Napływ uchodźców trwał całą noc, podobnie jak proces ich rejestracji i kwaterowania, które nadal są w toku - przekazała agencja Armenpress.
Reuters poinformował za naocznym świadkiem wydarzeń, że etniczni Ormianie zaczęli pakować swój dobytek do autobusów i ciężarówek, przygotowując się do opuszczenia Stepanakertu, stolicy nieuznawanej Republiki Górskiego Karabachu, by udać się do Armenii. Władze republiki oświadczyły w poniedziałek, że każdy, kto pragnie ją opuścić i wyjechać do Armenii, będzie miał zapewnioną taką możliwość oraz darmowe paliwo. Na drogach prowadzących z Górskiego Karabachu do Armenii pojawiły się korki.
Niezależny fotoreporter Dawid Garamanian zamieścił na Facebooku zdjęcia ze Stepanakertu, obrazujące wyjazd z miasta etnicznych Ormian. "W przeciągu kilku dni, po raz pierwszy w historii, Arcach (ormiańska nazwa Górskiego Karabachu - PAP) zostanie całkowicie bez Ormian" - napisał Garamanian, cytowany przez portal News.am.
Protesty na ulicach Erywania
Jednocześnie na ulicach Erywania od poniedziałku rano obywatele wznowili protesty skierowane przeciwko rządowi premiera Nikola Paszyniana, oskarżanego o brak odpowiednich działań w obliczu 24-godzinnej ofensywy Azerbejdżanu z 19 września. Władze Azerbejdżanu ogłosiły rozbrojenie oddziałów Górskiego Karabachu i odzyskanie kontroli nad regionem, zamieszkałym przez 120-tysięczną ludność ormiańską. Władze regionu zgodziły się na rozejm, a wkrótce w Erywaniu rozpoczęły się pierwsze protesty. Demonstranci oskarżyli Paszyniana i rozmieszczone w Górskim Karabachu rosyjskie "siły pokojowe" o zaniedbanie ochrony ludności ormiańskiej.
W poniedziałek rano obywatele zablokowali kilka ulic w stolicy Armenii. W niektórych częściach miasta policja zaczęła zatrzymywać demonstrantów. Władze oświadczyły, że podejmują oni nielegalne działania i wezwały do rozejścia się, ponieważ protesty prowadzą do utrudnień w ruchu drogowym. Duży oddział policji został skoncentrowany na leżącym w centrum stolicy Placu Republiki - relacjonuje News.am.
Armenia należy do poradzieckiej Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ros. ODKB), utworzonej przez Rosję. Paszynian zarzucił ODKB w marcu, że "celowo bądź niechcący porzuca Armenię" w konfrontacji z Azerbejdżanem. Od czasu poprzedniej wojny o Górski Karabach w 2020 roku Rosja utrzymywała tam swój kontyngent, liczący 2 tys. żołnierzy, który miał gwarantować przestrzeganie zawieszenia broni. W niedzielę Paszynian stwierdził, że ataki na Armenię podjęte przez Azerbejdżan są dowodem na to, że "systemy bezpieczeństwa, w których jesteśmy reprezentowani są nieskuteczne". Ocenił również, że odpowiedzialność za exodus ludności ormiańskiej z Górskiego Karabachu ponosi Azerbejdżan i rosyjskie wojska w regionie. (PAP)
pp/
arch.