, szczególnie posłanki z KO mówią: spróbujmy jeszcze raz poddać to pod głosowanie. Problem polega na tym - ja staram się być zawsze praktyczny, w tym sensie, że jak na coś się umawiamy, to chciałbym, żeby udało się to przeprowadzić do końca. Realia są takie, że (Roman) Giertych nie zagłosował, (Waldemar) Sługocki był w Stanach na wyjeździe, zabrakło dwóch głosów od nas, ale tak naprawdę tych głosów zabrakło bardzo dużo" - wskazał.

"Chcę wam powiedzieć rzecz, która jest dla mnie przykra, ale jest faktem, którego nie unikniemy: w Sejmie polskim nie ma większości na rzecz takiego prawa do legalnej aborcji, o jakim tu mówiliśmy i na jaki się tutaj m.in. z wami umawialiśmy. Po prostu nie ma większości" - powiedział Tusk.

"Ja mogę tylko obiecać, że w ramach istniejącego prawa zrobimy wszystko, aby kobiety mniej cierpiały, żeby aborcja była na tyle, na ile to jest możliwe bezpieczna i dostępna wtedy, kiedy kobieta taką decyzję musi podjąć. Żeby osoby, które zaangażują się w pomoc kobiecie, nie były ścigane" - zapewnił.

Tusk dodał, że "na zmianę prawa musimy niestety poczekać, nie mam złudzeń co do tego". Premier nie wykluczył prób przekonania PSL "do jakiejś wersji łagodnej" zmian.

Referendum ws. prawa aborcyjnego

Szef rządu zwrócił też uwagę, że ludowcy chcą przeprowadzenia referendum ws. prawa aborcyjnego. "Ale jak wiecie w sprawie referendum większość środowisk, szczególnie tych kobiecych, które zaangażowane były w walkę o prawo do legalnej aborcji mówi: żadnego referendum nie chcemy, to są nasze prawa, nie będziemy głosować tego w referendum. Więc ja nie będę proponował referendum wbrew tym wszystkim, którzy dzisiaj są ofiarami tego przepisu, skoro one nie chcą, to przecież na siłę nie będziemy robić tego referendum" - mówił Tusk.

Wiceszef PO Rafał Trzaskowski wyraził natomiast przekonanie, że jeśli uda się zmienić prezydenta, to "presja będzie tak wielka i jest szansa, że zmieni się to, co najbardziej istotne, czyli cała sytuacja polityczna".

"Wtedy nie będzie żadnych wymówek, wtedy być może łatwiej będzie przekonać nasze koleżanki i kolegów z innych partii, które tworzą dziś rząd, żeby zgodzili się na jakieś rozwiązanie. Być może nie satysfakcjonujące nas wszystkich, ale rozwiązanie, które na pewno zmieni dzisiaj tę sytuację, która jest nie do zaakceptowania" - powiedział Trzaskowski.

W połowie lipca Sejm nie uchwalił nowelizacji Kodeksu karnego, autorstwa Lewicy, dotyczącej częściowej dekryminalizacji dokonania aborcji. Zakładał on uchylenie dwóch przepisów art. 152 Kk, mówiących o karze 3 lat więzienia za przerwanie ciąży w przypadkach, których nie dopuszcza ustawa, oraz nakłanianiu do tego. Wprowadzał też kary ograniczenia wolności lub więzienia do lat 5 w przypadku aborcji, gdy ciąża trwa dłużej niż 12 tygodni. Dekryminalizował on dokonanie aborcji powyżej 12. tygodnia ciąży w przypadku stwierdzenia poważnych wad płodu, grożących życiu i zdrowiu kobiety.

Za uchwaleniem nowelizacji Kodeksu karnego, głosowało 215 posłów. Przeciwko było 218, a dwóch wstrzymało się od głosu. Na 29 głosujących posłów klubu PSL-Trzecia Droga za uchwaleniem ustawy było tylko czterech. W zeszłym tygodniu projekt w wersji, które 12 lipca została poddana pod głosowanie, podpisany przez cały klub Lewicy, część posłów klubu KO, jedną posłankę z PSL-TD oraz czworo posłów klubu Polska 2050-TD, jeszcze raz wpłynął do Sejmu.

