Podczas wtorkowego posiedzenia w Izbie Odpowiedzialności Zawodowej SN prokuratura i obrona przedstawiły swoją argumentację w sprawie.
Sędzia SN Wiesław Kozielewicz zobowiązał prokuraturę do przedstawienia pisemnego stanowiska, w którym ma się odnieść do kwestii podniesionych w mowach obrony i odnoszących się m.in. do dopuszczalności prawnej zgromadzonych przez prokuraturę dowodów.
"Chodzi o argumentację prawną w zakresie tych rzeczy, które dziś poruszono, gdyż jest pewien niedosyt i pewne rzeczy trzeba prawnie wyjaśnić" - mówił sędzia Kozielewicz. Sprawa została w związku z tym odroczona do 4 lutego przyszłego roku.
Wcześniej podczas czterogodzinnego posiedzenia prok. Kazimierz Orzechowski uzasadniał wniosek w sprawie uchylenia immunitetu Iwańca. W ocenie prokuratury w początkach 2018 r. "w oparciu o wiceministra Łukasza Piebiaka zawiązała się grupa sędziów" popierających ówczesne reformy, która doszła do wniosku, że krytyków wprowadzanych zmian "należy ukazać ze złej strony, aby społeczeństwo utraciło do nich zaufanie".
Wśród zgromadzonych w śledztwie dowodów prokurator wymienił korespondencję mailową między sędziami z tej grupy, w tym przede wszystkim zawartość zabezpieczonej w ramach współpracy międzynarodowej z Irlandią skrzynki mailowej Piebiaka. Ponadto wskazywał na dokumentację zabezpieczoną w MS, a także na wyjaśnienia osób związanych z tą grupą sędziów.
Zdaniem obrońców wniosek prokuratury wobec sędziego Iwańca "opiera się na domniemaniu winy". "Jego skierowanie to element represji i wyraz postawy politycznej autorów tego wniosku" - ocenił jeden z obrońców Iwańca, wcześniej orzekający w Izbie Dyscyplinarnej SN, Konrad Wytrykowski.
Wniosek o uchylenie immunitetu sędziego Iwańca z Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa i jednocześnie sędziowskiego zastępcy rzecznika dyscyplinarnego przy warszawskim sądzie okręgowym był pierwszym z serii wniosków skierowanych w końcu czerwca br. przez Prokuraturę Regionalną we Wrocławiu w ramach śledztwa dotyczącego "afery hejterskiej", który trafił na wokandę SN.
Do SN trafiły wnioski o uchylenie także immunitetów sędziów Łukasza Piebiaka, Przemysława Radzika i Arkadiusza Cichockiego. "Wnioski zostały skierowane w zakresie czynów związanych z udziałem tych czterech sędziów w zorganizowanej grupie przestępczej, prowadzącej działania przeciwko kilkudziesięciu sędziom, w tym przede wszystkim skupionym w Stowarzyszeniu Sędziów Polskich Iustitia" - podawała w czerwcu wrocławska prokuratura.
Według prokuratury "członkowie grupy przestępczej, wykorzystując sprawowane funkcje i zajmowane stanowiska w wymiarze sprawiedliwości (...) w sposób nieuprawniony przetwarzali dane osobowe sędziów zawarte w różnego rodzaju dokumentach służbowych, ujawniali osobom nieuprawnionym informacje uzyskane w toku wykonywania czynności służbowych, w tym przekazywali je dziennikarzom w celu ich publikacji, ujawniali te dokumenty i informacje na portalach społecznościowych oraz publikowali treści znieważające oraz zniesławiające pokrzywdzonych". "Działania te podejmowane były w celu zdyskredytowania pokrzywdzonych sędziów w opinii publicznej, wywołania u nich poczucia obawy, a tym samym zniechęcenia ich do krytyki reform wymiaru sprawiedliwości" - ocenili śledczy.
Wniosek dotyczący sędziego Iwańca obejmuje 12 zarzutów, jednak we wrześniu tego roku wrocławska prokuratura skierowała drugi wniosek wobec tego sędziego obejmujący kolejny 13 zarzut. Na początku listopada zapadło postanowienie o połączeniu tych wniosków do wspólnego rozpoznania.
Jednak zdaniem obrońców Iwańca prokuratura zabezpieczając korespondencję mailową w tej sprawie naruszyła procedury, m.in. omijając zgodę sądu na jej pozyskanie. "Całe to postępowanie zmierzało do tego, by uzyskać korespondencję w trybie nielegalnym" - mówił Wytrykowski.
Z kolei drugi z obrońców Iwańca, sędzia Maciej Nawacki z Krajowej Rady Sądownictwa ocenił, że planowane przez prokuraturę zarzuty są bezpodstawne, gdyż w sprawie w ogóle nie doszło do naruszenia ówczesnych przepisów o ochronie danych osobowych oraz do przekroczenia uprawnień przez Iwańca - wówczas sędziego delegowanego do pracy w MS. "Czy była jakaś sprawa cywilna przeciw MS o wyciek danych? Także żadne sankcje administracyjne wobec MS w odniesieniu do tej kwestii nie były stosowane" - wskazywał Nawacki.
Ponadto w ocenie obrońców "dane osobowe sędziów zawarte w różnego rodzaju dokumentach służbowych", które miały być przekazywane i przetwarzane m.in. przez Iwańca, były informacjami jawnymi i nie zaliczały się do tzw. danych wrażliwych.
To m.in. do tych kwestii prokuratura ma odnieść się w swoim pisemnym stanowisku, które ma sformułować do połowy stycznia 2025 r.
To nie jedyne wnioski wobec sędziego Iwańca, które trafiły do SN. Także w czerwcu br. trafił tam wniosek o uchylenie immunitetu temu sędziemu w związku z materiałem dowodowym wyłączonym ze sprawy "afery hejterskiej". Skierowała go kielecka prokuratura rejonowa i ma on związek z zawiadomieniem o podejrzeniu popełnienia przestępstwa "wielokrotnego pomówienia i publicznego znieważania za pomocą środków masowego przekazu sędziego Sądu Okręgowego w Krakowie Waldemara Żurka".
Natomiast w lipcu br. Prokuratura Krajowa skierowała do SN wnioski o uchylenie immunitetu czterem sędziom ws. dotyczącej ukrywania akt postępowań dyscyplinarnych. Dotyczą one rzeczników dyscyplinarnych sędziów sądów powszechnych: Piotra Schaba, Michała Lasoty, Przemysława Radzika i Jakuba Iwańca.
Tzw. afera hejterska stała się głośna latem 2019 r. Z artykułów publikowanych przez portal Onet.pl wynikało, że ówczesny wiceszef MS Łukasz Piebiak utrzymywał w mediach społecznościowych kontakt z kobietą o imieniu Emilia, która miała prowadzić akcje dyskredytujące niektórych sędziów, m.in. prezesa Iustitii prof. Krystiana Markiewicza. Miało się to odbywać za wiedzą wiceministra. Według informacji Onetu na komunikatorze WhatsApp miała powstać zamknięta grupa o nazwie "Kasta", która wymieniała się pomysłami na oczernianie niektórych sędziów. Po tych doniesieniach Piebiak podał się do dymisji, a Iwaniec zastał odwołany z delegacji do MS.
Sędziowie wymieniani w kontekście tej sprawy w ostatnich latach w mediach, w tym Piebiak, oświadczali, że "informacje dotyczące rzekomej afery hejterskiej, w tym fragmenty rozmów prowadzonych poprzez komunikatory internetowe, są nieprawdziwe i zmanipulowane". (PAP)
Autor: Marcin Jabłoński
mja/ godl/ mhr/ ep/