Hochstein, który był również zaangażowany w zeszłoroczne negocjacje przekazał, że Waszyngton analizuje możliwości rozwiązania trwającego od dziesięcioleci sporu granicznego między Libanem a Izraelem i dodał, że podczas swojej podróży odwiedził południową część kraju, "aby zrozumieć i dowiedzieć się więcej o tym, co jest potrzebne, aby móc osiągnąć rezultat".
"Nadszedł czas, abym wysłuchał drugiej strony i dokonał oceny, czy jest to właściwy moment" - dodał odnosząc się do konsultacji ze stroną izraelską.
"Ameryka będzie gotowa z nami współpracować"
Libański minister spraw zagranicznych Abdallah Bou Habib powiedział agencji Reutera, że Hochstein zapowiedział, że w następnej kolejności porozmawia z przedstawicielami Izraela i jeśli obie strony dojdą do porozumienia: "Ameryka będzie gotowa z nami współpracować".
Obecna linia demarkacyjna dzieląca oba kraje, tzw. Niebieska Linia, jest granicą wyznaczoną przez ONZ, do której wycofały się wojska izraelskie po opuszczeniu południowego Libanu w 2000 roku. Siły izraelskie okupowały południowy Liban - około 10 proc. jego terytorium - od 1982 do 2000 roku.
Wzdłuż tej granicy często dochodzi do napięć, zwłaszcza w okresie eskalacji konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Z południowego Libanu często wystrzeliwane są rakiety w kierunku Izraela, dochodziło też do konfrontacji między członkami libańskiego Hezbollahu i izraelskim wojskiem.
Reuters przypomina, że minister Habib powiedział w zeszłym tygodniu, że ustalenie granicy lądowej może położyć kres tym napięciom.
Państwo żydowskie nie utrzymuje stosunków dyplomatycznych z Libanem, gdzie wielkie wpływy ma partia i zarazem organizacja zbrojna Hezbollah, która odmawia Izraelowi prawa do istnienia.
Izrael uważa Hezbollah za swoje najpoważniejsze i bezpośrednie zagrożenie, szacując, że ma on około 150 tys. rakiet i pocisków - podkreśla agencja AP.
Wspierany przez Iran Hezbollah (arab. partia Boga) jest zarówno zbrojną organizacją terrorystyczną, jak i szyicką partią polityczną w Libanie, gdzie jej rozbudowany aparat bezpieczeństwa i sieć świadczeń socjalnych sprawiły, że ma reputację "państwa w państwie". (PAP)
Z Jerozolimy Marcin Mazur
gn/