Do 2020 r. przerywanie ciąży w Polsce było możliwe w trzech przypadkach: gdy ciąża zagraża życiu lub zdrowiu kobiety, gdy powstała w wyniku czynu zabronionego (np. gwałtu lub kazirodztwa) albo istniało uzasadnione podejrzenie ciężkich i nieodwracalnych wad płodu. W październiku 2020 roku TK zakwestionował trzecią z tych przesłanek.

W następnych miesiącach przestrzeń publiczną obiegła m.in. informacja o śmierci 33-letniej pacjentki, która w piątym miesiącu zmarła w szpitalu w Nowym Targu. Przyczyną śmierci według relacji miała być sepsa, która rozwinęła się w ciele kobiety, gdy lekarze zwlekali z przerwaniem ciąży i usunięciem obumarłego płodu. Sprawa ta wywołała w całym kraju wiele protestów pod hasłem "Ani jednej więcej". Protestujący podnosili wtedy argument, że przyczyną tragedii były m.in. drakońskie przepisy wiążące ręce lekarzom.

Tusk: Trudno pogodzić skuteczność i humanitaryzm na granicy

Musimy każdego dnia pokazywać, że granica Polski jest zamknięta na nielegalną migrację – powiedział premier Donald Tusk. Jak mówił, trudno znaleźć pomost między skutecznością a humanitarnym postępowaniem. Zadeklarował, że pozostanie „twardy”.

„Pierwszym zadaniem ludzi, którzy biorą odpowiedzialność za bezpieczeństwo państwa, jest pilnowanie granicy i ochrona terytorium kraju” – powiedział Tusk w piątek w Olsztynie na Campusie Polska pytany, „co rząd zamierza zrobić, aby uszczelnić granicę, ale przede wszystkim, aby wszyscy migranci byli traktowani w sposób humanitarny”.

Jak mówił Tusk, jako przedstawiciel opozycji byłkrytyczny wobec wielu działańówczesnego rządu. „Ale co do jednej sprawy nie byłem krytyczny i dzisiaj zdania też nie zmienię” – zaznaczył.

Dodał, że jest to częsta w polityce sytuacja, „gdzie nie ma prostego wyboru” między tym, co słuszne, etyczne, a zarazem skuteczne, w której nie można „dokonać wyboru bez żadnego wahania”.

Robimy wszystko, żeby dramatów humanitarnych na naszej granicy nie było” – zapewnił. Dodał, że „cały aparat państwowy, który zajmuje się problemem granicy, jest też nakierowany na edukację, presję, żeby ci, którzy pilnują granicy, nie wyzbyli się nawet odrobiny człowieczeństwa”. „Trudno znaleźć pomost pomiędzy skutecznym działaniem na granicy, a w pełni humanitarnym i ludzkim podejściem do migrantów” – powiedział.

Według Tuska „nie mamy do czynienia z typową migracją; mamy do czynienia z coraz bardziej cyniczną akcją zorganizowaną przez administrację Putina, jak i Łukaszenki”. „Mamy do czynienia z codziennymi aktami agresji na naszej granicy. W takiej sytuacji moją odpowiedzialnością jako premiera polskiego rządu jest zapewnić bezpieczeństwo i szczelność tej granicy” – dodał.

"Mógłbym opowiedzieć rzeczy groźne – że przygotowywane są przerzuty ludzi na naszą granicę, którzy nie mają nic wspólnego z migracją, a raczej z terroryzmem, mają doświadczenie kryminalne. Takich ludzi coraz więcej na granicy spotykamy” – mówił.

Według premiera rząd musi „zrobić wszystko, żeby zniechęcić tych, którzy stają się ofiarami Łukaszenki i Putina, którzy są organizowani przez nich, łudzeni, że można spokojnie przejść do Europy do Polski przez polską granicę”. Przyznał, że „trudno, żeby te działania się podobały”.

„Niestety, musimy każdego dnia pokazywać, że tego przejścia nie ma, że granica Polski jest zamknięta na nielegalną migrację. Ja tutaj niestety dalej będę działał w sposób twardy; a krytykę też przyjmuję, w głębi serca też czasami cierpię, nie jest mi wcale z tym łatwo” – zapewnił.

