Wniosek o wotum nieufności wobec Adama Bodnara. Burzliwa debata w Sejmie

2024-02-22 15:14 aktualizacja: 2024-02-22, 18:14
Premier Donald Tusk przemawia na sali obrad Sejmu w Warszawie, fot. PAP/Paweł Supernak
Premier Donald Tusk przemawia na sali obrad Sejmu w Warszawie, fot. PAP/Paweł Supernak
Sejm, który w czwartek po godz. 9.00 wznowił obrady zajmie się wnioskiem PiS o wotum nieufności wobec ministra sprawiedliwości Adama Bodnara. W środę komisja sprawiedliwości negatywnie zaopiniowała dla Sejmu wniosek o odwołanie Adama Bodnara z funkcji szefa MS.

O złożeniu wniosku o wyrażenie wotum nieufności wobec ministra sprawiedliwości Adama Bodnara w drugiej połowie stycznia poinformował szef klubu PiS Mariusz Błaszczak. Poseł wówczas stwierdził, że Bodnar jest drugim obok szefa resortu kultury Bartłomieja Sienkiewicza "domykaczem systemu w państwie Donalda Tuska".

"Adam Bodnar w ciągu dwóch miesięcy zaczął przebudowywać prokuraturę" 

Minister Sprawiedliwości Adam Bodnar w ciągu dwóch miesięcy zaczął przebudowywać prokuraturę, mimo próby zabetonowania tej prokuratury; jego marzeniem jest uniezależnienie wymiaru sprawiedliwości od polityki - mówił w czwartek w Sejmie premier Donald Tusk.

"To wotum nieufności składacie w momencie, kiedy prokuratura po dwóch miesiącach ciężkiej pracy pana ministra Bodnara zaczęła naprawdę pracę i to w tych miejscach, które decydują, rozstrzygają także o bezpieczeństwie Polski" - mówił w debacie nad wnioskiem premier Donald Tusk, zwracając się bezpośrednio do polityków PiS.

"Z całą pewnością to, co prokuratura zaczyna odkrywać, zarówno jeśli chodzi o okoliczności działania najważniejszej spółki strategicznej, jaką jest Orlen - i dotyczy to nie tylko fuzji Orlenu z Lotosem - to to jest zasługa tego, że wreszcie mamy prokuraturę niepolityczną" - podkreślił.

Szef rządu przyznał, że kiedy rekomendował Bodnara na stanowisko ministra sprawiedliwości, mówił z głębokim przekonaniem, że największym atutem prof. Bodnara jest nie tylko jego wykształcenie i "świetna życiowa karta", m.in. jego działalność jako RPO, ale również jego temperament.

"Temperament i głęboka filozofia prawna człowieka, który chciałby wbrew temu co zrobiliście na poziomie ustaw i legislacji w Polsce, którego marzeniem jest znowu uniezależnienie wymiaru sprawiedliwości od polityki" - zaznaczył.

Dodał, że Bodnar "w ciągu dwóch miesięcy znalazł czas nie tylko na to, żeby zacząć przebudowywać prokuraturę, mimo próby zabetonowania tej prokuratury".

Podkreślił, że Bodnar także nie uległ w tym czasie innej pokusie. "Minister Bodnar mógł dzisiaj tutaj na przykład ogłosić listę płac i nagród finansowych dla najbliższych współpracowników ministra (Zbigniewa) Ziobry, to nawet niektórzy z PiS-u by zdębieli, jakby się dowiedzieli jak wygląda relacja (zarobków - PAP) partyjnie umocowanych przez Ziobrę prokuratorów w porównaniu do średniej płacy urzędników, zwykłych pracowników prokuratury. Włosy na głowie stają" - podkreślił.

Premier wyliczył też, o czym mówił w czwartek w trakcie swojego wystąpienia w Sejmie minister Bodnar. "Mówił o tym, że jego ambicją i efektem jego pracy jest sytuacja w której - jeśli nie zabraknie nam tutaj w tej Izbie dobrej woli i nie zabraknie jej prezydentowi (Andrzejowi) Dudzie - że jeszcze w tej kadencji odbudujemy system sprawiedliwości niezależny od władzy partyjnej i politycznej" - powiedział.

"Minister Bodnar we współpracy ze mną przygotował projekty ustaw. Jestem w dialogu z prezydentem Dudą w tej sprawie, tak, abyśmy w tej kadencji (...) być może jeszcze za kadencji prezydenta Dudy odbudujemy system, w którym, prokuratura i prokurator generalny będzie niezależny od władzy" - powiedział Tusk. 

Gasiuk-Pihowicz: panowie z Suwerennej Polski nie mają już władzy i to ich boli

Posłanka Kamila Gasiuk-Pihowicz (KO), sprawozdawca komisji sprawiedliwości i jej szefowa, podkreśliła w Sejmie, że w toku dyskusji na komisji wyłoniły się dwa obozy. "Jeden stojący na stanowisku, że należy przywrócić ład konstytucyjny w Polsce, drugi broniący stanu rzeczy wprowadzonego przez lata rządów (byłego szefa MS-PAP) Zbigniewa Ziobry" - zaznaczyła.

