Włodzimierz Karpiński wyszedł z aresztu. "Wydam stosowne oświadczenie" [NASZE ZDJĘCIA]

2023-11-16 14:53 aktualizacja: 2023-11-16, 21:03
Podejrzany o korupcję Włodzimierz Karpiński opuścił w czwartek po południu areszt w Mysłowicach. Stało się tak po decyzji prokuratury, która uchyliła ten środek zapobiegawczy w związku z postanowieniem marszałka Sejmu stwierdzającym objęcie przez Karpińskiego mandatu europosła.

Podejrzany o korupcję, były sekretarz Warszawy Włodzimierz Karpiński wyszedł z mysłowickiego aresztu przed godz. 16, nikt na niego nie czekał przed bramą. 

Polityk głos zabrał na zorganizowanej po wyjściu z aresztu konferencji, na której był obecny również jeden z jego obrońców - Michał Królikowski.

"Czuję się skrzywdzony przez prokuraturę i sposób działania, który spowodował takie długie przebywanie w areszcie. Wydam stosowne oświadczenie, jak ochłonę. W tej chwili pragnę, jak najszybciej spotkać się z rodziną - powiedział.

Mecenas przekazał, że "pan poseł Włodzimierz Karpiński będzie konsekwentnie współpracował z prokuraturą w celu wyjaśnienia sytuacji, w której się znajduje. "Immunitet pozwala mu współpracować z wolnej stopy. Nic się nie zmieni w wykazywaniu prawdy o sytuacji, która wiąże się postawieniem zarzutów" - dodał.

Pytany o czas, który jego klient spędził w areszcie Królikowski powiedział: "proszę porównać zdjęcia przed i po areszcie". "W mojej ocenie, a jest to ocena osoby pracującej jako obrońca już wiele lat, jest to człowiek, który najbardziej godnie, spośród wszystkich moich dotychczasowych klientów, zniósł osadzenie. Z dużą pokorą, a jednocześnie godnością, pokazując nam bardzo piękną postawę propaństwową w areszcie" - podkreślił.

Były sekretarz w warszawskim ratuszu i były minister w rządzie PO-PSL został aresztowany w lutym br. Zatrzymano go w związku z tzw. aferą śmieciową. Usłyszał zarzuty korupcyjne związane z zawieraniem kontraktów na zagospodarowanie odpadów w Warszawie.

"W związku z wydaniem przez Marszałka Sejmu RP postanowienia stwierdzającego objęcie przez Włodzimierza K. mandatu posła do Parlamentu Europejskiego, prokurator zmuszony był uchylić stosowany wobec podejrzanego środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania, pomimo że zachodzą wielokrotnie potwierdzone przez sądy (...) przesłanki procesowe, uzasadniające dalsze stosowanie tego środka zapobiegawczego. W ocenie prokuratury opuszczenie przez podejrzanego aresztu będzie miało negatywny wpływ na dalszy bieg postępowania" - podała w komunikacie Prokuratura Krajowa.

Obrońca Karpińskiego mec. Michał Królikowski przewidywał, że procedury związane ze zwolnieniem jego klienta powinny zakończyć się w czwartek wieczorem, okazało się jednak, że Karpiński wyszedł z aresztu kilka godzin wcześniej.

Prokuratura podkreśliła w komunikacie, że dotychczas sądy różnych instancji, przedłużając okres tymczasowego aresztowania Karpińskiego, pozytywnie weryfikowały zgromadzony przez prokuraturę materiał dowodowy, "za każdym razem uznając, że zachodzi duże prawdopodobieństwo popełnienia przez podejrzanego zarzucanego mu przestępstwa korupcyjnego polegającego na przyjęciu łapówki w wysokości prawie 5 milionów złotych".

"Podzielały też argumentację prokuratury w zakresie realnej obawy matactwa procesowego ze strony podejrzanego. Przesłanką przemawiającą za koniecznością stosowania środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania jest realna obawa matactwa, na którą powoływał się poprzednio Sąd Apelacyjny w Katowicach, przedłużając tymczasowe aresztowanie i wprost wskazując, że obawa matactwa procesowego ze strony Włodzimierza K. jest niezwykle silna, gdyż doszło już do podjęcia przez niego działań noszących znamiona utrudniania śledztwa. Kolejną przesłanką do stosowania tymczasowego aresztowania jest grożąca Włodzimierzowi K. surowa kara do 12 lat pozbawienia wolności, która również była podstawą wskazywaną przez Sądy w tej sprawie" - dodała PK.

