Szef zespołu śledczego: poseł Romanowski może wciąż utrudniać śledztwo ws. Funduszu Sprawiedliwości

2024-11-22 12:08 aktualizacja: 2024-11-22, 18:35
Marcin Romanowski. Fot. PAP/Paweł Supernak
Marcin Romanowski. Fot. PAP/Paweł Supernak
Aresztowanie posła PiS Marcina Romanowskiego jest konieczne, ponieważ wciąż może on utrudniać śledztwo ws. Funduszu Sprawiedliwości - ocenił w rozmowie z PAP szef Zespołu Śledczego nr 2 w Prokuraturze Krajowej prok. Piotr Woźniak. Podkreślił, że podejrzany polityk może np. wpływać na zeznania świadków.

28 listopada Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa ma zdecydować o ewentualnym aresztowaniu posła Marcina Romanowskiego (PiS), któremu prokuratura zarzuca m.in. ustawianie konkursów na pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości. Będzie to pierwsze posiedzenie sądu, który rozpatrzy merytoryczne powody - wskazywane przez prokuratorów - konieczności tymczasowego aresztowania polityka.

"Postępowanie w sprawie nieprawidłowości dotyczących wydatkowania pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości cały czas się toczy. To, że pan Marcin R. na chwilę obecną pozostaje na wolności - w mojej ocenie - w dalszym ciągu może utrudniać przebieg tego śledztwa" - powiedział prok. Woźniak.

"Dlatego, że podejrzany, przebywając na wolności, a znając dotychczas zebrany materiał dowodowy, ma możliwości, żeby bezprawnie na niego wpłynąć. Może np. dotrzeć do świadka i przekonywać go, by zmienił dotychczasowe zeznania na korzystne dla niego" - podkreślił.

Utrudnianie przez Romanowskiego śledztwa dotyczącego Funduszu Sprawiedliwości może dotyczyć np. ustalania z innymi osobami treści wyjaśnień i zeznań w celu umniejszenia bądź wykluczenia swojej odpowiedzialności, uprzedzania innych współsprawców, a także niszczenia lub ukrywania dowodów.

Prokurator przypomniał, że obawa ta jest realna, ponieważ polityk - wspólnie z niektórymi innymi podejrzanymi - już wcześniej podejmował działania mające na celu bezprawny wpływ na przebieg postępowania, w tym poprzez ukrywanie dowodów i wpływanie na zeznania świadków. Romanowski ustalał m.in. z Urszulą D., Karoliną K. i Tomaszem M. (również podejrzanymi w śledztwie) dowody, które powinny zostać zniszczone, aby nie dostały się do przedstawicieli organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości.

"Należy też przypomnieć, że Marcin R. z współpodejrzanymi ustalał treść niezgodnych z prawdą oświadczeń procesowych. Były nawet artykułowane kwestie związane z ukryciem się poprzez opuszczenie kraju, na co prokuratura też ma dowody" - dodał prok. Woźniak.

Prokurator przypomniał też najważniejsze przesłanki zastosowania tymczasowego aresztu wobec podejrzanego - w przypadku Romanowskiego to nie tylko obawa utrudniania postępowania, ale także zagrożenie surową karą - nawet do 25 lat pozbawienia wolności oraz duże prawdopodobieństwo popełnienia zarzucanych czynów. Podkreślił też, że dotąd żaden sąd nie wypowiedział się merytorycznie co do zasadności wniosku o zastosowanie tymczasowego aresztu.

"A mamy tutaj do czynienia z bardzo szerokim materiałem dowodowym, gdzie nie są to tylko i wyłącznie np. depozycje osobowych źródeł dowodowych, czyli świadków i innych podejrzanych, ale także to jest potwierdzone zebraną dokumentacją w sprawie. To m.in. nagrania z prowadzonych rozmów, podczas których - to nie jest już tajemnica - np. Marcin R. z Tomaszem M. wprost mówili o tym, że trzeba przygotować konkurs na pieniądze z funduszu pod pięć konkretnych podmiotów" - mówił prok. Woźniak.

Organizacje, które w tej konkretnie sprawie miały otrzymać pieniądze z funduszu, są Fundacja Pro Futuro Theologiae, Stowarzyszenie Fidei Defensor, Fundacja Lux Veritatis, Fundacja Alegoria oraz Fundacja Strażnik Pamięci. Postępowanie PK obejmuje także inne organizacje.

Innymi wyrazistymi przykładami ustawiania przez Romanowskiego konkursów na pieniądze z funduszu było - jak mówił prokurator - "wydawanie poleceń podległym urzędnikom, żeby przed konkursami, a także w trakcie ich trwania, przygotowywali wnioski danych podmiotów, co gwarantowało im otrzymanie pieniędzy". "To nie są tylko opowieści z nagrań, ale także zabezpieczone mejle podejrzanych w tej sprawie" - zaznaczył prok. Woźniak.

Prokuratura Krajowa zarzuca Romanowskiemu - posłowi klubu PiS, który jako polityk Solidarnej Polski (a następnie Suwerennej Polski) był wiceszefem MS nadzorującym Fundusz Sprawiedliwości - popełnienie 11 przestępstw m.in. udział w zorganizowanej grupie przestępczej i ustawianie konkursów na pieniądze z tego funduszu. Polityk usłyszał ponownie te zarzuty 15 października, ponieważ ich pierwsze przedstawienie w lipcu było w ocenie prokuratury nieskuteczne ze względu na chroniący go immunitet Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Ostatecznie ZP Rady Europy, podobnie jak wcześniej Sejm, uchyliło immunitet Romanowskiemu, zgodziło się także na jego areszt.

