Emocje podczas przesłuchania Morawieckiego. Przemysław Czarnek wykluczony z posiedzenia

2024-05-22 14:11 aktualizacja: 2024-05-23, 09:02
Przemysław Czarnek, fot. PAP/Leszek Szymański
Przemysław Czarnek, fot. PAP/Leszek Szymański
Mariusz Krystian (PiS) wyszedł z posiedzenia sejmowej komisji śledczej ds. wyborów korespondencyjnych po tym, jak przewodniczący Dariusz Joński (KO) przerwał mu zadawanie pytań, bo poseł cytował wyrok Trybunału Konstytucyjnego ws. wyborów korespondencyjnych. Po kilku godzinach Przemysław Czarnek został wykluczony z obrad komisji. Wniosek w tej sprawie zgłosiła posłanka KO Magdalena Filiks, która uznała, że swoim zachowaniem utrudnia on prowadzenie obrad.

W środę przed komisją śledczą ponownie zeznawał b. premier Mateusz Morawiecki.

Na początku posiedzenia przewodniczący komisji Dariusz Joński (KO) przedstawił opinię biegłego prof. Jana Zimmermanna, który ocenił m.in., że premier nie miał podstawy prawnej do wydania decyzji zlecających Poczcie Polskiej i PWPW wydruku i skompletowanie kart i pakietów wyborczych.

Następnie poseł PiS Mariusz Krystian PiS przypomniał, że we wtorek Trybunał Konstytucyjny orzekł, że zastosowanie przepisów "antycovidowych" do przygotowania wyborów korespondencyjnych w stanie epidemii było zgodne z konstytucją.

"Nota bene, gdyby również Senat wykazał się poszanowaniem konstytucyjnej zasady współdziałania władz w tamtym czasie i podjął uchwałę w sprawie ustawy o szczególnych zasadach przeprowadzenia wyborów na prezydenta znacznie szybciej niż po 28 dniach, czyli na przykład podobnie jak Sejm w ciągu jednego dnia, wówczas przeprowadzenie wyborów prezydenckich 10 maja 2020 roku okazałoby się możliwe" - zacytował Krystian orzeczeni TK.

Morawiecki powiedział, że "zdaje sobie sprawę z tego, że TK w taki sposób ujął tamte jego decyzje i konieczność przeprowadzenia wyborów w trybie korespondencyjnym".

"Chciałbym do tego dodać kilka punktów z prawomocnego wyroku sądu rejonowego z 29 listopada (2023 r.): w tych okolicznościach pandemicznych działania administracji rządowej zmierzające do powstrzymania wzrostu zakażeń, przeprowadzenie wyborów prezydenckich w terminie konstytucyjnym nie mogą być uznane za działanie na szkodę interesu publicznego" - zacytował.

Joński przerwał Morawieckiemu, bo powiedział, że ma on zeznawać, co do faktów, a nie cytować wyroki sądu.

W trakcie zadawania następnych pytań przez Krystiana, Joński odebrał mu prawo do zadawania pytań, mówiąc, że orzeczenie TK nie jest przedmiotem prac komisji. Następnie poseł Krystian wyszedł na posiedzenie plenarne Sejmu.

Morawiecki do Jońskiego: prymitywne określenia których pan użył wobec TK godne są potępienia

Morawiecki pytany był przez członków komisji z PiS o wtorkowe orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, które mówi, że zastosowanie przepisów "antycovidowych" do przygotowania wyborów korespondencyjnych w stanie epidemii było zgodne z konstytucją. Według TK takie rozumienie tych przepisów jest zbieżne z "konstytucyjną zasadą współdziałania władz".

Poseł Joński stwierdził, że pytanie o pseudowyroki TK nie są przedmiotem prac komisji i odebrał głos zadającemu to pytanie posłowi Mariuszowi Krystianowi (PiS).

Szef komisji zaczął pytać Morawieckiego o to, czy widzi jakiekolwiek zaniechania i zaniedbania po stronie ówczesnego szefa MAP Jacka Sasina w związku z wydanymi przez premiera decyzjami.

"Na początek muszę zdecydowanie zaprotestować przeciw tak grubiańskim i prostackim określeniom jakich pan użył wobec Trybunału Konstytucyjnego" - powiedział Morawiecki.

