Wioślarze wylatują do Francji zadowoleni z przygotowań i z optymizmem

2024-07-22 15:31 aktualizacja: 2024-07-22, 15:54
Polacy Dominik Czaja, Mateusz Biskup, Mirosław Ziętarski i Fabian Barański
Polacy Dominik Czaja, Mateusz Biskup, Mirosław Ziętarski i Fabian Barański
Polscy wioślarze z czwórki podwójnej mężczyzn oraz dwójki podwójnej wagi lekkiej kobiet wylatują w poniedziałkowe popołudnie do Paryża na igrzyska olimpijskie w doskonałych nastrojach. Jak powiedzieli PAP, przygotowania były optymalne, a atmosfera jest bardzo dobra.

Polskę w tej dyscyplinie reprezentować będą Mateusz Biskup, Fabian Barański, Dominik Czaja i Mirosław Ziętarski oraz Martyna Radosz i Katarzyna Wełna. Tylko ta ostatnia zadebiutuje w najważniejszej imprezie czterolecia, pozostali wezmą udział w drugich (Barański, Czaja, Radosz) lub trzecich igrzyskach (Biskup i Ziętarski).

"I za pierwszym, i za drugim razem to wzbudza duże emocje. To dla mnie wyjątkowy moment, teraz już mogę się nazwać podwójnym olimpijczykiem. Skupiamy się oczywiście na walce o medal" - powiedział PAP Barański w poniedziałek, tuż po złożeniu olimpijskiej przysięgi w siedzibie PKOl w Warszawie i kilka godzin przed wylotem do Paryża.

W osadzie panuje dużo większy optymizm niż przed ubiegłorocznymi mistrzostwami świata w Belgradzie, gdy zawodników nękały problemy zdrowotne. Mimo tych kłopotów podopieczni trenera Aleksandra Wojciechowskiego zdołali wywalczyć brązowy medal i uzyskać kwalifikację olimpijską.

"W zeszłym roku, gdy przygotowywaliśmy się do mistrzostw świata, mieliśmy trochę problemów zdrowotnych, nie pływaliśmy do końca w stałym zestawieniu. Dopiero tydzień przed startem w miarę wszystko wróciło do normy. Dzisiejszy scenariusz jest dużo bardziej optymistyczny, bo przepracowaliśmy bardzo ciężko i w zdrowiu cały okres przygotowawczy" - podkreślił Czaja.

Także Barański był zadowolony z ostatniego zgrupowania, które odbyło się w dniach 3-20 lipca w Wałczu.

"Okres bezpośredniego przygotowania startowego przepracowaliśmy od początku do końca, w stuprocentowym zdrowiu. W poprzednich latach bywało z tym różnie, teraz na szczęście udało się uniknąć kontuzji" - cieszył się.

Prezes Polskiego Związku Towarzystw Wioślarskich Adam Korol również był zadowolony, że nie powtórzyły się pechowe przygotowania do MŚ w Belgradzie.

"Uniknęliśmy kontuzji w tym najważniejszym okresie. To cieszy. W zeszłym roku to tak nie wyglądało. Jeden z zawodników w zasadzie gotowy był na same zawody, ale ten okres, który poprzedza starty, jest szalenie istotny, jeśli chodzi o przygotowanie fizyczne. Zawodnicy czują się bardzo dobrze. O ich przygotowaniu świadczą też czasy, które mieli na treningach - choć to trzeba wymazać z pamięci, bo to jest trening, to jest Wałcz. Teraz to samo trzeba powtórzyć na torze w Paryżu" - przestrzegł Korol, który sam wywalczył olimpijskie złoto w czwórce podwójnej w Pekinie w 2008 roku.

Prezes PZTW jest zadowolony także z formy Radosz i Wełny, które minimalnie przegrały walkę o kwalifikację olimpijską w ubiegłym roku w Belgradzie, ale uzyskały ją z ogromną przewagą nad rywalkami w kwietniu, podczas europejskich regat kwalifikacyjnych na Węgrzech. Radosz, która startowała także w igrzyskach w Rio de Janeiro w 2016 roku, zapewniła w rozmowie z PAP, że wiosną nie był tej osadzie potrzebny szczyt formy, bo obsada zawodów nie była szczególnie mocna.

"Nie przygotowywałyśmy się jakoś szczególnie do kwietniowych kwalifikacji, pojechałyśmy tam z marszu. Przygotowania poszły tak, jak planowaliśmy. Osiągnęłyśmy odpowiedni poziom zmęczenia, wszystkie treningi zostały zrealizowane według planu. Obyło się bez urazów i kontuzji, teraz już pozostaje odpoczywanie i oczekiwanie na starty" - zaznaczyła 33-letnia zawodniczka.

Radosz i Wełna w eliminacjach popłyną w niedzielę. Na poniedziałek planowane są repasaże, na środę - półfinały, a na piątek - finał. Męska czwórka podwójna w przedbiegach zaprezentuje się w sobotę. W razie konieczności popłynie w repasażu w poniedziałek, ale do środowego finału ma szansę zakwalifikować się po pierwszym występie.

"Z perspektywy tego trzylecia - wyjątkowo trzylecia - które za nami, wiemy, czego możemy się po kim spodziewać. Same igrzyska potrafią dodać "kopa" wszystkim, każdy przyjeżdża w szczytowej formie i nie można lekceważyć nikogo, ale mistrzowie świata Holendrzy, Brytyjczycy, Włosi - to są osady, które pojawiały się przez trzy lata na podium (międzynarodowych zawodów - PAP). Szwajcaria i Niemcy też potrafiły zaskoczyć" - analizował Barański.

O swoich rywalkach dużo wie także Radosz, bo miała z nimi okazję zmierzyć się choćby przed ośmioma laty.

"Większość rywalek, w tym faworytek, startowała ze mną w Rio de Janeiro. Te osady, które są teraz w światowej czołówce - top 5, powiedzmy - miałam ze sobą w biegu w Brazylii. To te same osoby, dobrze je znam, one też wiedzą, kim ja jestem. Cały czas monitoruję tę rywalizację" - zapewniła.

Na poprzednie igrzyska w Tokio pojechało sześć polskich łodzi i 20 zawodników i zawodniczek. Tym razem grupa będzie znacznie mniej liczna, ale dla tych, którzy jadą, nie będzie to miało większego znaczenia.

"Tworzymy świetną atmosferę w naszej grupie, wraz z trenerem, fizjoterapeutą, dlatego nie odczuwamy tego tak bardzo, że jest nas mniej. Świetnie dogadujemy się też poza wodą, co jest bardzo istotne" - zaznaczył Czaja.

"W czwórce podwójnej stworzyliśmy taki kolektyw przez te trzy lata, że potrafimy i lubimy ze sobą spędzać czas, co jest naszym dodatkowym atutem. Nudy nie będzie, dogadujemy się świetnie" - wtórował mu Barański.

Ceremonię otwarcia igrzysk w Paryżu zaplanowano na piątek. Zmagania potrwają do 11 sierpnia.(PAP)

pp/