Prezydent Duda: nieuchwalenie ustawy dekryminalizującej pomoc w aborcji to rozsądna decyzja

2024-07-12 19:54 aktualizacja: 2024-07-13, 08:28
Prezydent Polski Andrzej Duda. Fot. PAP/Tytus Żmijewski
Prezydent Polski Andrzej Duda. Fot. PAP/Tytus Żmijewski
Wobec obowiązującego prawa to decyzja rozsądna - tak prezydent Andrzej Duda skomentował piątkową decyzję Sejmu, który nie uchwalił ustawy dekryminalizującej pomoc w aborcji. Prezydent wypowiedział się też w kwestii uchylenia immunitetu Marcina Romanowskiego oraz wszczęcia kontrolnego postępowania sprawdzającego ABW wobec doradcy prezydenta Tomasza Szatkowskiego

Duda pytany był o decyzję posłów w piątek wieczorem w Polsat News. Prezydent podkreślił, że "wobec obowiązującego prawa jest to decyzja rozsądna".

"Bo jeżeli aborcja jest generalnie zakazana, a jest generalnie zakazana z kilkoma wyjątkami, to te zakazy powinny być sankcjonowane prawnie. Jeżeli nie będzie żadnej sankcji, to zakaz staje się iluzoryczny" - powiedział prezydent.

Na uwagę, że gdyby nie nieobecność kilku posłów koalicji, to najprawdopodobniej Sejm przegłosowałby tę ustawę, prezydent odparł, że "to jest parlament, to jest Sejm; raz wynik głosowania jest taki, raz jest taki". "Ja jestem zadowolony z wyniku głosowania, to jest wynik rozsądny" - zaznaczył.

Projekt, którego nie uchwalił w piątek Sejm, zakładał dekryminalizację pomocy w aborcji oraz przerywania ciąży za zgodą ciężarnej do 12. tygodnia trwania ciąży. Za uchwaleniem ustawy głosowało 215 posłów, przeciw uchwaleniu było 218 posłów, a wstrzymało się 2 posłów.

Projekt nowelizacji kodeksu karnego był jednym z czterech poselskich projektów, które po kwietniowym posiedzeniu Sejmu zostały skierowane do Komisji Nadzwyczajnej do rozpatrzenia projektów ustaw dotyczących prawa do przerywania ciąży. Członkowie komisji zajęli się nim w pierwszej kolejności.

Pod koniec czerwca - po wysłuchaniu ekspertów i strony społecznej - komisja pozytywnie zaopiniowała projekt. Przewidywał on zmiany polegające przede wszystkim na dekryminalizacji pomocy w aborcji oraz przerywaniu ciąży za zgodą ciężarnej do 12. tygodnia trwania ciąży.

Obecnie art. 152 kk mówi, że "kto za zgodą kobiety przerywa jej ciążę z naruszeniem przepisów ustawy, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech". Przewiduje też taką samą karę za pomoc kobiecie ciężarnej w przerwaniu ciąży z naruszeniem przepisów ustawy lub za nakłanianie jej do aborcji. Projektodawcy chcieli zmienić te przepisy, ponieważ wyszli z założenia, że skoro przerwanie własnej ciąży nie jest czynem karalnym, to również pomoc w aborcji nie powinna być kryminalizowana. Dlatego projekt nowelizacji uchylał te dwa paragrafy.

Do projektu przyjęto również poprawki wiceprzewodniczącej komisji, a jednocześnie przedstawicielki wnioskodawców, posłanki Lewicy Anny Marii Żukowskiej. Jak mówiła, zdecydowała się na nie po wysłuchaniu ekspertów. Wynikiem tych poprawek był zapis, że kto za zgodą kobiety przerywa jej ciążę poza przypadkami wskazanymi w ustawie o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, jeżeli od początku ciąży upłynęło więcej niż 12 tygodni, podlega karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat pięciu.

W odniesieniu do zabiegu usunięcia ciąży po 12. tyg. jej trwania w projekcie dodano poprawkę, która brzmi: "nie popełnia przestępstwa lekarz, pielęgniarka lub położna, jeżeli przerwanie ciąży jest następstwem zastosowania procedury medycznej potrzebnej do uchylenia niebezpieczeństwa grożącego zdrowiu lub życiu ciężarnej lub gdy badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkich i nieodwracalnych wad płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu".