Joński prosił o odpowiedź na zadanie przez niego pytanie. "Te prymitywne określenia których pan użył godne są najwyższego potępienia i to warto podkreślić, nie wolno tak się odnosić do najwyższych instytucji, do władz RP" - zaznaczył b. premier.

Joński odparł na to, że podziękowania dla "pana Piotrowicza i pani Pawłowicz" Morawiecki złoży później, a teraz niech odpowiada na pytania.

"Pan obraża podstawowe instytucje RP, ja nie mogę pozostać głuchy na tego typu inwektywy, które tutaj padają. To uwłacza nie tylko tej komisji, ale również nam wszystkim - jako posłom i obywatelom" - powiedział Morawiecki. 

16 maja prokuratura wznowiła śledztwo ws. zakupu respiratorów w pandemii

"Dzisiaj wpłynęła na moje ręce informacja z prokuratury okręgowej w Warszawie, że 16 maja prokurator okręgowy podjął na nowo umorzone postępowanie prokuratury okręgowej w Warszawie z 21 czerwca śledztwo ws. przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków w okresie od 6 kwietnia 2020 do 14 sierpnia 2020 r. w Warszawie przez ustalonych funkcjonariuszy publicznych z ministerstwa zdrowia w związku z realizacją i zawarciem umowy z 14 kwietnia na zakup respiratorów ze spółką E&K" - poinformował Joński.

Morawiecki o wyporach korespondencyjnych: wiedziałem, że przeprowadzane są czynności przygotowawcze

Były premier pytany był, czy dotarły do niego informacje o tym, że ówczesny szef MAP Jacek Sasin oraz szef MSWiA Mariusz Kamiński nie zawarli umowy z Pocztą Polską i PWPW, której zawarcie polecił w swojej decyzji z 16 kwietnia 2020 r.

Morawiecki podkreślał najpierw, że to pytanie zostało mu już zadane i powtarzanie go jest niedopuszczalne. Wówczas szef komisji Dariusz Joński (KO) przytoczył zeznania Kamińskiego, który w kwietniu tego roku, pytany o sprawę umów z PWPW i Pocztą Polską, powiedział, że działał wspólnie "i z premierem, i z ministrem Sasinem". "Te państwa zeznania się tak rozjeżdżają. Co przyjdzie minister, to mówi coś innego" - zauważył Joński.

"Po podpisaniu decyzji z 16 kwietnia 2020 r. (...) wiedziałem, że te decyzje zawierają klauzule z rygorem natychmiastowej wykonalności. To oznacza, że te dwa przedsiębiorstwa (Poczta Polska i PWPW - PAP), w bardzo krótkim (...) czasie musiały zająć się czynnościami przygotowawczymi do przeprowadzania wyborów" - odparł Morawiecki.

Dopytywany , czy naprawdę nie interesował się tym, że odpowiednie umowy nie zostały podpisane, b. premier odparł, że "zarządzanie państwem jest cokolwiek bardziej skomplikowane niż mierzenie temperatury".

"Naprawdę miałem wtedy bardzo wiele rzeczy, którymi się zajmowałam i wiedziałam, że obie decyzje mają rygor natychmiastowej wykonalności. Polegając na tym rygorze, wiedziałem, że są przeprowadzane odpowiednie czynności przygotowawcze. To wszystko, co mogę w tej sprawie powiedzieć" - powtórzył Morawiecki.

Wcześniej, odpowiadając na sugestie Morawieckiego dotyczące wezwania przed komisję świadków z PO, Joński powiedział, że bierze pod uwagę "konfrontację Morawieckiego z Sasinem".

Między byłym premierem a Jońskim doszło również do kilku przepychanek słownych. Gdy były premier wytykał Jońskiemu, że za każdym razem, gdy zaczyna coś mówić, ten wyłącza mu guzik od mikrofonu, Joński odparł, że "specjalistą od guzików byli ci, którzy głosowali na dwie ręce".

"Decyzję o wyborach kopertowych podjęło kierownictwo polityczne PiS"

Przewodniczący komisji dopytywał Morawieckiego "co ustalił z Jarosławem Kaczyńskim w sprawie wyborów", które miały się odbyć w 2020 r.

Były premier powiedział, że pamięta posiedzenie kierownictwa politycznego PiS, które odbyło się 16 kwietnia 2020 r, ale nie pamięta, co kto mówił. "Rozmawialiśmy wówczas o możliwości rozszerzenia wyborów (korespondencyjnych) z 10 milionów osób na 30 milionów" - powiedział Morawiecki.

