We wtorek senacka Komisja Kultury i Środków Przekazu zajmie się nowelą ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
Pierwsza z przyjętych przez Sejm poprawek zakłada zwiększenie z trzech procent do 25 proc. objętości utworu, który może być wykorzystany na potrzeby zilustrowania treści w celach dydaktycznych lub związanych z prowadzeniem działalności naukowej "pod warunkiem że korzystanie to nie ma charakteru zarobkowego oraz odbywa się na odpowiedzialność tych instytucji lub podmiotów, na ich terenie lub w innym miejscu, lub za pośrednictwem bezpiecznego środowiska elektronicznego dostępnego, dzięki zastosowaniu procedur uwierzytelniających, tylko dla uczących się i nauczających lub prowadzących działalność naukową w danej instytucji lub danym podmiocie".
Sejm zgodził się także na przyjęcie poprawki, która zastępuje sformułowanie "artyści i wykonawcy" słowami: "twórcy i wykonawcy" oraz zakłada, że także twórcy opracowania "utworu literackiego, publicystycznego, naukowego, muzycznego lub słowno-muzycznego" są uprawnieni do stosownego wynagrodzenia. 19 czerwca, w trakcie prac nad ustawą, sejmowa Komisja Kultury i Środków Przekazu przyjęła także poprawki, o których przyjęcie wnosiły organizacje zrzeszające twórców, m.in. dotyczące wynagrodzenia z tytułu reemitowania utworu i dodania zapisów dot. wynagrodzenia godziwego i odpowiedniego do korzyści wynikających z korzystania z utworu.
Przyjęcie noweli ustawy przez Sejm pozytywnie oceniło środowisko twórców. "Cieszymy się, że projekt najważniejszej reformy prawa autorskiego został przyjęty przez Sejm. Przede wszystkim, dzięki naszym poprawkom zawiera teraz zapis o godziwym i proporcjonalnym wynagrodzeniu należnym twórczyniom i twórcom, co jest kluczowe dla zrównoważenia sił na rynku kreatywnym" - wskazał m.in. dyrektor ds. licencjonowania, Stowarzyszenie Autorów ZAiKS Karol Kościński.
"Nowelizacja ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, która została (...) przegłosowana, zapewnia twórcom filmowym i aktorom nareszcie godne wynagrodzenie za korzystanie z ich dzieł w internecie. W obliczu tego, jak zmienił się rynek audiowizualny w ostatnich latach, jaka zaszła w nim cyfrowa transformacja, ta regulacja była po prostu koniecznością" – skomentował dyrektor Związku Autorów i Producentów Audiowizualnych (ZAPA) Dominik Skoczek.
Związek Artystów Scen Polskich postuluje o zmianę ustawowych definicji nadawania i reemitowania oraz dodanie do ustawy definicji wprowadzania bezpośredniego. Zdaniem ZASP postulat konieczności rozróżnienia definicji nadawania bezpośredniego i reemitowania wynika wprost z dyrektyw europejskich oraz wyroków TSUE, jednocześnie wskazuje, że nadal istnieje potrzeba odpowiedniego zdefiniowania w ustawie pojęć takich jak wprowadzanie bezpośrednie i reemitowanie. "W przeciwnym razie nowe prawo może być niezgodne z dyrektywami unijnymi i prowadzić do kwestionowania go przez sieci kablowe i platformy cyfrowe i w efekcie (doprowadzić - PAP) do wieloletnich sporów sądowych o tantiemy" - napisano w przesłanej PAP informacji prasowej.
Na posiedzeniu Sejmu głosowano także m.in. poprawki zgłoszone przez Lewicę, które miały zabezpieczać interesy dziennikarzy i wydawców prasy. Nie uzyskały jednak poparcia. Wprowadzenia w Senacie poprawek odrzuconych przez Sejm chcą wydawcy prasy. Prawnik Izby Wydawców Prasy Jacek Wojtaś cytowany przez portal Press.pl ocenił, że przyjęty w trzecim czytaniu projekt nowelizacji daje dziennikarzom i wydawcom tylko teoretyczne prawo do wynagrodzeń za treści użyte przez duże platformy cyfrowe.
Prezes Związku Pracodawców Wydawców Cyfrowych Maciej Kossowski wskazał, że problem dotyczy big techów, głównie Google. "W początkowym okresie ta platforma ułatwiała dotarcie do tekstów macierzystych. Dziś aż 60 proc. zapytań nie trafia do portali docelowych. Google przedstawia skrótową odpowiedź, która zadowala odbiorcę. Dla portali internetowych oznacza to spadek ruchu na stronach, a więc spadek czytelnictwa i słabszą ofertę reklamową" – zaznaczył w rozmowie z Pressem.
