"Myślę o nieznanych ofiarach, których historie często pozostają w cieniu. Chcę, abyście wiedzieli, że łączy nas ta sama walka" – powiedziała Pelicot w krótkim oświadczeniu po wyroku.
Przyznała, że podczas trwającego od września procesu myślała o swoich wnukach, mówiąc, że także dla nich prowadziła tę walkę. Wyraziła wdzięczność wszystkim, którzy wspierali ją w tym czasie, w tym członkom Stowarzyszenia Pomocy Ofiarom, a także dziennikarzom oraz prawnikom.
"Gdy 2 września rozpoczynał się proces chciałam, aby społeczeństwo mogło zrozumieć debatę, która tam się odbywa. Nigdy nie żałowałem tej decyzji. Teraz mam pewność, że potrafimy wspólnie budować przyszłość, w której wszyscy, kobiety i mężczyźni, będą mogli żyć w harmonii, szacunku i wzajemnym zrozumieniu" - dodała.
Zapytana przez dziennikarzy o ogłoszone wyroki, odpowiedziała, że "szanuje sąd i jego wyrok". Wcześniej jeden z członków rodziny Pelicot poinformował AFP, że troje dzieci pary, David, Caroline i Florian, było "rozczarowanych niskimi" wyrokami wydanymi przez pięcioro sędziów.
Kiedy Pelicot wychodziła z gmachu sądu zebrany tłum wiwatował na jej cześć, skandując "Dziękujemy Gisele!".
W czwartek sąd skazał 72-letniego Dominique'a Pelicot na 20 lat więzienia za wielokrotne odurzanie i zgwałcenie swojej ówczesnej żony Gisele oraz oferowanie kilkudziesięciu mężczyznom współżycia z nią, gdy była nieprzytomna. Proceder trwał przez 10 lat.
Pięćdziesięciu współoskarżonych, wśród których byli prawnicy, strażacy, kierowcy ciężarówek, dziennikarz i DJ, sąd skazał na kary od trzech do 15 lat pozbawienia wolności; dwa wyroki są w zawieszeniu. Skazani mają 10 dni na złożenie apelacji.
Wszyscy oskarżeni w procesie zostali skazani na łączną karę 428 lat więzienia.
Rozprawa w sprawie odszkodowania finansowania dla Gisele Pelicot odbędzie się 3 marca. (PAP)
mzb/ ap/kgr/