Treść apelu została opublikowana w "Gazecie Polskiej Codziennie". Podpisali go m.in. działacze: Solidarności, Solidarności Walczącej, KOR, ROPCiO i Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża.
"Jako ludzie, którzy walczyli o wolność słowa w czasach komunizmu, czujemy się zobowiązani zabrać głos w sprawie ataków na polskie media publiczne. Mamy świadomość, że od czasów, gdy za nielegalne publikacje, mające na celu walkę o niepodległość Polski, groziło nam nawet 10 lat więzienia, media zmieniły się. Ale nie zmieniła się chęć cenzurowania ich przez wpływowe środowiska oraz to, że niepodległość Polski nadal jest niewygodna dla niektórych obcych państw oraz polskich wykonawców ich woli" – piszą sygnatariusze apelu. Podkreślają, że ich zaniepokojenie wywołały groźby likwidacji mediów publicznych w całości lub części oraz chęć przejęci ich w sposób niezgodny z prawem.
"Państwo bez mediów publicznych jest w czasach wojny hybrydowej bezbronne. Wyobraźmy sobie sytuację, w której podczas napaści Rosji na Ukrainę czy wymierzonych w Polskę prowokacji na białoruskiej granicy mamy w Polsce tylko media prywatne, należące do światowych koncernów. Są wśród nich takie, które mają swoje biznesy w Rosji. Inne reprezentują z kolei interesy państw mniej zagrożonych przez Rosję niż Polska, więc suflują Polakom działania niezgodne w całości lub części z polską racją stanu. Polacy mogą być poddawani manipulacji w sytuacji śmiertelnego zagrożenia dla ich Ojczyzny. Dlatego mediów publicznych likwidować nie wolno" – czytamy w apelu.
Opozycjoniści z czasów PRL przypominają, że media publiczne w ostatnich latach konsekwentnie broniły polskiej racji stanu. "Powołanie anglojęzycznej TVP World, która po napaści Rosji na Ukrainę stała się ważnym źródłem informacji dla widzów w wielu krajach, okazało się strzałem w dziesiątkę. Wyrażamy też uznanie dla heroicznej odwagi dziennikarzy będącego częścią TVP kanału Biełsat TV" – piszą.
W apelu stwierdzono, że "partie rządzące mogą zabiegać o wpływ na media publiczne, jednak wyłącznie w granicach prawa, w tym z poszanowaniem kadencyjności konstytucyjnych i mających ustawowe umocowanie organów państwa". Zdaniem sygnatariuszy, nowy rząd może zmienić te władze, ale wyłącznie po zakończeniu kadencji obecnych członków Rady Mediów Narodowych lub w wyniku zmiany ustawy, do czego potrzebna byłaby im zgoda prezydenta. "Polacy w demokratycznych wyborach nie dali bowiem dotychczasowej opozycji możliwości odrzucania weta prezydenta Andrzeja Dudy. Każda próba faktycznego pozbawienia prezydenta tej prerogatywy, podobnie jak próba rządzenia za pomocą sejmowych uchwał, byłaby działaniem przestępczym, nawiązującym do praktyki funkcjonowania państw totalitarnego bezprawia" – podkreślają.
Pod apelem podpisali się: Andrzej Gwiazda, Joanna Duda-Gwiazda, Krzysztof Wyszkowski, Andrzej Kołodziej, Ewa Kubasiewicz-Houee, Adam Borowski, Ryszard Majdzik, Jadwiga Chmielowska, Piotr Naimski, Teresa Bochwic, Andrzej Szkaradek, Piotr Łukasz Andrzejewski, Wieńczysław Nowacki, Janusz Szkutnik, Krystyna Szkutnik, Piotr Hlebowicz, Tadeusz Świerczewski, Stanisław Mikołajczak, Tomasz Jasiński, Stanisław Fudakowski, Paweł Piekarczyk, Klaudiusz Wesołek, Barbara Napieralska, Henryk Krzyżanowski, Magdalena Czachor, Jan Martini, Adam Kalita, Jan Franczyk, Antoni Lis, Stanisław Brzeźniak, Krzysztof Bzdyl, Robert Szczurek, Kazimierz Korabiński, Zdzisław Szczur, Zbigniew Sikorski, Adam Szostek, Tadeusz Jodłowski, Marian Stach, Artur Adamski, Szymon Łukasiewicz, Szymon Jabłoński, Wanda Nisiewicz, Roman Nisiewicz, Roman Bielański, Jerzy Langer, Czesław Nowak, Andrzej Michałowski, Andrzej Osipow, Tomasz Olko, Karol Gwoździewicz, Wioletta Osiak, Lech Osiak, Krzysztof Lucyk, Izabella Lipniewicz, Roman Chmielowiec i Dariusz Andrzejewski. (PAP)
mar/