Inna poprawka mówiła, że nie popełnia przestępstwa lekarz, pielęgniarka lub położna, jeżeli uszkodzenie ciała lub rozstrój zdrowia dziecka poczętego są następstwem zastosowania procedury medycznej potrzebnej dla uchylenia niebezpieczeństwa grożącego zdrowiu lub życiu kobiety ciężarnej albo dziecka poczętego.

W projekcie wydłużono terminu wejścia w życie ustawy z 14 do 30 dni od dnia jej ogłoszenia.

Prezydent Andrzej Duda już wcześniej zapowiedział, że w przypadku przyjęcia ustawy w takim kształcie przez parlament, nie podpisze jej. Zapewnił jednocześnie, że kobiety w ciąży nie będą "w żaden sposób karane" za dokonanie aborcji. Jak podkreślił, "kobieta jest tutaj w szczególnej sytuacji". W jego ocenie jednak, penalizacja osób, które uczestniczą w tym procesie nielegalnie, to "zupełnie inna sprawa". Prezydent podkreślił, że według niego aborcja to "pozbawianie ludzi życia".

Prezydent o decyzji Sejmu ws. Romanowskiego: są sądy, ta sprawa będzie wyjaśniana

Sprawa będzie wyjaśniania, są sądy, które w przyszłości być może tę sprawę będą rozstrzygały - tak prezydent Andrzej Duda skomentował piątkową decyzję Sejmu o uchyleniu immunitetu Marcinowi Romanowskiemu oraz wyrażeniu zgody na jego zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie.

Prokuratura Krajowa chce postawić byłemu wiceministrowi sprawiedliwości, politykowi Suwerennej Polski i posłowi klubu PiS 11 zarzutów w śledztwie dotyczącym nadużyć związanych z Funduszem Sprawiedliwości.

O sprawę pytany był  Andrzej Duda. "Ta sprawa będzie wyjaśniania. (...) Takie decyzje są podejmowane przez większość parlamentarną. To posłowie decydują" - odpowiedział prezydent, dodając, że Sejm jest "ciałem politycznym, tam są ugrupowania polityczne, w związku z tym taka decyzja zawsze ma tło polityczne".

"Natomiast zakładam, że - oprócz tego - przede wszystkim są sądy, które w przyszłości być może będą tę sprawę rozstrzygały" - zaznaczył.

Duda pytany był też o inną decyzję podjętą w piątek przez Sejm. Izba wyraziła zgodę także na uchylenie immunitetu b. szefowi MON, posłowi Mariuszowi Błaszczakowi (PiS). Z wnioskiem wystąpił pełnomocnik b. dowódcy operacyjnego RSZ gen. Tomasza Piotrowskiego, który poczuł się przez Błaszczaka publicznie pomówiony.

"Sejm podjął decyzję, ja nie będę te decyzji komentował, rozumiem, że sprawa będzie wyjaśniona" - powiedział prezydent. Pytany, co sądzi o sporze między Błaszczakiem a Piotrowskim, kto ma rację, odparł, że "wie, że spór był", a "sprawa będzie wyjaśniana". "Nie uczestniczyłem w tym sporze, wszystko, co czyniłem i czynię, czyniłem i czynię dla dobra bezpieczeństwa Rzeczypospolitej" - zaznaczył.

Marcin Romanowski w latach 2019-2023 był wiceministrem sprawiedliwości, a od 2018 r. także pełnomocnikiem ówczesnego szefa MS Zbigniewa Ziobry do spraw Funduszu Sprawiedliwości. Wniosek o uchylenie jego immunitetu i wyrażenie zgody na zatrzymanie i aresztowanie w związku z nieprawidłowościami wokół FS trafił do Sejmu 19 czerwca. 3 lipca przychyliła się od niego sejmowa komisja spraw regulaminowych, spraw poselskich i immunitetowych.