Zebrani oklaskiwali zarówno pytanie młodej radomianki, która zwróciła uwagę, że na granicy „niestety nadal są stosowane nielegalne pushbacki”, jak i odpowiadającego jej Tuska.

Ostatniej doby Straż Graniczna odnotowała 80 prób nielegalnego przedostania się do Polski z Białorusi. Dwie osoby zatrzymano za pomocnictwo w nielegalnym przekroczeniu granicy. Funkcjonariusze SG udzielili też pomocy medycznej jednemu migrantowi, który takiej pomocy wymagał. Od początku 2024 r. SG zarejestrowała blisko 23 tys. prób nielegalnego przekroczenia granicy białorusko-polskiej.

Od 13 czerwca na ok. 60-kilometrowym odcinku granicy z Białorusią w powiecie hajnowskim (woj. podlaskie) obowiązuje strefa objęta zakazem przebywania. Na ponad 40 km nie wolno przebywać w pasie o szerokości 200 metrów od linii granicy, na 16 km pas ma ok. 2 km szerokości.

Według ruchu Grupa Granica od początku kryzysu humanitarnego na granicy UE z Białorusią zginęło co najmniej 130 osób.

Ostatniego dnia sierpnia wejdzie w życie ustawa, która zwalnia żołnierzy i funkcjonariuszy z odpowiedzialności za użycie broni i środków przymusu bezpośredniego niezgodnie z zasadami w określonych warunkach w działaniach na granicy państwa.

W czerwcu zmarł żołnierz raniony kilka dni wcześniej przy granicy przez mężczyznę, który wraz z innymi usiłować sforsować zaporę.

Tusk: dzisiejsze decyzje i działania premiera Netanjahu źle służą Izraelowi

Dzisiejsze decyzje i działania premiera Benjamina Netanjahu nie tylko owocują krwią i przemocą w Strefie Gazy, ale bardzo źle służą samemu Izraelowi; widzę niepokojącą ewolucję w jego sposobie działania i myślenia, ale byłbym ostrożny w piętnowaniu Izraela jako państwa - ocenił w piątek premier Donald Tusk.

Tusk wziął udział w Campusie Polska Przyszłości w olsztyńskim Kortowie; jedna z uczestniczek spotkania - w kontekście wydarzeń w Strefie Gazy - zapytała, "kiedy będziemy gotowi powiedzieć wprost, że Izrael jest państwem terrorystycznym".

Tusk powiedział, że "nie ma mowy o akceptacji dla żadnej formy terroru". "Terror, przemoc, ktokolwiek za tym stoi, ktokolwiek to robi, jest nie do zaakceptowania dla cywilizowanej ludzkości" - podkreślił. Dodał jednocześnie, że "nie możemy dać się wmanewrować w jakąś taką stronniczą narrację jednej, drugiej lub trzeciej strony".

Premier podkreślił, że nie do zaakceptowania są tragiczne obrazy śmierci dzieci w Gazie, bombardowania miejsc, które nie wyglądają na obozu terrorystów. Dodał, że tak samo nie do zaakceptowania są straszliwe obrazy z Izraela po ataku terrorystów w Hamasu na niewinnych ludzi.

Tusk zwrócił uwagę, że w Izraelu bunt przeciwko polityce premiera Benjamina Netanjahu jest "dość potężny"; przypomniał w tym kontekście demonstracje dotyczące sfery praworządności.

"Znam premiera Netanjahu od 20 lat, widzę bardzo niepokojącą ewolucję w jego sposobie działania i myślenia, ale byłbym ostrożny w piętnowaniu Izraela jako państwa" - powiedział Tusk.

Podkreślił znaczenie Izraela w swoim regionie; dodał, że to państwa powinno ten region stabilizować i zmieniać jego oblicze.

"Dzisiejsze decyzje i działania premiera Netanjahu źle służą Izraelowi, nie tylko owocują krwią i przemocą w Gazie, ale bardzo źle służą samemu Izraelowi. Ale nie namówili mnie nikt (...), żebym w tym konflikcie uznał Izrael za winny, a Palestyńczyków za ofiary, bo to byłby obraz jednostronny, po obu stronach są winni, po obu stronach są ofiary" - powiedział Tusk.