We wrześniu br. Sąd Apelacyjny w Katowicach przedłużył Karpińskiemu areszt do 24 listopada. W piątek PK przesłała do sądu wniosek o kolejne przedłużenie aresztowania podejrzanego (sąd miał go rozpoznawać w najbliższy poniedziałek) i – jak wynika z informacji przekazanej PAP przez rzecznika Sądu Okręgowego w Katowicach Jacka Krawczyka – do czwartkowego popołudnia nie został wycofany.

"Na ten moment żadna informacja nie wpłynęła do sądu, w związku z tym termin posiedzenia jest aktualny" - powiedział sędzia Krawczyk. Kiedy do sądu dotrze informacja z prokuratury, postępowanie zostanie umorzone.

Obrońcy Karpińskiego: do tego rodzaju pomówień procesowych należy podchodzić z bardzo dużą ostrożnością

Obrońcy Włodzimierza Karpińskiego przesłali PAP stanowisko wobec twierdzeń prokuratury z dnia 16 listopada (uchylenie aresztu tymczasowego - PAP) oraz odnośnie stosowania względem niego tymczasowego aresztowania.

"Nadmierne stosowanie tymczasowego aresztowania stanowi strukturalny problem polskiego wymiaru sprawiedliwości. Regulacja prawna umożliwia stosowanie tymczasowego aresztowania w Polsce w sposób bardzo liberalny, wystarczy postawić zarzut popełnienia przestępstwa zagrożonego karą co najmniej 8 lat pozbawienia wolności, w sytuacji, gdy materiał dowodowy wskazuje, że popełnienie tego czynu było możliwe, ale nie pewne. Powstaje wtedy, zgodnie z przepisami, domniemanie obawy matactwa i stosowanie aresztu jest niemal automatyczne" - napisali adwokacji.

Zaznaczyli, że ofiarą takiej regulacji jest, podobnie jak wielu innych obywateli, Włodzimierz Karpiński. "Twierdzeniu, że tymczasowe aresztowanie w Polsce stosują sądy, towarzyszy przemilczenie faktu, że sądowa kontrola zasadności stosowania tymczasowego aresztowania jest często iluzoryczna i powierzchowna. Europejski Trybunał Praw Człowieka zwracał uwagę na nieprawidłową praktykę organów ścigania, sądów i regulacji prawnej w Polsce w tym zakresie" - dodali.

"Pan Włodzimierz Karpiński mierzy się z zarzutami, które są oparte na pomówieniu osoby, która chce uniknąć odpowiedzialności karnej za przestępstwo zagrożone karą do 25 lat pozbawienia wolności. Do tego rodzaju pomówień procesowych należy podchodzić z bardzo dużą ostrożnością, są one bowiem wynikiem kalkulacji interesu w postępowaniu karnym" - czytamy w przesłanym stanowisku.

Adwokaci przekazali również, że obrona działa w głębokim przekonaniu, "że pan poseł Włodzimierz Karpiński nie popełnił zarzucanego mu czynu oraz że zarzuty zostały postawione na bardzo wczesnym etapie postępowania karnego, bez ich weryfikacji w szerszym materiale dowodowym, zaś kolejne miesiące, w których czasie Włodzimierz Karpiński był izolowany, nie przyniosły żadnego wartościowego ujawnienia dla poparcia twierdzeń prokuratury".

"Od samego początku tej sprawy niepokoi nas szeroki dostęp wybranych dziennikarzy do szczegółów śledztwa skutkujący publikacjami informacji objętych tajemnicą postępowania przygotowawczego. Są to relacje wybiórcze i tendencyjne. Obrona nie może się do nich szczegółowo ustosunkować ze względu na tajemnicę obrończą i tajemnicę postępowania przygotowawczego, których naruszenie grozi nam odpowiedzialnością karną" - napisali.

Zaznaczyli, że skutkiem tego jest informowanie o okolicznościach tej sprawy w sposób jednostronny, niekorzystny dla Włodzimierza Karpińskiego. "Jest to sytuacja, która stoi w sprzeczności z obowiązkami państwa wynikającymi z unijnej dyrektywy o domniemaniu niewinności oraz gwarancjami konstytucyjnymi" - dodali.