Poza wnioskiem dotyczącym Romanowskiego prokuratura skierowała do Sejmu także wniosek o uchylenie immunitetu innemu posłowi PiS, także b. wiceszefowi MS i politykowi Suwerennej Polski Michałowi Wosiowi, na co Sejm zgodził się już pod koniec czerwca.

Postępowanie prokuratury jest wielowątkowe; toczy się m.in. w sprawie przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez ministra sprawiedliwości i urzędników MS, do których należało zarządzanie, rozdysponowanie i rozliczenie środków finansowych pochodzących z Funduszu Sprawiedliwości. W ocenie prokuratury udzielali oni - działając w celu osiągnięcia korzyści majątkowych i osobistych - w sposób uznaniowy i dowolny wsparcia finansowego beneficjentom programów nieposiadających związku z celami FS, czym działali na szkodę interesu publicznego – Skarbu Państwa oraz interesu prywatnego, co spowodowało ograniczenie dostępności środków.

Prezydent: dla mnie Tomasz Szatkowski jest po prostu pomawiany

Na dzisiaj dla mnie Tomasz Szatkowski, w świetle dokumentów i tego wszystkiego, co działo się w ostatnich latach, jest po prostu pomawiany - ocenił prezydent Andrzej Duda. Jego zdaniem Szatkowski miał "wszystkie dopuszczenia konieczne do tego, by sprawować funkcję naszego przedstawiciela" w NATO.

Premier Donald Tusk powiedział w piątek w Sejmie, że według ustaleń SKW Tomaszowi Szatkowskiemu zarzucono nieprawidłowe obchodzenie się z dokumentami niejawnymi, kontakty z zagranicznymi służbami specjalnymi oraz uzyskiwanie nieuprawnionych korzyści majątkowych. Szef rządu przekazał ponadto, że na początku maja służby przekazały jemu oraz prezydentowi Andrzejowi Dudzie notatkę z precyzyjną informacją, która podsumowała wątpliwości, zasadnicze zastrzeżenia, wobec Szatkowskiego.

Prezydent, pytany, czy wiedział o tych zastrzeżeniach, odparł, że przede wszystkim wiedział, że Szatkowski przez ostatnie lata był polskim ambasadorem przy NATO, "otrzymał wszystkie poświadczenia, które są w tym kierunku potrzebne, miał dostęp do dokumentów niejawnych, który został mu udzielony przez polskie służby".

"W związku z powyższym pan ambasador Szatkowski podlegał wcześniej wszystkim sprawdzeniom. Co więcej, pan ambasador Szatkowski występował także w ostatnim czasie na ważne stanowisko w Sojuszu Północnoatlantyckim, gdzie - nie mam żadnych wątpliwości - poddawany był również kontroli kontrwywiadowczej służb NATO. I żadne zastrzeżenia wobec pana ambasadora Szatkowskiego, także ze strony służb NATO nie były wobec mnie zgłaszane. Ja o żadnych zastrzeżeniach nic nie wiem" - podkreślił Duda.

Zdaniem prezydenta Szatkowski "miał wszystkie dopuszczenia konieczne do tego, żeby sprawować funkcję naszego przedstawiciela w Sojuszu Północnoatlantyckim i sprawował ją przez całe lata". "Na dzisiaj dla mnie pan ambasador Szatkowski, w świetle dokumentów i tego wszystkiego, co działo się w ciągu ostatnich lat, jest po prostu pomawiany" - ocenił Duda.

Prezydent zwrócił uwagę, że odmówił zgody na odwołanie ambasadora Szatkowskiego przed szczytem NATO w Waszyngtonie (9–11 lipca), ponieważ uznał, że ambasador, który pracuje od lat w NATO i przygotowuje ten szczyt, powinien móc spokojnie dokończyć tę pracę. Zdaniem prezydenta ambasadora w takiej sytuacji wymienia się po szczycie.

"Tak samo, jak zrobiliśmy to w 2016 roku z panem ambasadorem Jackiem Najderem, który z nadania pana premiera Donalda Tuska od 2011 roku pełnił rolę naszego przedstawiciela w NATO. Pozostał na tym stanowisku w momencie, w którym ja zostałem prezydentem RP, pozostał mimo tego, że jesienią 2015 zmieniła się w Polsce władza i do władzy doszła opozycja, ponieważ przygotowywał szczyt NATO w Warszawie w 2016 roku i uważałem za naturalne, żeby dokończył to zadanie" - zaznaczył Duda.