Przestępstwa Romanowskiego - jak twierdzi prokuratura, przedstawiając więcej szczegółów - polegały m.in. "na wskazywaniu podległym pracownikom podmiotów, które powinny wygrać konkursy na dotacje z Funduszu Sprawiedliwości". Ponadto polityk ten miał zlecać poprawę błędnych ofert przed ich zgłoszeniem oraz dopuszczał do udzielenia dotacji podmiotom, które nie spełniały wymogów formalnych i materialnych.

Zarzuty dotyczą również "przywłaszczenia powierzonego podejrzanemu mienia w postaci pieniędzy w łącznej kwocie ponad 107 milionów złotych oraz usiłowania przywłaszczenia pieniędzy w kwocie ponad 58 milionów złotych". Przestępstwo przywłaszczenia - jak przypomniała PK - polega na postąpieniu przez sprawcę z cudzą rzeczą tak jak właściciel, np. poprzez jej bezprawne przekazanie innej osobie.

Politycy PiS i sam Marcin Romanowski uważają, że śledztwo dotyczące Funduszu Sprawiedliwości jest "polityczną ustawką", a także, o czym mówili w wielu wypowiedziach medialnych, "zemstą polityczną przy użyciu prokuratury", a nawet "kreacją kolejnej sprawy, która grozi wolności Rzeczypospolitej".

W odniesieniu do wniosku o areszt ze względu na obawę mataczenia obrońca polityka mec. Bartosz Lewandowski podkreślił, że prokuratorzy zabezpieczyli materiał dowodowy do tego stopnia, że mogą zweryfikować stan faktyczny w tej sprawie. Adwokat zwrócił także uwagę, że podczas ogłoszenia zarzutów jego klientowi w połowie października doszło do nieuprawnionej zmiany zarzutów przez prokuraturę, a - jego zdaniem - muszą być takie same jak te, które sformułowano we wniosku o uchylenie immunitetu.

Szef zespołu śledczego ocenił, że ten zarzut jest niesłuszny ponieważ, we wnioskach o zgodę na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej kluczowy jest opisany tam czyn, a to jaką ma on kwalifikację prawną jest wtórne. Liczy się konkretne zachowanie, a to, czy my nazwiemy to niegospodarnością, przywłaszczeniem czy oszustwem, defraudacją czy kradzieżą, to w tym zakresie nie ma znaczenia, ponieważ immunitet został uchylony w stosunku do konkretnego zachowania danej osoby" - tłumaczył prok. Woźniak.

W tej sprawie 8 października wydał oświadczenie także marszałek Sejmu Szymon Hołownia, który podkreślił, że uchylenie przez Sejm immunitetu Romanowskiemu, a także drugiemu podejrzanemu politykowi w sprawie Funduszu Sprawiedliwości - Michałowi Wosiowi - pozostaje w mocy. W swoim stanowisku marszałek Sejmu zaznaczył też, że ewentualne ponowne zatrzymanie lub wniosek o aresztowanie posła nie wymaga nowej zgody Sejmu.

Śledztwo Prokuratury Krajowej ws. Funduszu Sprawiedliwości, w którym podejrzanym jest m.in. Romanowski, trwa od lutego 2024 r. To postępowanie wielowątkowe; toczy się w sprawie przekroczenia w ubiegłych latach uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez ministra sprawiedliwości (funkcję tę pełnił Zbigniew Ziobro oraz urzędnicy resortu, którzy byli odpowiedzialni za pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości). Celem tego funduszu jest m.in. pomoc ofiarom przestępstw i pomoc postpenitencjarna, a także - od 2017 r., co zostało wówczas wprowadzone nowelizacją Kodeksu karnego wykonawczego, zapobieganie popełnianiu przestępstw.

W ocenie Prokuratury Krajowej - minister, jak i podlegli mu urzędnicy, działając dla osiągnięcia korzyści majątkowych i osobistych - udzielali w sposób uznaniowy i dowolny wsparcia finansowego beneficjentom programów, które nie miały związku z celami Funduszu Sprawiedliwości. Tym samym działali na szkodę interesu publicznego – Skarbu Państwa oraz interesu prywatnego, co ograniczyło dostępność środków dla uprawnionych podmiotów.

W innym wątku śledztwa, dotyczącym głównie przyznania ponad 98 mln zł dotacji dla Fundacji Profeto, z których 66 mln zł zostało jej wypłaconych, prokuratorzy przygotowują pierwszy akt oskarżenia. Ma dotyczyć dziewięciu osób, w tym ks. Michała Olszewskiego i b. urzędniczek MS, i najprawdopodobniej będzie gotowy na przełomie stycznia i grudnia, by następnie trafić do Sądu Okręgowego w Warszawie. Obecnie strony postępowania mają prawo m.in. zapoznać się ze wszystkimi materiałami śledztwa i zgłosić do niego wnioski.

Afera Funduszu Sprawiedliwości - jak podawał wcześniej resort sprawiedliwości - polega na dysponowaniu wielomilionowymi dotacjami państwowymi w sposób niezgodny z prawem, a także z celami funduszu. Dysponowanie pieniędzmi z FS było uznaniowe i służące wyłącznie jednemu środowisku partyjnemu (Solidarnej Polsce, a następnie Suwerennej Polsce), a także służącego korzyściom osobistym. W śledztwie PK podejrzany jest także inny polityk, również b. wiceszef MS i poseł PiS Michał Woś. (PAP)

Autor: Norbert Nowotnik

nno/ sdd/ amac/kgr/