Szczerski: Moment na przebudowę systemu ONZ minął, teraz świat dąży do powrotu do równowagi sprzed wojny

2023-08-18 07:06 aktualizacja: 2023-08-18, 11:20
Krzysztof Szczerski. Fot. PAP/Marcin Obara
Krzysztof Szczerski. Fot. PAP/Marcin Obara
Rosja niestety przetrwała moment największego napięcia i mimo szoku, jaki początkowo wywołała wojna, większość państw chce dziś powrotu do równowagi, a nie przebudowy systemu - mówi w rozmowie z PAP ambasador RP przy ONZ Krzysztof Szczerski. Jak ocenia dyplomata, w ONZ dobrze też widać, że Zachód traci na rzecz Rosji i Chin, promując w swojej polityce progresywną ideologię.

Organizacja Narodów Zjednoczonych od dawna nie cieszy się w świecie dobrą reputacją jako skuteczne ciało rozwiązywania globalnych problemów, zaś agresja Rosji na Ukrainę tylko pogłębiła ten kryzys. Szef polskiej misji przy ONZ od dwóch lat uczestniczy i przygląda się funkcjonowaniu i zmianom w tej organizacji. W wywiadzie dla PAP nie ma optymistycznych spostrzeżeń, jeśli chodzi o szanse na głębokie zmiany w działaniu systemu międzynarodowego powstałego po II wojnie światowej.

"Inwazja Rosji na Ukrainę była tu szokiem dla naprawdę wielu. I wydawało się na początku, że jest moment na to, by mówić o przebudowie świata, tak by Rosja została wykluczona z grona mocarstw stojących na straży porządku globalnego, tym bardziej że sama go podeptała. Ale dziś dyplomaci zaczynają się skupiać raczej na tym, jak wypracować jakąś akceptowalną dla wszystkich, czyli także dla Rosji, formułę pokojową i powrócić do równowagi, być może z jakąś korektą tego porządku, ale nie poprzez jego całkowitą zmianę. Uwidocznia się też pewne zmęczenie tematem wojny na Wschodzie Europy" - mówi Szczerski. "Rosja przetrwała ten moment największego napięcia. Jeden z dyplomatów państwa zasiadającego w Radzie Bezpieczeństwa powiedział wprost: chcecie nowego systemu? To przekształćcie ten konflikt w III wojnę światową; tego chcecie?" - dodaje.

Zdaniem polskiego dyplomaty, coraz więcej państw odchodzi od początkowego impulsu w kierunku wykluczania Rosji z kolejnych procesów decyzyjnych, ku pogodzeniu się z jej obecnością, a czasem wręcz uwzględnianiu głosu Rosjan na normalnych zasadach. Tym bardziej, że Rosja jest obecna i bardzo aktywna w różnych częściach świata: na Bliskim Wschodzie, w Ameryce Łacińskiej czy w Afryce. Dlatego tak ważne jest, żeby nie zwyciężyła wizja „pokoju za wszelką cenę”, do której skłaniają się niektóre kraje globalnego Południa - podkreśla. Jak ocenia ambasador, ta sprawa jest tym istotniejsza w obliczu możliwości wybuchu kolejnego poważnego konfliktu zbrojnego w Afryce w związku z sytuacją w Nigrze, czy też rosnącego napięcia na Półwyspie Koreańskim czy wokół Tajwanu.

"To bardzo ważna lekcja dla Polski. Musimy dziś bardzo konsekwentnie pilnować tego rozwoju wydarzeń w kierunku formuły pokojowej, aby o sytuacji na Wschodzie nie decydowano bez naszego udziału, jak już raz to miało miejsce podczas działania tzw. formatu normandzkiego po 2014 roku. Musimy także z całą mocą podkreślać, że agresor nie może cieszyć się owocami swojej napaści i stawiać warunków jej przerwania, odwrotnie: musi być tych owoców pozbawiony, ukarany, a napadnięty ma prawo do zadośćuczynienia. Bezkarność agresora, takiego jak Rosja, będzie tylko zachętą dla innych, by wejść na taka samą ścieżkę. I polski głos wybrzmiewa tu zdecydowanie. W sprawach związanych z wojną na Ukrainie zabieraliśmy w ostatnich dwóch latach głos wielokrotnie zarówno w Zgromadzeniu Ogólnym jak i w Radzie Bezpieczeństwa" - mówi Szczerski.

Mimo, że ostatnie lata zdominowane były przez kontekst wojny, polski dyplomata zaznacza, że ONZ jest polem, na którym można zabiegać o pozycję i interesy Polski także w innych wymiarach; po spędzeniu połowy zwyczajowej czteroletniej kadencji ambasadora, do sukcesów zalicza tu m.in. jednogłośne przyjęcie zainicjowanej przez Polskę rezolucji na temat budowania odporności na kryzysy poprzez inwestycje w połączenia infrastrukturalne, opartej na doświadczeniach Inicjatywy Trójmorza. Jego zdaniem o rosnącej pozycji i skuteczności Polski na arenie międzynarodowej świadczy też jej wybór do jednego z głównych ciał ONZ, Rady Gospodarczej i Społecznej (ECOSOC) z największą liczbą głosów wśród państw europejskich, a także pozyskiwanie przez polskie podmioty zamówień ONZ, dzięki czemu po raz pierwszy Polska otrzymała z organizacji więcej, niż do niej wpłaciła. Mimo częstej krytyki, ONZ jest bardzo dobrym miejscem do śledzenia trendów i zmian w polityce międzynarodowej - akcentuje.