Dodał, iż był zdania, że teraz mamy dokładnie taką samą sytuację. "I pan ambasador Szatkowski, który prowadzi ostatnie prace przygotowawcze do szczytu NATO, powinien móc te prace spokojnie zakończyć" - ocenił prezydent.

Duda zaznaczył, iż oczekuje, że ta sprawa zostanie wyjaśniona. "Ponieważ dla mnie ona wyjaśniana nie jest. Jest dzisiaj ta sprawa, niestety, dla mnie jednym wielkim zbiorem pomówień" - ocenił prezydent.

Na pytanie, czy - według niego - Szatkowski miał szanse na otrzymanie stanowiska zastępcy sekretarza generalnego NATO, prezydent odparł: "Moim zdaniem miał, ponieważ nie zgłaszano wobec niego żadnych zastrzeżeń, ale teraz już ich nie ma".

Szef rządu przekazał w piątek w Sejmie, że informacje o Szatkowskim przygotowała Służba Kontrwywiadu Wojskowego. "Według ustaleń Służby Kontrwywiadu Wojskowego panu Szatkowskiemu zarzucono nieprawidłowe obchodzenie się z dokumentami niejawnymi, kontakty z zagranicznymi służbami specjalnymi, uzyskiwanie nieuprawnionych korzyści majątkowych, a także opieranie się na sugestiach i inspiracjach zagranicznych firm przy sporządzaniu ważnych dokumentów państwowych dotyczących bezpośrednio bezpieczeństwa państwa" - przekazał w piątek premier.

Tusk zwrócił uwagę, że od początku wiedział o tym prezydent Duda, który na początku maja ponownie otrzymał na ten temat informacje, by więcej nie posyłał Szatkowskiego na reprezentanta Polski w NATO. "Co gorsza, pojawiły się nawet takie sugestie, że pan Szatkowski być może będzie kandydatem ze strony pana prezydenta na jedno z najwyższych stanowisk w NATO. I istniało realne zagrożenie, że mógł wygrać" - powiedział premier, potwierdzając tym samym wcześniejsze doniesienia medialne na ten temat.

Do piątkowych słów premiera odniósł się w późniejszym oświadczeniu także sam Szatkowski. W jego opinii słowa szefa rządu na jego temat są "oczywistą nieprawdą". "W związku z pomówieniami pod moim adresem zamierzam skierować przeciwko Donaldowi Tuskowi pozew o ochronę dóbr osobistych" - przekazał Szatkowski w oświadczeniu przekazanym PAP w piątek po południu.

Według Szatkowskiego "oczywistą nieprawdą są formułowane dzisiaj przez Donalda Tuska pomówienia w formie sugestii, jakoby Służba Kontrwywiadu zarzuciła mi nieprawidłowe obchodzenie się z dokumentami niejawnymi, kontakty z zagranicznymi służbami specjalnymi, uzyskiwanie nieuprawnionych korzyści majątkowych, a także opieranie się na sugestiach i inspiracjach zagranicznych firm przy sporządzaniu ważnych dokumentów państwowych, dotyczących bezpieczeństwa".

Szatkowski, w latach 2015-19 wiceminister obrony w rządzie PiS, objął stanowisko stałego przedstawiciela Polski przy NATO w 2019 r. Na początku czerwca MSZ poinformowało, że z końcem maja Szatkowski zakończył tę misję. Szef Biura Polityki Międzynarodowej w KPRP Mieszko Pawlak powiedział PAP na początku lipca, że ambasadorem Polski przy Sojuszu Północnoatlantyckim jest Tomasz Szatkowski i pozostanie nim, dopóki prezydent go nie odwoła. Pawlak pytany wówczas, czy po szczycie NATO Szatkowski zostanie odwołany przez prezydenta, Pawlak mówił, że "to będzie decyzja pana prezydenta i na tę decyzję przyjdzie czas po szczycie NATO". (PAP)

pp/