Polska w siatkarskim finale letnich igrzysk olimpijskich zagra po 48 latach. W 1976 roku w Montrealu biało-czerwoni w meczu o złoto zmierzyli się z ZSRR i wygrali 3:2.
„Długo nam przyszło czekać na drugi taki mecz, ale mamy to. Powiem szczerze, że po ostatniej akcji spotkania ze Stanami Zjednoczonymi, kiedy awans do finału stał się faktem, byłem niezmiernie wzruszony. Mamy medal, a może być to złoty medal. Nie będzie łatwo, ale ten zespół może to zrobić” – powiedział w rozmowie z PAP trzykrotny wicemistrz Europy.
Kłos stwierdził, że w sobotę oba zespoły będą się mierzyły nie tylko z rywalem, ale także z ogromną presją. Francja gra u siebie, a gospodarzom „pomagają ściany”, ale według byłego reprezentanta Polski, będzie przez to pod jeszcze większą presją.
„Myślę, że bardzo ważny, może nawet kluczowy, będzie pierwszy set. Jeżeli go wygramy, presja na Francuzów jeszcze bardziej wzrośnie i nasze szanse na wygranie meczu wzrosną. Mówi się, że gospodarze mają łatwiej, ale pamiętamy dobrze ostatnie mistrzostwa świata, kiedy graliśmy u siebie, a przegraliśmy w finale z Włochami, a rok później to Włosi mieli mistrzostwa Europy u siebie i przegrali z nami. Wcale nie jest tak łatwo grać u siebie finał” – dodał.
Kłos przyznał, że był mocno zaskoczony rozstrzygnięciem drugiego półfinału na igrzyskach, w którym Francja łatwo i szybko pokonała Włochy 3:0.
„Muszę jednak sprawiedliwie przyznać, że Francuzi zagrali naprawdę świetnie. Spodziewałem się podobnego meczu do naszego, czterech, albo pięciu setów, a tu poszło szybko i łatwo. Ale jak mówiłem: Francja zagrała świetny mecz. Może to było ich najlepsze spotkanie, a nasze najlepsze jeszcze przed nami, kto wie” – skomentował Kłos.
Podsumowując, ponad 300-krotny reprezentant kraju zwrócił uwagę na zmęczenie zawodników, co też może mieć duże znaczenie.
„Kiedy ja byłem zawodnikiem, wydawało mi się, że gramy bardzo dużo, ale teraz jestem pełen podziwu dla dzisiejszych zawodników, bo mają niesamowitą liczbę spotkań do rozegrania. Nie wiem, dlaczego w dalszym ciągu jest tyle zespołów w naszej lidze. Do tego dochodzą europejskie puchary i reprezentacja. Są mocno już poobijani i widać, że coraz ciężej stawać na najwyższym poziomie. Ambicja i wola walki czynią jednak cuda, co było widać w spotkaniu z USA. Niech w sobotę ten hart ducha ich poniesie ponownie i będziemy świętować złoto” – dodał Kłos.
Siatkarski finał w Paryżu zostanie rozegrany w sobotę o godz. 13. (PAP)
kh/