Ekspert: w polskiej polityce zagranicznej panuje generalna zgoda, że Rosja stanowi fundamentalne zagrożenie

2024-04-25 16:36 aktualizacja: 2024-04-25, 17:27
Władimir Putin. Fot. PAP/ EPA/MIKHAIL METZEL
Władimir Putin. Fot. PAP/ EPA/MIKHAIL METZEL
W expose szefa MSZ Radosława Sikorskiego jasno wybrzmiało, że jest pewna kontynuacja i zgoda w polityce zagranicznej Polski, że Rosja stanowi fundamentalne zagrożenie - powiedział PAP dyrektor programowy Kolegium Europy Wschodniej Adam Balcer.

W czwartek w Sejmie szef MSZ Radosław Sikorski przedstawił informację na temat założeń polskiej polityki zagranicznej na 2024 r. Wysłuchali jej - oprócz posłów - także prezydent Andrzej Duda, premier Donald Tusk i pozostali członkowie rządu, a także przedstawiciele korpusu dyplomatycznego.

Zdaniem Adama Balcera, specjalisty od tematyki euroazjatyckiej z Kolegium Europy Wschodniej w wystąpieniu ministra zabrakło m.in. uznania, że mamy do czynienia z "nową" Ukrainą, która w wyniku wojny "stała się znacznie bardziej podmiotowa, dzięki swojemu rosnącemu potencjałowi militarnemu".

Dodał, że expose szefa MSZ mimo polsko-polskiej "zimnej wojny", pokazuje pewną ciągłość i zgodę w sprawię tego, że Rosja stanowi fundamentalne zagrożenie dla bezpieczeństwa Polski". "Oczywiście diabeł tkwi w szczegółach i polskim piekiełku. Niestety obie strony często bardzo łatwo oskarżają się o sojusz z Rosją albo porównują siebie do Putina" - dodał.

W ocenie Balcera jest także zgoda, że "z powodu zagrożenia ze strony Rosji konieczne jest rozwijanie współpracy szczególnie z niektórymi krajami".

"Jest pytanie, czy w gronie wymienionych w expose najbliższych sojuszników Polski nie powinny znaleźć się jeszcze inne państwa. Mi zabrakło np. Niderlandów, które pomagają naprawdę mocno Ukrainie i warto było o nich wspomnieć. Można było poszerzyć horyzonty i wymienić spoza Europy: Kanadę, Japonię i Koreę Południową. (...) Zostały oczywiście wymienione Stany Zjednoczone, jako państwo najważniejsze - tu jest zgoda opozycji i rządu. Natomiast oczywiście różnica z poprzednikami jest taka, że stosunek obecnej ekipy rządowej do partnerów z UE jest na szczęście zasadniczo lepszy. To także dotyczy sfery bezpieczeństwa, bo słyszeliśmy o rozwoju sił zbrojnych UE" - podkreślił ekspert.

Balcer mówił, że w expose zabrakło mu, poruszenia "strukturalnego problemu" w kwestii stosunku do członkostwa Ukrainy. "Minister mówi, że zachęca Europejczyków, aby nie bali się członkostwa Ukrainy, ale przecież trzeba spojrzeć na to, że to Polska może mieć problem z tym lękiem. Już dziś to Polska razem ze Słowacją i Węgrami, łamie prawo unijne przedłużając embargo na produkty rolne z Ukrainy. Zdecydowana większość Polaków to popiera, a elita polityczna nie tłumaczy społeczeństwu, jakie są prawdziwe przyczyny problemów rolników np. dumping cen ze strony Rosji" - mówił ekspert.

Dodał, że "mamy do tego przyzwolenie władz polskich na blokady przez rolników i przewoźników części przejść granicznych z Ukrainą, spowolnianie ruchu przez służby graniczne". "Bądźmy świadomi, że to się odbija na handlu polsko-ukraińskim. Jeżeli jesteśmy za członkostwem Ukrainy, a powinniśmy być, to musimy porozmawiać szczerze także o pomyśle na gruntowne reformy polskiego rolnictwa, bo one są nieuniknione w kontekście akcesji Ukrainy. Ona wiąże się z wyzwaniami, ale też stanowi szansę dla Polski. Obecne chowanie głowy w piasek, strategia 'jakoś to będzie'. To nie jest dobry pomysł" - wskazał Balcer.

Jego zdaniem ważne było natomiast zwrócenie przez Sikorskiego uwagi na to, że w obliczu planu akcesji do UE kolejnych państw, m.in. Ukrainy, Gruzji, Mołdawii i państw Zachodnich Bałkanów, a może kolejnych krajów, konieczne będzie zmodyfikowanie systemu głosowania i podejmowania decyzji w UE.