Według niej, "jedna grupa mówiła bardzo zdecydowanie, że chaos w wymiarze sprawiedliwości, to kolesiostwo, muszą się jak najszybciej skończyć, a druga grupa mówiła, że dobrze jest tak, jak jest". "Jedni bronili skutecznych, szybkich, zdecydowanych działań ministra sprawiedliwości, drudzy dostrzegali w tym ogromne zagrożenie dla swoich pozycji, ale przede wszystkim dla swojej bezkarności, którą myśleli, że zagwarantowali sobie na długie lata" - podkreśliła Gasiuk-Pihowicz.

Posłanka zwróciła też uwagę, że sformułowane w uzasadnieniu wniosku zarzuty są w istotnej części adresowane do działań Adama Bodnara, nie jako ministra sprawiedliwości, tylko prokuratura generalnego.

Gasiuk-Pihowicz wskazała, że minister Bodnar był obecny na komisji sprawiedliwości i praw człowieka. "Odpowiadał na wszystkie zarzuty, podziękował wnioskodawcom za to, że docenili jego determinację i sprawczość w ciągu tych dwóch miesięcy składając wniosek (...) Podkreślono, że wkrótce będą procedowane ustawy o odpolitycznieniu Krajowej Rady Sądownictwa, przywróceniu w Polsce prawdziwego, szanowanego Trybunału Konstytucyjnego, wykonywaniu wyroków unijnych Trybunałów" - powiedziała posłanka.

Mówiła, że "minister przypomniał, że za PiS został zbudowany nielegalny system dyscyplinarny w sądach, wybuchła afera hejterska, Zbigniew Ziobro faksem odwołał 136 prezesów i wiceprezesów sądów, często bez uzasadnienia, którzy potem wygrywali sprawy". "Minister Bodnar przypomniał, że za czasów PiS karne delegacje, to były delegacje bez możliwości odwołania się, a prokuratura była wykorzystywana do przykrywania niegodziwości" - dodała Gasiuk-Pihowicz.

Zaznaczyła, że minister Bodnar podsumował ten wniosek bardzo dosadnie - "stwierdził, że mamy do czynienia z syndromem "odstawienia", że panowie z Suwerennej Polski nie mają już władzy i ich to boli". "I to jest najlepsze podsumowanie tego wniosku" - powiedziała posłanka.

Posłowie PiS: minister Bodnar odpowiada za dewastację polskiego wymiaru sprawiedliwości

Szef MS Adam Bodnar odpowiada za dewastację polskiego wymiaru sprawiedliwości; w ledwie 60 dni z ministerstwa sprawiedliwości uczynił ministerstwo bezprawia - mówili w czwartek w Sejmie Marcin Warchoł i Sebastian Kaleta (PiS) uzasadniając wniosek o wotum nieufności dla Bodnara.

Przedstawiciel wnioskodawców Sebastian Kaleta stwierdził, że w ledwie 60 dni szef MS z ministerstwa sprawiedliwości uczynił ministerstwo bezprawia, a z prokuratury uczynił prywatny folwark Platformy Obywatelskiej. "Pan Bodnar sprzeniewierzył się ślubowaniu, które złożył. Porządek prawny, czyli Konstytucja, ustawy, przestały obowiązywać. Dzisiaj obowiązują okólniki, komunikaty, opinie, a przede wszystkim wola polityczna" - powiedział Kaleta.

Jego zdaniem, Bodnar wprowadził "doktrynę nieistnienia, że jak się coś nie podoba, jakieś prawo, przepis, to to nie istnieje", a działania szefa MS doprowadziły do tego, że dzisiaj "każdy może podważyć każdego w każdej sprawie".

Marcin Warchoł ocenił, że minister Bodnar odpowiada za dewastację polskiego wymiaru sprawiedliwości. "Dziś jest dzień, w którym sąd wypuścił przestępcę z powołaniem się na wadliwie umocowanego asesora prokuratorskiego. Głowa psuje się od góry. Pana przykład sprawi, że będą cofane akty oskarżenia, apelacje będą zostawiane bez rozpoznania, dowody zebrane w trakcie czynności operacyjno-rozpoznawczych będą unieważniane. Chaos, anarchia, dramat" - powiedział Warchoł.

Nazwał Bodnara "zbrojnym ramieniem Brukseli". "Czy państwo wiecie, że przystępując do Prokuratury Europejskiej zgadzamy się na to, że w Polsce będą wykonywane czynności, których polskie prawo nie zna, bez podstawy prawnej?" - pytał polityk Suwerennej Polski.

