"Wszyscy się cieszymy i wszyscy czekaliśmy na ten medal. Na każdych igrzyskach były na to szanse, bo zawodnicy zawsze byli dobrze przygotowani, ale rywale byli lepsi. Wreszcie doszliśmy do takiego momentu, kiedy ten medal zdobyliśmy. To jest 300. medal, a więc jest on ważny dla polskiego sportu w ogóle, ale po 16 latach jest bardzo ważny dla polskiej szermierki" - powiedział PAP prezes związku.
Szpada w jego ocenie jest taką bronią, w której przez cztery sekundy można coś zrobić.
"Wierzyłem w nasze zawodniczki, szczególnie w Olę. Wierzyłem, ale to nie musiało się tak skończyć. Sport jest nieprzewidywalny i mogło być odwrotnie. Wtedy my bylibyśmy tak smutni jak Chinki. Myśmy się cieszyli, co pokazuje, że sport jest dość okrutny - jednych nagradza, a drudzy są nieusatysfakcjonowani" - ocenił Tomaszewski.
Zdaniem prezesa związku wszystkie trzy wtorkowe mecze polskich szpadzistek były bardzo zacięte. Nawet ten w półfinale z Francją był w jego ocenie "w pewnym momencie do wygrania".
"Mamy jeszcze dwie drużyny tutaj w Paryżu - florecistów i florecistki. Będziemy trzymali kciuki. Ja się dzisiaj zapytałem naszych florecitów, czy pójdą śladami szpadzistek i powiedzieli, że tak. Będę ich trzymał za słowo. Wierzymy też w nasze florecistki, które są przecież bardzo dobrymi zawodniczkami i niedawno zdobyły wicemistrzostwo Europy. Mamy szanse na to, żeby ten dorobek medalowy powiększyć. Może to będzie medal nr 301 w historii?" - mówił wyraźnie zadowolony sternik Polskiego Związku Szermierczego.
Zachęcenie młodych do uprawiania szermierki było w jego ocenie "jednym z głównych powodów, dla których ten medal igrzysk był tak oczekiwany".
"W każdej dyscyplinie, gdy jest sukces, gdy się ją dużo pokazuje, to wtedy zgłaszają się chętni. W naszym przypadku nie chodzi o dotarcie tylko do dzieci, ale także rodziców. Dzisiaj zaczyna się uprawiać sport w bardzo młodym wieku i dzieci, chociaż szermierka im się podoba, bo rozmawiam z młodymi zawodnikami, to muszą mieć impuls od rodziców. To oni muszą chcieć wysłać ich na trening i wspomagać swoje dzieci. Mam nadzieję, że tak właśnie będzie" - podsumował Tomaszewski.
Z Paryża Tomasz Więcławski (PAP)\
kgr/