Premier oświadczył w piątek w Sejmie, że według ustaleń Służby Kontrwywiadu Wojskowego Szatkowskiemu zarzucono nieprawidłowe obchodzenie się z dokumentami niejawnymi, kontakty z zagranicznymi służbami specjalnymi, uzyskiwanie nieuprawnionych korzyści majątkowych, a także opieranie się na sugestiach i inspiracjach zagranicznych firm przy sporządzaniu ważnych dokumentów państwowych dotyczących bezpośrednio bezpieczeństwa państwa.
Szatkowski, który wcześniej już zapowiedział pozew przeciwko Tuskowi, mówił we wtorek w Radiowej Trójce, że od paru dni myśli o tym, o co chodziło premierowi Tuskowi. "Bo ja nie mam wiedzy na temat żadnych oskarżeń, które Służba Kontrwywiadu Wojskowego miałaby kierować pod moim adresem. Był anonimowy donos, który został zweryfikowany na moją prośbę" - powiedział.
Dodał, że donos pochodzi z 2018 r. i podkreślił, że ma stosowne dokumenty potwierdzające, iż na własną prośbę poddał się specjalnym, nadzwyczajnym i ponadstandardowym badaniom, aby tego typu podejrzenia, pomówienia i zarzuty zakończyć. Na pytanie, co było w donosie, Szatkowski odpowiedział, że "nie chodziło tu o sprawy polityczne". "Chodziło o sprawy bardziej osobiste, powiedziałbym pewne urażone ambicje, tego typu kwestie" - stwierdził.
Pytany, dlaczego jego zdaniem sprawa ta wypływa dopiero teraz, w okolicach szczytu NATO, Szatkowski ocenił, że nie może interpretować tego inaczej, niż jako "element sporu z głową państwa, element szerszej walki politycznej".
B. ambasador przy NATO zaznaczył również, że skierował pozew przeciwko "Gazecie Wyborczej", która sugerowała, że w sprawie być może chodzić o jego związki z Rosją lub z USA, jak również, że w badaniu próbował stosować metody, których uczeni są agenci służb specjalnych, by oszukać wariograf. Szatkowski powiedział, że zarówno "GW", jak i przedstawiciele państwa nigdy nie skierowali się do niego pytań w tej sprawie.
"Czyli pan premier pomawia mnie z mównicy sejmowej, a jednocześnie przez osiem miesięcy nikt nigdy nie zadaje mi żadnego pytania. Szef służby, która rzekomo miała jakieś zarzuty wobec mnie, mimo tego, że wydała wielokrotnie dokumenty potwierdzające moją wiarygodność, był nawet w Brukseli, odwiedził mnie i sam z siebie zadeklarował, że on nie ma do mnie żadnych pytań i wątpliwości" - powiedział.
Szatkowski, w latach 2015-2019 był wiceministrem obrony w rządzie PiS; stanowisko stałego przedstawiciela Polski przy NATO objął w 2019 r. Na początku czerwca MSZ poinformowało, że z końcem maja Szatkowski zakończył tę misję.
Prezydent Andrzej Duda na początku czerwca oświadczył, że nie widzi żadnego uzasadnienia dla odwołania Szatkowskiego tuż przed szczytem NATO (9-11 lipca). Wcześniej prezydent zadeklarował, że nie podpisze nominacji jego następcy Jacka Najdera, którego kandydaturę 23 maja pozytywnie zaopiniowała sejmowa komisja spraw zagranicznych. 1 lipca Szatkowski został społecznym doradcą prezydenta Dudy.
W ubiegłym tygodniu "Gazeta Wyborcza" podała, że w 2018 r. SKW ukryła przed ABW wynik badania na wariografie Szatkowskiego, który "przyłapał go na kłamstwie" w pytaniach dotyczących współpracy ze służbami innego kraju, wynoszenia tajnych dokumentów oraz treści oświadczenia majątkowego. Pytany o to przez PAP rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński przekazał, że służby nie informują o szczegółach sprawy. Podał jednak, że 3 lipca ABW wszczęła kontrolne postępowanie sprawdzające wobec Szatkowskiego, co oznacza jednocześnie odsunięcie go od dostępu do informacji niejawnych. (PAP)
autor: Daria Kania
ep/