13 lipca w wieku 53 lat zmarła Shannen Doherty, gwiazda takich produkcji, jak „Czarodziejki”, „Śmiertelne zauroczenie” czy kultowy serial dla młodzieży „Beverly Hills, 90210”. Aktorka od niespełna dekady zmagała się z nowotworem piersi. Zeszłego lata ujawniła, że rak dał przerzuty do mózgu, a kilka miesięcy później wyznała, że choroba rozprzestrzeniła się do kości. Od tamtej pory jej nowotwór znajdował się w najbardziej zaawansowanym, IV stadium.
Serialowa Brenda Walsh wielokrotnie podkreślała, że mimo zmagań z nieuleczalnym schorzeniem starała się z optymizmem patrzeć w przyszłość. „Prawda jest taka, że nie znamy dnia ani godziny. Mogę umrzeć dzisiaj albo za 20 lat. Mogę umrzeć, bo wpadnę pod autobus albo z powodu raka. Jedyne, co mogę zrobić, to żyć pełnią życia, każdy kolejny dzień postrzegać jako dar. I to właśnie robię. Codziennie wstaję z łóżka z myślą: "To wspaniałe, że znów się obudziłam. Co ciekawego mogę dziś zrobić?" – wyjawiła kilka miesięcy temu gwiazda.
Doherty pożegnało wiele znanych postaci z branży rozrywkowej, m.in. jej koleżanki z obsady „Beverly Hills, 90210”. Jennie Garth wyznała, że „wciąż przetwarza ogromny żal po stracie przyjaciółki” – kobiety, którą często opisywała jako „jedną z najsilniejszych osób”, jakie zna. „Nasza więź była prawdziwa i szczera. Często stawiano nas przeciwko sobie, ale to w żaden sposób nie odzwierciedlało prawdy o naszej relacji, która była zbudowana na wzajemnym szacunku i podziwie” – zdradziła aktorka.
Dwa dni później obszerny post poświęcony gwieździe opublikowała na Instagramie Tori Spelling. „Byłyśmy dla siebie prawdziwymi powiernicami, czasem współlokatorkami. Zawsze mnie broniła. Zawsze mnie wspierała. Zawsze wierzyła we mnie, nawet gdy ja nie wierzyłam lub nie mogłam uwierzyć w siebie. (…) Była buntowniczką w czasach, gdy kobiety nie czuły się komfortowo z tym, że są silne. Ona nie pozowała, po prostu taka była. Silna, seksowna, ale też niesamowicie empatyczna” – napisała gwiazda.
Spelling i Garth wspominały zmarłą w nowym odcinku prowadzonego przez siebie podcastu „90210MG”. Odtwórczyni roli Donny Martin ujawniła, że zdołała porozmawiać z Doherty przed jej śmiercią. „Doświadczyłam w swoim życiu wielu strat bliskich osób. I choć staram się nie żałować tego, co minęło, mam w sobie dużo żalu z powodu braku szansy na pożegnanie się z tymi osobami, przyjrzenie się dobrym rzeczom w naszych relacjach. Ja i Shannen mogłyśmy to zrobić, za co czuję ogromną wdzięczność” – powiedziała Spelling. „W tym trudnym czasie myślałam o tobie, Tori i o tym, jak bardzo musiałaś być szczęśliwa, że udało ci się nawiązać z nią głębszy kontakt. Razem dojrzewałyście i uczyłyście się od siebie nawzajem. Ja niestety nie miałam okazji, by odbyć z Shannen taką rozmowę, ale cieszę się, że ty miałaś” – odparła Garth.
W opublikowanym na Instagramie poście Spelling zaznaczyła, że ostatnie spotkanie z Doherty było dlań ważnym i cennym doświadczeniem. „Rzadko mamy okazję, by nadrobić stracony czas i odbudować dziecięce przyjaźnie, które ukształtowały nas jako dorosłych ludzi. My dostałyśmy taką szansę. Mogłyśmy cofnąć się w czasie jako dorosłe już przyjaciółki i przypomnieć sobie, dlaczego tak naprawdę się kochałyśmy. Powspominać dawne czasy. I znów się śmiać, tak jak kiedyś. Nikt nie potrafił mnie tak rozśmieszyć, jak ona” – wyznała aktorka. (PAP Life)
ep/