Wojna w Strefie Gazy wybuchła po terrorystycznym ataku Hamasu na Izrael 7 października 2023 r., w którym zabito blisko 1200 osób, a 251 porwano; część jest wciąż więziona. W izraelskiej interwencji przeciwko Hamasowi zginęło jak dotąd ponad 40 tys. osób - informuje ministerstwo zdrowia Strefy Gazy. W efekcie wojny to palestyńskie terytorium jest pogrążone w kryzysie humanitarnym na wielką skalę, a większość ludności stała się wewnętrznymi uchodźcami.

Premier Tusk: gdyby nie Campus, nie wiem, czy cieszylibyśmy się wracającą demokracją

Gdyby nie Campus, to nie wiem, czy 15 października 2023 r. podnosilibyśmy swoje ręce do góry z radości, że demokracja znowu do Polski wraca - powiedział premier, szef PO Donald Tusk.

Szef rządu podczas wystąpienia nawiązywał do pierwszej edycji Campusu w roku 2021.

"Nawet nie macie pojęcia, jak wielką energię daliście komuś takiemu jak ja. Gdyby nie to pierwsze spotkanie, gdyby nie kolejny Campus, gdyby nie to, że spotykałem wielu z was później na tej swojej drodze, kiedy jeździłem po całej Polsce, to nie wiem, czy 15 października podnosilibyśmy swoje ręce do góry z radości, że demokracja znowu do Polski wraca" - podkreślił premier.

Dodał, że z jego punktu widzenia Campus był kluczowym momentem. "Miałem tremę, wcale nie byłem pewny, jak mnie przyjmiecie (...). ale wyjście dali mi tę śmiałość i odwagę i zobaczcie, że od tamtego momentu, tak krok po kroku, razem, spierając się, zgadzając, czasami narzekając, czasami sobie klaszcząc, ale w takim narastającym przekonaniem, szliśmy do przodu" - mówił.

Jak mówił, wówczas wraz z wiceszefem PO Rafałem Trzaskowskim musieli coś udowodnić jego uczestnikom. "To, co wtedy się wydarzyło, cztery lata temu, a wcale nie byliśmy pewni, czy wybraliśmy dobrą drogą, to były wszystko ryzykowne momenty. To było tuż po imponującej, ale w finale przegranej kampanii. To było w takiej chwili historycznej" - mówił Tusk.

Campus Polska Przyszłości odbywa się po raz czwarty. Wśród tegorocznych prelegentów zapowiedziano m.in. liderkę białoruskich sił demokratycznych Swietłanę Cichanouską, przewodniczącą Parlamentu Europejskiego Robertę Metsolę, wiceprzewodniczącą Komisji Europejskiej Verę Jourovą, czy byłą premier Finlandii Sannę Marin.

W tym roku wyodrębniono kilka grup tematycznych, wokół których będą się ogniskowały główne wydarzenia. Są to zagadnienia dotyczące: bezpieczeństwa - zarówno w wymiarze lokalnym, jak i globalnym, kompetencje przyszłości, blok tematów określanych jako "różnorodne społeczeństwo", a także szeroko rozumiany komfort życia oraz gospodarka i technologie. Podczas większości dyskusji uczestnicy będą mogli zadawać zaproszonym gościom pytania.

Tusk: z nadzieją patrzę na Rafała Trzaskowskiego

Swoją robotę będę starał się wykonać możliwie szybko i możliwie najlepiej - powiedział w piątek premier Donald Tusk do uczestników Campusu Polska Przyszłości. Jak dodał, "z nadzieją patrzy" na Rafała Trzaskowskiego.

"Ja swoją robotę będę starał się wykonać - to wam przyrzekam - możliwie szybko, możliwie najlepiej, trochę w roli sprzątacza" - powiedział Tusk.

"Z nadzieją patrzę na Rafała Trzaskowskiego, z jeszcze większą - ze zrozumiałych względów - patrzę na was. Bo przyszłość - i to nie jest slogan - jest w waszych rękach" - podkreślił premier.