"Każdy z nas ma prawo do tego, by stosowane wobec niego środki przymusu były działaniem wyjątkowym i proporcjonalnym do potrzeb. Należy zwrócić uwagę na konieczność pilnej reformy systemu wymiaru sprawiedliwości w Polsce, w tym sposobu, w jaki oddziałuje on na naszą sferę praw i wolności" - podkreślili obrońcy.

Mandat europosła

Karpiński kandydował w 2019 r. w wyborach do PE z listy Koalicji Europejskiej. Nie zdobył jednak mandatu europosła. Posłem PE z tej listy został Krzysztof Hetman, który właśnie zdobył mandat do polskiego Sejmu. Do PE za Hetmana trafić powinna Joanna Mucha, lecz ona także została wybrana na posła do polskiego parlamentu. Następny w kolejności do mandatu europosła byłby Riad Haidar, polityk zmarł jednak w maju br. Ostatecznie mandat europosła przypada kolejnemu kandydatowi - właśnie Karpińskiemu.

Były minister został zatrzymany 27 lutego br. na polecenie śląskiego wydziału Prokuratury Krajowej. Wcześniej w tym samym śledztwie zatrzymano b. szefa Pracodawców RP Rafała Baniaka pełniącego w latach 2011-2015 funkcję podsekretarza stanu w Ministerstwie Skarbu Państwa, który również po usłyszeniu zarzutów na wniosek prokuratora został aresztowany (obaj zgodzili się na podawanie nazwisk).

Rafał Baniak opuścił areszt 29 sierpnia ze względu na stan zdrowia. Prokuratura zmieniła mu ten najsurowszy środek zapobiegawczy na poręczenie majątkowe w wysokości miliona złotych, dozór policji oraz zakaz opuszczania kraju, uzasadniając to przesłankami z kodeksu postępowania karnego.

Zarzuty korupcyjne

Karpińskiemu przedstawiono popełniony wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami, w tym z Baniakiem, zarzut korupcyjny polegający na żądaniu od prezesa jednej ze spółek korzyści majątkowej w wysokości 2,5 proc. wartości zamówień publicznych uzyskiwanych od Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania w Warszawie w zamian za zmianę specyfikacji istotnych warunków zamówień publicznych.

Jak podaje prokuratura, wartość zamówień wyniosła prawie 600 mln zł. Zarzuty obejmują przyjęcie przez Karpińskiego kwoty prawie 5 milionów złotych. Według ustaleń śledztwa czyny korupcyjne miały miejsce od kwietnia 2020 do grudnia 2022 r. w Warszawie. Karpiński był wtedy prezesem Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania w Mieście Stołecznym Warszawie, a następnie sekretarzem Miasta Stołecznego Warszawy.

Według prokuratury, od sierpnia 2020 do stycznia 2023 r. istniał proceder korupcyjny polegający na wręczaniu korzyści majątkowych o wielkiej wartości w związku z zawieraniem kontraktów na zagospodarowanie odpadów w Warszawie. "Przedstawiciele jednej z grup kapitałowych zainteresowanych uczestnictwem w przetwarzaniu odpadów weszli w porozumienie z Rafałem B. W wyniku ustaleń o charakterze korupcyjnym zainteresowane spółki grupy kapitałowej uzyskały znaczące zamówienia z MPO w Warszawie. Następnie w latach 2021-2022 roku spółki te zagospodarowały odpady z Miasta Stołecznego Warszawa uzyskując w MPO Warszawa zamówienia na łączną kwotę prawie 600 milionów złotych" - podawała PK.

Jak dodali śledczy, uzyskanie tych zamówień było możliwe dzięki propozycji złożonej przez Baniaka - byłego prezesa zarządu Pracodawców RP. "Z ustaleń śledztwa wynika, że Rafał B., w zamian za umożliwienie uzyskiwania zamówień publicznych z Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania Miasta Stołecznego Warszawy domagał się od przedstawicieli firm 5 proc. łapówki od wartości tych zamówień. W tym celu Rafał B. oraz osoby zarządzające grupą kapitałową, tj. Artur P. i Wojciech S. stworzyli mechanizm umożliwiający wyprowadzenie wielomilionowych kwot przeznaczonych na korzyści majątkowe" - podawała prokuratura.(PAP)

autor: Krzysztof Konopka

mar/kno/mmi