"Oprócz wyłączania instrumentów kontroli, zamachu na prawa obywatelskie ostatni punkt to ochrona kolesi. Po to był zamach na prokuraturę, by sprawa afery wiatrakowej nie doczekała się wyjaśnienia, by zamach na Pałac Prezydencki nie został wyjaśniony, by zamach na media został schowany pod dywan" - powiedział Warchoł.

19 stycznia klub Prawa i Sprawiedliwości złożył wniosek o wyrażenie wotum nieufności wobec ministra sprawiedliwości Adama Bodnara. W uzasadnieniu napisano, że działania szefa MS stanowią poważne naruszenie zasad porządku konstytucyjnego oraz prawnego Polski. Wśród zarzutów wobec Bodnara wymieniono nieuznawane m.in. przez PiS odwołanie Prokuratora Krajowego Dariusza Barskiego, odwołanie 144 prokuratorów z delegacji i przystąpienie Polski do Prokuratury Europejskiej.

Trzecia Droga i Lewica przeciwko wotum nieufności wobec Bodnara, Konfederacja za

Tomasz Zimoch skrytykował uzasadnienie wniosku PiS o wotum nieufności wobec ministra Bodnara. Jak ocenił, pomieszano w nim wątki polityczne i prawne. W tym kontekście wymienił m.in. decyzję ministra o przystąpieniu Polski do Prokuratury Europejskiej. Jak zauważył, pewna część zarzutów ma charakter polemiki z wykładnią przepisów prawa. Za chybiony uznał także zarzut dotyczący niezastosowania art. 568 Kpk wobec Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika.

"Jeśli chodzi o zarzuty dotyczące naruszenia prawa, to w najlepszym wypadku są one oparte o odmienną interpretację przepisów prawa" - dodał. Zwrócił się do szefa MS: "nie jest pan samotny, broni pan dobrej sprawy". Zapowiedział, że jego klub będzie głosować przeciw wnioskowi PiS o wotum nieufności.

Podobną deklarację w imieniu swojego klubu złożył Krzysztof Paszyk. Jak ocenił, składając wniosek o wotum nieufności wobec Bodnara, Prawo i Sprawiedliwość przekraczyło kolejną granicę - hipokryzji i śmieszności.

"Minister Bodnar sprząta, naprawia wymiar sprawiedliwości po waszych ośmiu fatalnych latach. Teraz stroicie się w szaty obrońców praworządności, a zrujnowaliście każdą instytucję wymiaru sprawiedliwości. W efekcie dzisiaj Polacy nie mają gwarancji, że ich rozstrzygnięcie przed sądem będzie miało walor trwały. Polska płaci gigantyczne odszkodowania za to, co zrobiliście z wymiarem sprawiedliwości. Oszukaliście Polaków, bo obiecywaliście, że wprowadzicie reformy, które przywrócą im poczucie sprawiedliwości, ułatwią dostęp do sądów, a z tego nic nie wyszło" – podkreślił Paszyk.

Wymienił sprawy, w których prokuratura, za czasów Zbigniewa Ziobry, była bezczynna, jak zakup respiratorów od handlarza bronią, nieprawidłowości związane z dotacjami od NCBR, eksplozja granatnika w Komendzie Głównej Policji, „działki Morawieckiego”, zanieczyszczenie Odry, wybory kopertowe czy "wieże Kaczyńskiego".

W imieniu Lewicy głos zabrała przewodnicząca klubu Anna Maria Żukowska. Jak mówiła, wszystko to, co robił PiS za swoich rządów, było "zaprzeczeniem prawa i zaprzeczeniem sprawiedliwości".

"To, co zrobiliście, wymaga gruntownej naprawy" - mówiła. Przyznała, że polski wymiar sprawiedliwości nigdy nie był w najlepszym stanie, ale, jak mówiła, PiS nie naprawiło patologii w tym obszarze. Wskazała, że Zbigniew Ziobro pełniący funkcję ministra sprawiedliwości przez łącznie 11 lat miał największy wpływ na wymiar sprawiedliwości, ale nie wykorzystał okazji, zajmując się głównie upolitycznieniem sądów czy prokuratury.

Żukowska stwierdziła, że minister Bodnar "ma świętą cierpliwość, żeby się tym teraz zajmować". "Ma dużo do zrobienia; stara się to zrobić jak najszybciej i zgodnie z prawem, a nie tak jak wy - na rympał" - zwróciła się do polityków PiS. Zadeklarowała, że Lewica "będzie stała po stronie" Bodnara i zagłosuje przeciw wnioskowi o wotum nieufności.

Sławomir Mentzen (Konfederacja) poinformował, że jego klub poprze wotum nieufności. Jak stwierdził, o Bodnarze można powiedzieć jedną dobrą rzecz: że on jeden rzeczywiście ciężko pracuje.

"Niestety ta praca polega na łamaniu prawa, niszczeniu instytucji, demolowaniu systemu prawnego, deptaniu praworządności, o która tak zabiegaliście" - dodał.

 

autor: Edyta Roś

sma/