Pierwsza elektryczna lokomotywa została zbudowana przez Wernera von Siemensa już 31 maja 1879 r., rozwijała zaledwie 7 km/h i była zasilana akumulatorami. Na uruchomienie pierwszej elektrycznej linii kolejowej 23 lata później zdecydowały się Włochy. Linia Valentina miała długość 106 km.
W niepodległej Polsce zaczęto analizować opłacalność elektryfikacji w 1922 r.
“Prof. Roman Podoski wraz z zespołem naukowców dokonali analiz i wyszło, że zarówno w ruchu dalekobieżnym, jak i aglomeracyjnym elektryfikacja linii przyniesie bardzo wymierne oszczędności” - opowiedział Michał Fludziński z działu Ekspozycji i Wystaw Czasowych Stacji Muzeum.
Patrząc na teren współczesnej Polski, pierwsze linie elektryczne powstały na Dolnym Śląsku. Ale w II Rzeczypospolitej znamienną datą był 1925 r.
“Jedna z uchwal Rady Miasta st. Warszawy, mówiła o tym, że miasto jest zadymione, przeludnione i niewydolne komunikacyjnie, w związku z tym jest konieczność przebudowy warszawskiego węzła kolejowego i przejścia w miarę możliwości na trakcję elektryczną” - powiedział Fludziński.
Tak naprawdę pierwszą linią elektryczną była uruchomiona 11 grudnia 1927 r. jeżdżąca do Grodziska Mazowieckiego prywatna linia EKD (dzisiejsza WKD) spółki “Siła i Światło”, zbudowana za kredyty zdobyte w Wielkiej Brytanii. Był to podmiejski tramwaj, który jeździł przez tereny prywatne.
“Idąc za ciosem, w 1929 r. rozpoczęła się przebudowa warszawskiego węzła kolejowego i budowa linii średnicowej. Prace zostały zwieńczone otwarciem 15 grudnia 1936 r. podmiejskiego ruchu trakcją elektryczną z Otwocka przez Warszawę do Pruszkowa”. Jednak przez pierwsze 5 lat istnienia tunelu średnicowego, pociągi, które przez niego przejeżdżały były prowadzone przez lokomotywy parowe.
Nie dość, że pasażerowie musieli wdychać dym kłębiący się w tunelu, to jeszcze ograniczał on widoczność i jego przepustowość. Elektryfikacja linii była wielkim udogodnieniem.
“Otwarcie ruchu trakcją elektryczną oznaczało nieporównywalnie większy komfort. Poza tym konstrukcja podmiejskich składów elektrycznych, dawała prędkość rzędu 1 kilometra na minutę, wliczając w to wymianę pasażerów. (...) W ciągu 20 minut pasażer z Otwocka znajdował się w centrum Warszawy, w ciągu kolejnych 30 minut dojeżdżał do Pruszkowa. To skróciło odległości i poprawiło mobilność na rynku pracy” - podkreślił.
Ruch podmiejski był obsługiwany bardzo popularnymi i dzisiaj elektrycznymi zespołami trakcyjnymi. Miały długość około 100 metrów, było 268 miejsc siedzących i 120 stojących w 2 i 3 klasie. W tej pierwszej były skórzane siedzenia, a w drugiej królowały drewniane ławki. W większości były dziełem polskiego przemysłu. Wagony silnikowe powstawały w Warszawie w zakładach Lilpop, Rau i Loewenstein , wagon środkowy i rozrządczy był produkowany w zakładach Hipolita Cegielskiego w Poznaniu i w zakładach Zieleniewskiego (dziadka malarza Zdzisława Beksińskiego) w Sanoku. Za to silniki i osprzęt elektryczny był importowany z Wielkiej Brytanii,
Z kolei pociągi dalekobieżne były ciągnięte lokomotywami L100 produkcji brytyjskiej. W zakładach Cegielskiego, na podstawie brytyjskich podzespołów produkowano lokomotywy L200.
Do rozpoczęcia wojny zdążono jeszcze zelektryfikować odcinek od Pruszkowa do Żyrardowa oraz linię z Warszawy do Mińska Mazowieckiego.
Autor: Paweł Stępniewski