„Reżim (Alaksandra) Łukaszenki zabił już pięciu białoruskich więźniów politycznych: Ihara Lednika, Witolda Aszuraka, Wadima Kraskę, Alesia Puszkina i Mikałaja Klimowicza” – powiedziała dziennikarzom Cichanouska podczas akcji protestacyjnej przed ambasadą Białorusi w stolicy Litwy.
Wśród więzionych na Białorusi polityków jest też mąż Cichanouskiej, Siarhiej. Został pozbawiony wolności w 2020 roku, gdy ogłosił zamiar ubiegania się o urząd prezydenta kraju.
„Minął rok, odkąd ostatni raz kontaktowałam się z mężem. Od tego czasu cisza. Otrzymałam tylko anonimowy list z informacją, że zmarł” – powiedziała Cichanouska.
Liderka białoruskiej opozycji zaapelowała „o podjęcie działań, aby zapobiec dalszym tragediom”. „Torturowanie ludzi w więzieniach musi się skończyć” – oświadczyła.
W sprawie uwolnienia więźniów „apelowaliśmy do papieża, polityków, dyplomatów, ale jak dotąd nie wiemy nawet, czego chce reżim” – stwierdziła opozycjonistka. Wyraziła opinię, że należy zwiększyć presją na reżim w Mińsku, sprawić, by więźniowie stali się problemem dla Łukaszenki i „wówczas oni sami będą szukać sposobów na wymianę więźniów”.
Swiatłana Cichanouska w 2020 roku, po uwięzieniu męża, zastąpiła go w walce w wyborach prezydenckich na Białorusi, stawiając w nich czoła rządzącemu od 1994 roku Łukaszence. Powszechnie uznawanemu za dyktatora przywódcy Białorusi przyznano oficjalnie w tamtych wyborach 80,1 proc. głosów. Cichanouska, według oficjalnych wyników, uzyskała poparcie 10,1 proc. głosujących.
Opozycja uznała te wyniki za sfałszowane, a przez kraj przelała się fala protestów z żądaniem uczciwych wyborów. Były to największe masowe protesty w historii Białorusi. Na wystąpienia społeczeństwa obywatelskiego władze odpowiedziały represjami na wielką skalę. Sama Cichanouska po wyborach została zmuszona przez władze do wyjazdu z kraju.
Z Wilna Aleksandra Akińczo
sma/