"Sikorski wysłał jasny sygnał, że zdaje sobie sprawę, iż przed wejściem tylu nowych państw do wspólnoty trzeba coś zrobić z systemem głosowania w UE. Polska póki co mówi, że nie chce zmian, ale szef MSZ daje jako pierwszy sygnał, że coś z tym trzeba będzie zrobić. Bardzo dobrze, że minister spraw zagranicznych o tym powiedział. W kraju oczywiście już jest atak w tej sprawie ze strony PiS i Konfederacji" - mówił Balcer.

Szef MSZ powiedział w expose, że "Polska jest gotowa współpracować z Rosją nieimperialną, szanującą prawa innych narodów do samostanowienia, uznającą, że jej sąsiedzi też mają interesy bezpieczeństwa, Rosją, którą uosabia zamordowany Aleksiej Nawalny i inni więźniowie sumienia: Ilja Jaszyn, Władimir Kara-Murza, Jewgienij Rojzman. Z Rosją reprezentowaną przez wszystkich demokratycznie i proeuropejsko nastawionych Rosjan, którzy dziś stanowią prześladowaną mniejszość".

W tej kwestii Balcer przyznał, że można doszukać się pewnej kontynuacji, bo były szef MSZ (za rządów Zjednoczonej Prawicy) Zbigniew Rau "także mówił, że wierzymy, iż jest inna Rosja, ale trzeba też mówić, że Rosja to nie tylko etniczni Rosjanie i Polska powinna przypominać o prawach licznych rdzennych nie-Rosjan i migrantów, o tym, że Rosja powinna stać się prawdziwą federacją".

"Dlatego trzeba poczynić uwagę, że Nawalny na pewno się zmienił, ale nie był on politykiem, który całkowicie odrzucił rosyjski nacjonalizm. Z drugiej strony nie można też twierdzić, jak robią niektórzy w Polsce, że był on zawsze w głębi duszy zatwardziałym imperialistą i w ogóle się nie zmienił" - wskazał.

Balcer zwrócił uwagę, że "Polska musi zdać sobie sprawę i uznać, że Ukraina jest o wiele bardziej podmiotowym partnerem niż kiedyś". "To jest kraj, który po Rosji, Francji, Wlk. Brytanii i Turcji, staje się najsilniejszy militarnie w Europie. Doświadczenie, wyszkolenie, uzbrojenie, morale bojowe, to wszystko się na to składa. Chodzi o to, że musimy ułożyć relacje z taką Ukrainą na nowo, bardziej po partnersku, a nie podchodzić do niej tradycyjnie na zasadzie 'starszy brat' albo 'nauczyciel': przyjedziemy i będziemy was uczyć. (...) Pomysłu na ułożenie relacji z tą 'nową' Ukrainą po wojnie mi w tym wystąpieniu zabrakło" - stwierdził.

Zdaniem politologa za mało w expose było także zwrócenia uwagi na to, iż "wojna pokazuje doskonale, jak istotny jest cały kontekst globalny". "Za mało było o roli Polski w świecie, poza Europą" - stwierdził.

"Kolejnym problemem, który jest od lat, bez różnicy, kto rządzi, jest dyplomacja ekonomiczna. Musimy mieć na to jakieś pomysły. Nasze inwestycje zagraniczne to około 4 proc. naszego PKB. To naprawdę mało. To się musi zmienić, bo jesteśmy krajem, który ma potencjał na bycie 'wyłaniającą się potęgą średniej wielkości'. O ekspansji gospodarczej było bardzo mało" - zwrócił uwagę ekspert.

W jego ocenie zbyt mało uwagi w expose było zwrócone na kwestię zmieniającego się w obliczu wojny na Ukrainie układu sił w północnej Eurazji - "bardzo wyraźnie rosnącej pozycji Chin, słabnącej Rosji", a także w tym kontekście nic nie powiedziano o relacjach z Turcją. "To bardzo ważny gracz, mocarstwo regionalne, którego wpływy rosną na Bałkanach, basenie Morza Czarnego, Kaukazie Południowym, Azji Centralnej, a w przyszłości prawdopodobnie w środku w samej Rosji. Czasem jako Zachód będziemy mieli z nim zbieżne interesy, czasami nie, ale musimy mieć jako Polska pomysł na relacje z tą rosnącą potęgą, bo Turcja, staje się państwem o wyższej randze geopolitycznej niż wcześniej w kluczowych dla nas regionach" - ocenił. (PAP)

Autor: Tomasz Więcławski

kgr/