Oszuści zadzwonili do niej po północy na numer stacjonarny. 83-letnia kobieta usłyszała głos płaczącego mężczyzny, dała się przekonać, że rozmawia z synem. "Powiedział, że musi go ratować, bo potrącił na pasach kobietę i grozi mu więzienie. Zaczął wypytywać o oszczędności" - podał w piątek zespół prasowy podlaskiej policji.
Gdy seniorka przyznała, że ma w domu pieniądze, słuchawkę przejął inny mężczyzna. Podał się za policjanta, wypytał o dokładną kwotę i o posiadaną biżuterię. Kazał spakować wszystko i przekazać rzekomemu adwokatowi, który do starszej pani przyjdzie. Zgodnie z instrukcjami, 83-latka spakowała pieniądze i biżuterię do reklamówki i wyszła przed blok. Podszedł do niej mężczyzna, któremu przekazała torbę. Dopiero potem skontaktowała się z członkami rodziny i zorientowała się, że padła ofiarą oszustów.
Policja po raz kolejny przypomina, jak działają oszuści, wykorzystujący m.in. metodę "na wnuczka". Przestępcy mówią wtedy o konieczności wpłaty kaucji za osobę bliską, która np. spowodowała śmiertelny wypadek i pójdzie do więzienia.
"Kiedy usłyszałeś prośbę o przekazanie pieniędzy, nigdy nie mów, ile masz gotówki i nie zdradzaj żadnych osobistych informacji. Jeśli otrzymasz telefon z prośbą o pomoc finansową od 'wnuczka', zanim cokolwiek zrobisz, sprawdź czy faktycznie potrzebuje pomocy – skontaktuj się z nim osobiście lub jeśli jest ktoś inny w domu, poinformuj go o takiej rozmowie" - apelują policjanci do seniorów, którzy są główną grupą osób poszkodowanych przez oszustów.
Policja przypomina też, że sama nigdy nie żąda przekazania pieniędzy czy wartościowych rzeczy, ani też nie informuje o prowadzonych działaniach. "O wszystkich próbach wyłudzenia pieniędzy natychmiast poinformujmy policję, korzystając z numeru alarmowego 112. Nie obawiajmy się, że alarm może okazać się fałszywy" - prosi policja.
rof/ jw/ grg/