"Jesteście istotną częścią globalnej nadziei. Nie miejcie kompleksów, nie dajcie się wcisnąć w szufladkę takiego obskuranckiego myślenia, że ważne jest tylko to, co jest w promieniu 500 metrów" - powiedział Tusk, zwracając się do uczestników Campusu. "To wy jesteście przyszłością świata, nie tylko Polski i weźcie za to odpowiedzialność" - dodał.

Trzaskowski: Polacy nie chcą tylko tych sprawdzonych

Polki i Polacy nie chcą cały czas wybierać tylko tych, którzy są sprawdzeni, chcą też czegoś nowego – przekonywał wiceszef PO Rafał Trzaskowski podczas Campusu Polska Przyszłości. Młodość nie oznacza braku dojrzałości, bądźcie zdeterminowani – zachęcał młodych ludzi szef PO, premier Donald Tusk.

Prezydent stolicy Rafał Trzaskowski ocenił, żepolityka, jak każde trudne zajęcie, jest bardzo konkurencyjna”. „Wszystko zależy tylko i wyłącznie od was, siły przekonywania, tego, co sobą reprezentujecie, jak dobrze jesteście wykształceni” – powiedział.

„Polki i Polacy chcą przed wami otworzyć drzwi. Nie chcą przez cały czas wybierać tylko tych, którzy są sprawdzeni. Na nich też stawiają, bardzo często, ale chcą wybierać też tych, którzy mają coś zupełnie nowego do zaprezentowania” – stwierdził.

"Jest jedna rada, którą daję swoim studentom, swoim dzieciomnie próbujcie nikogo naśladować, wchodzić w buty tych, którzy się spierają, (…). Najważniejsze, żebyście mieli alternatywę, że nie musicie zostać politykiem, polityczką, możecie wybrać jakąś inną karierę i wtedy zupełnie inaczej będzie postrzegani przez ludzi i będzie mieli (…) więcej luzu. To jedyna rzecz, która wam można doradzić” – powiedział Trzaskowski.

Wcześniej uczestnik spotkania zapytał, co młodzi ludzie muszą zrobić, by ich zdanie było słyszalne, by nie oceniano ich przez pryzmat wieku. Pytający zwracał uwagę, że wynik ostatnich wyborów parlamentarnych to efekt m.in. rekordowej frekwencji wśród młodych.

"Zgodzimy się z jednym, że argument wieku w ogóle nie zawsze jest fair w polityce, czyli ja nie będę używał argumentu, że pan jest za młody, a pan nie użyje argumentu, że ja jestem za stary" – odpowiedział Donald Tusk.

Premier przywołał wypowiedź kandydatki Demokratów na prezydenta USA Kamali Harris, która podkreślała znaczenie otwierania drzwi dla innych i wspierania młodszych pokoleń. „Ale pod koniec zdanie Kamala Harris powiedziała, że czasami te cholerne drzwi trzeba samemu wywalić, przepraszam za cytat, ale dosłownie tak powiedziała. Ja też (…) wam to mówię z pełnym przekonaniem: nie liczcie na to, jako młodzi ludzie z aspiracjami, z ambicjami, że zbyt wielu ze starszego pokolenia będzie wam ochoczo drzwi otwierało” – mówił polityk PO. „Joe Biden otworzył drzwi Kamali Harris, rezygnując z kandydowania, ale miedzy nami mówiąc, trochę czasu mu zajęło, zanim się przekonał, że warto to zrobić” – dodał. „Zmuszajcie nas do tego” – kontynuował, zwracając się do młodych ludzi. „Jesteście dorosłymi ludźmi. Młodość nie oznacza braku dojrzałości” – zaznaczył Tusk.

Jak przekonywał, obecność na Campusie dowodzi, że mając 18, 19, 20 lat, można być bardzo dojrzałym, zdeterminowanym. „Dojrzałość i determinacja powinna wam podpowiedzieć jedną rzecz: jak czujecie, że drzwi są zamknięte, nie czekajcie za długo, aż ktoś je wam otworzy. Tylko wywalajcie te drzwi i wchodźcie, bez chwili wahania” – zaznaczył premier. (PAP)

 

pp/