"Zgromadzenie Ogólne nazywane jest parlamentem świata i faktycznie tak jest. Jest to znakomite miejsce do obserwacji procesów, jakie zachodzą w świecie. Tu wszystko skupia się jak w soczewce" - mówi rozmówca PAP. Jak dodaje, poza dążeniem do równowagi sprzed wojny, dostrzega jeszcze inne szersze trendy: rosnące wpływ podziałów ideologicznych dla relacji między państwami, a także narastający problem globalnych nierówności w poziomie zamożności.

"Mam wrażenie, że świat się fragmentaryzuje: dzieli się coraz głębiej na grupy państw o odmiennych tożsamościach. Nie ma idei jednoczącej, niekwestionowanego modelu uniwersalnego. Taka jest przyszłość polityki globalnej. Powstaną przenikające się linie podziałów, które będą decydowały o przynależności do odmiennych grup: geopolitycznych, ideologicznych i ekonomicznych. To dziś, w różnorodnych konfliktach, rywalizacji i budowaniu zależności jednych od drugich wykuwają się te przyszłe podziały na wszystkich kontynentach. I co dla nas ważne, w żadnym z tych podziałów tzw. kolektywny Zachód nie wydaje się dziś być już w wyraźnej większości" - zauważa Szczerski.

Dodaje, że Zachód często znajduje się w defensywie na własne życzenie, a uzyskiwanie poparcia okupuje dużym wysiłkiem i za wysoką cenę. To można zmienić i warto to przemyśleć w debacie w gronie krajów zachodnich - ocenia.

"Polski głos powinien być tu wysłuchany, bo w ostatnich latach to my w wielu sprawach mieliśmy racje, tam gdzie tradycyjni liderzy polityki np. europejskiej się mylili" - mówi ambasador.

Według Szczerskiego, Zachód mocno traci choćby na silnym promowaniu progresywnej polityki i wciskaniu jej wszędzie i zawsze bez uwzględniania wrażliwości partnerów, w tym m.in. forsowaniu przebudowy społeczeństwa choćby w walce z tradycyjnym modelem rodziny, co spotyka się z rosnącym oporem państw konserwatywnych religijnie na różnych kontynentach, szczególnie globalnego Południa, które "nie kupują tego modelu".

"To się odbija na bardzo wielu procesach w ONZ. I Zachód traci na tym pozycję, jest bardzo łatwo rozgrywany przez Rosję i Chiny. Oba kraje, a zwłaszcza Rosja bardzo silnie grają tą kartą. Mówią tym bardziej konserwatywnym krajom: oni w pakiecie z rozwojem chcą wam przeforsować przemiany społeczne - nam chodzi tylko o wspólne interesy, bez ideologii" - ocenia dyplomata.

Jak dodaje, ma to wpływ także na projekty i rezolucje z pozoru nieideologiczne, które dotyczą spraw, które powinny łączyć państwa. "W ten sposób tracimy często, jako tzw. Zachód, okazję, żeby pewne dobre rozwiązania, jak np. kwestie standardu wyborów, ochrony przed przemocą czy różne sprawy dotyczące zdrowia publicznego przyjmować konsensualnie, żeby to były dokumenty wyznaczające język i standardy dla całego ONZ. Zachód bardzo łatwo jest na tym polu zideologizowany a przez to potem rozgrywany i jest to bardzo bolesne i widoczne" - mówi Szczerski.

Jednocześnie - twierdzi dyplomata - trzeba zdawać sobie sprawę z rosnącej presji globalnego Południa na rozwiązania ekonomiczne i finansowe, które miałyby wspierać ich potrzeby rozwojowe. Przyjęte przez ONZ globalne cele zrównoważonego rozwoju nie są bowiem realizowane zgodnie z ich założeniami. To powoduje frustracje w wielu częściach świata i oskarżenia o wyzysk sięgający jeszcze czasów kolonialnych i ich konsekwencji.

Według Szczerskiego w tej sprawie ważna rola może i powinna przypaść takim krajom jak Polska, które nie mają przeszłości kolonialnej, wiec są wiarygodne, a dziś przedstawiają sobą atrakcyjny wzorzec rozwoju w oparciu o własne zasoby i umiejętność odnalezienia się na globalnym rynku.

"Taka rola Polski jako wiarygodnego partnera krajów rozwijających się powinna być promowana także przez Unię Europejską, bo jeśli Europa nadal będzie przemawiać do swych dawnych kolonii poprzez stolice kolonizatorów to efekt będzie taki, jak obserwujemy dzisiaj: Rosja skutecznie rozgrywa kartę antykolonialną przeciwko krajom Zachodu, co widzimy choćby w Afryce. Tymczasem to kraje europejskie mają obiektywnie lepszą ofertę rozwojową, ale nierzadko przegrywają swoje szanse przez błędy polityczne i chęć dominacji dawnych centrów zarówno wewnątrz Unii, jak i w relacjach z partnerami zewnętrznymi" - podkreśla ambasador Szczerski.

Autor: Oskar Górzyński (PAP)

kgr/