Wydawcy oraz dziennikarze polskich mediów – łącznie ponad 350 tytułów gazet i portali lokalnych, w ramach jednodniowej akcji protestacyjnej, wystosowali w czwartek apel do polityków, by zmienili uchwalone w Sejmie niekorzystne, w ich ocenie, przepisy prawa autorskiego i praw pokrewnych.
W rozmowie z PAP Andrzej Andrysiak ze Stowarzyszania Gazet Lokalnych, wydawca i dziennikarz "Gazety Radomszczańskiej", wskazał, że "ten protest pojawił się, bo pojawiło się wielkie oburzenie, które wynika z tego, że jakakolwiek próba dialogu ze strony środowisk wydawców i dziennikarzy trafiała w próżnię". "Ministerstwo, Sejm, rząd - próżnia. Wicepremier Krzysztof Gawkowski znalazł czas, żeby się spotkać np. z Google i pojechał do Stanów. Politycy znajdowali czas, aby z nimi rozmawiać, ale z wydawcami nie" - powiedział. Podkreślił, że "czara się przelała i wydawcy powiedzieli: "Basta, musicie nas w końcu wysłuchać, bo prawo ma być uchwalone dla nas, a nie dla dwóch wielkich światowych koncernów"" - podkreślił.
Wskazał, że "wobec Googla wszyscy są mali, nawet Onet i Wirtualna Polska". "Jeżeli nie będzie mechanizmu, który zmusi Google do tego, aby miał jakiś bat nad sobą, aby zakończyć negocjacje, to te negocjacje będzie mógł prowadzić, ile chce. Ja się nie będę procesował z Google. Nie jestem bojącym się człowiekiem, ale nie jestem głupi, aby iść do sądu z Google, bo żaden z wydawców nie ma szans" – powiedział.
"Jesteśmy świadomi, że realizacja prawa pokrewnego wydawców prasy będzie wymagać szczególnego monitorowania przez Ministerstwo Kultury. Dlatego będziemy tuż po przyjęciu obecnie procedowanej ustawy gotowi do rozmów ze środowiskiem prasy o narzędziach wsparcia prasy przez państwo, także w obszarze egzekwowania nowego prawa pokrewnego" - powiedział PAP wiceminister kultury Andrzej Wyrobiec.
Szef "Rzeczpospolitej" Bogusław Chrabota po czwartkowym spotkaniu w Senacie w sprawie zmian w prawie autorskim, powiedział PAP, że "głównym miejscem wniesienia poprawek do prawa autorskiego będzie Forum Prawa Autorskiego, które rusza 10 września". "Nie wiem, jak będzie wyglądała debata senackiej Komisji Kultury. Nie wykluczam, że będziemy mieli spore poparcie" - wskazał Chrabota.
Polska jest ostatnim krajem Unii Europejskiej, który nie wdrożył dwóch unijnych dyrektyw dotyczących prawa autorskiego i praw pokrewnych na jednolitym rynku cyfrowym. Aktualne przepisy są przestarzałe, nie nadążają za rozwojem technologicznym i nie obejmują internetu oraz platform streamingowych.
Dwie dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady UE, które mają zostać wdrożone do prawa krajowego, zostały przyjęte 17 kwietnia 2019 r. Pierwsza z nich, zwana dyrektywą SATCAB II, ma stworzyć warunki umożliwiające szersze rozpowszechnianie w państwach członkowskich programów telewizyjnych i radiowych pochodzących z innych państw członkowskich.
Druga zaś, zwana dyrektywą DSM, była unijną odpowiedzią na wyzwania związane z rozwojem technologii cyfrowych w obszarze prawa autorskiego. Przepisy wprowadzają m.in. nowe formy dozwolonego użytku utworów, przedmiotów praw pokrewnych i baz danych (eksploracja tekstów i danych, zwielokrotnianie dla zachowania zbiorów dziedzictwa kulturowego) oraz istotnie modyfikują formy już istniejące w unijnym prawie (korzystanie z utworów na potrzeby edukacji zdalnej). "Dyrektywa ta wprowadza także nowe zasady dotyczące wynagradzania twórców i wykonawców, mające zapewnić, aby należne im wynagrodzenie było godziwe" - zapisano w projekcie. (PAP)
Autorka: Anna Kruszyńska
pp/