Ryan Gosling o mało nie zrezygnował z roli Kena. „Miałem powody, żeby odrzucić ten angaż"

2024-02-08 23:00 aktualizacja: 2024-02-09, 11:23
Aktor Ryan Gosling. Fot. PAP/ EPA/NINA PROMMER
Aktor Ryan Gosling. Fot. PAP/ EPA/NINA PROMMER
Występ w najbardziej kasowym filmie 2023 roku, „Barbie” Grety Gerwig, przyniósł Ryanowi Goslingowi („Pamiętnik”) trzecią w karierze nominację do Oscara. W obrazie tym zagrał Kena. „To najtrudniejsza rola w moim dorobku” – przyznaje aktor w rozmowie z portalem „Variety”. Potwierdza w niej, że niewiele brakowało, by nie wystąpił w filmie Gerwig.

Choć dzisiaj trudno wyobrazić sobie kogoś innego w roli Kena (warto jednak pamiętać, że w „Barbie” pojawiło się dużo więcej Kenów), Ryan Gosling mógł jej nie zagrać. Odrzucił tę propozycję, gdyż kolidowała z jego innymi zobowiązaniami zawodowymi. „Miałem powody, żeby odrzucić ten angaż. Praca, życie. Kilka miesięcy później zadzwoniłem do agenta, żeby spytać, kto w końcu gra tę rolę. Usłyszałem, że według Grety – ja” – wspomina gwiazdor. Reżyserka „Barbie” potwierdza, że scenariusz pisany był przez nią i Noah Baumbacha z myślą o Goslingu. Równie zdeterminowana do zatrudnienia właśnie jego była Margot Robbie, która oprócz zagrania głównej roli jest też producentką filmu Gerwig. „Obiecałam mu, że jeśli się zgodzi, to każdego dnia na planie czekał będzie na niego prezent ode mnie” – ze śmiechem wyznała Robbie. Słowa dotrzymała.

Po przyjęciu propozycji, gwiazdor zdał sobie sprawę z tego, że wcielenie się w Kena nie będzie proste. „To było jak aktorstwo na wysoko zawieszonej linie. W krótkich spodenkach, bez koszulki i bez siatki bezpieczeństwa” – ocenia. „Chciałem się upewnić, że jeśli zagram tę rolę, nie będę mógł jej zepsuć. Nie chciałem być tym facetem, który zniszczył film o Barbie. Jeśli więc zagram Kena, będę musiał zrobić więcej niż wydawało mi się, że jestem w stanie” – ujawnił swoje ówwczzesne wątpliwości Gosling. Głównym problemem było to, że o Kenie wiadomo w gruncie rzeczy... jak wygląda. Tylko to.

Za finalną postacią Kena kryje się zatem wiele inspiracji. Między innymi znani kulturyści z lat 90. ubiegłego wieku, bohaterowie reality show „The Bachelorette,”, a także Sylvester Stallone, którego fanami są Gosling i Gerwig. „Odkryliśmy, że Stallone ma słabość do norek. Póki więc Ken również nosił norki, był Kenem w norkach. To odróżniało go od innych Kenów” – tłumaczy nominowany do Oscara za rolę w „Barbie” aktor. Niespodziewaną inspiracją do roli była także postać grana przez Jennifer Jason Leigh w „Sublokatorce”. Z myślą o niej, Gosling zdecydował się rozjaśnić włosy, gdy zdał sobie sprawę, że w przygotowanej dla Kena peruce nie wygląda dobrze.

Z powodu strajku hollywoodzkich aktorów, Gosling nie wspominał wcześniej zbyt wiele o procesie przeistaczania się w Kena. „W pewnym sensie wszystko, co zagrałem do tej pory, prowadziło mnie do tej roli. I sam nie wierzę, że to mówię. Były takie momenty, w których czułem, że nie pracowałem tak ciężko od czasu „Blue Valentine”. A były wtedy takie chwile, że opuszczałem plan emocjonalnie wycieńczony. A zagrać Kena było jeszcze trudniej. I nie mogłem pojąć, czemu w takiej produkcji czuję się tak samo, jak w tamtym filmie” – zdradził.

W rozmowie z „Variety” Gosling odniósł się również do spekulacji o występie na ceremonii rozdania Oscarów, gdzie miałby zaśpiewać nominowaną piosenkę „I’m Just Ken”. „Nie poproszono mnie o to jeszcze. Może to za duże ryzyko, bym to ja ją zaśpiewał? Nie wiem, czy by się to udało. Jestem jednak otwarty na propozycje” – zapewnia. (PAP Life)

mmi/