Dopytywany przez Jońskiego, "jakie było stanowisko Kaczyńskiego, jakie były ustalenia z szefem", Morawiecki zaczął mówić o ówczesnych sondażach wyborczych.

Joński jednak przerwał mu ten wywód, zadając pytanie, czy rozmawiał z Kaczyńskim o wydaniu poleceń Poczcie Polskiej i PWPWK, i jaka była w tej sprawie decyzja szefa partii.

Zaznaczył też, że jeśli były premier będzie uchylał się od odpowiedzi, "to będziemy zmuszeni wystąpić do sądu".

"Pamiętam dyskusję nt. wyborów korespondencyjnych prowadzoną w gronie kierownictwa politycznego, nie pamiętam kto w tej kwestii pomysł rzucił" - odpowiedział. "Pamiętam, że kierownictwo polityczne podjęło decyzję ws. wyborów" - wskazał Morawiecki.

Dopytywany, gdzie odbywało się posiedzenie kierownictwa, wskazał, że posiedzenia kierownictwa odbywają na II piętrze siedziby PiS przy ul. Nowogrodzkiej. 

Mateusz Morawiecki: nie potrafię potwierdzić czy Poczta Polska poniosła straty

Mateusz Morawiecki pytany, czy gdyby w swoich decyzjach zlecających rozpoczęcie działań do przygotowania wyborów w 2020 r. Poczcie Polskiej zawarł kwotę jaką Poczta mogła wydać, poniosłaby ona stratę odparł, że nie potrafi powiedzieć czy Poczta Polska w ogóle poniosła straty. "Poczekajmy na wyrok sądu w tej sprawie" - dodał.

Magdalena Filiks (KO) pytała Morawieckiego czy zwrócił się do prezesa Prokuratorii Generalnej o pomoc bądź doradztwo ws. zmniejszenia ryzyk związanych z wydanymi przez niego decyzjami dotyczącymi wyborów korespondencyjnych w 2020 r. lub czy zlecił to szefowi KPRM Michałowi Dworczykowi.

"W moich decyzjach zawarte było zlecenie czynności przygotowawczych do przygotowania wyborów prezydenckich i miałem świadomość, że instytucje, którym to zostało zlecone się tym zajmują" - powiedział. "Nie przypominam sobie moich bezpośrednich kontaktów z prezesem Prokuratorii Generalnej w tamtym czasie" - poinformował.

Filiks poinformowała, że 13 maja 2020 r. prezes Prokuratorii Generalnej Mariusz Haładyj wysłał do Morawieckiego email, w którym jest mowa o tym, jak usunąć z obrotu prawnego decyzje Morawieckiego z 16 kwietnia 2020 r. Odnosząc się do tego emaila, Morawiecki powiedział, że "praktyka urzędnicza jest taka, że jeśli jakaś decyzja, która została wydana nie wchodzi w życie ze względu na to, że wybory nie zostały przeprowadzone, to tę decyzję bardzo często się uchyla".

"10 maja wybory się nie odbyły i 13 maja ta decyzja już była irrelewantna" - podkreślił. "Później była potrzebna nowa ustawa, aby zapłacić Poczcie Polskiej i PWPW za poniesione koszty" - dodał. "Za poniesione koszty trzeba odpowiadać i myśmy za to odpowiadali" - dodał.

Filiks pytała, gdzie jest 14 mln zł zwrotu wydatków za przeprowadzenie wyborów dla Poczty Polskiej, o które Poczta sądzi się z państwem polskim. Morawiecki powiedział, że polegał "w tej sprawie na Krajowym Biurze Wyborczym, które najlepiej wie na czym polegają koszty poniesione w związku z wyborami. Dlatego wtedy kiedy KBW oceniło zasadność poniesionych kosztów, przekazaliśmy środki z rezerwy ogólnej Prezesa Rady Ministrów na konto KBW".

Na pytanie, czy gdyby w decyzjach Morawieckiego były uzgodnione koszty i ilość wydruku kart do głosowania, Poczta Polska musiałaby się dzisiaj sądzić o zwrot kosztów, Morawiecki odpowiedział, że "KBW zgodnie ze swoimi kompetencjami, orzekła, że takie koszty mogły być poniesione". "I za takie koszty przelaliśmy środki i dlatego rekompensata była do tego poziomu" - dodał.

Na pytanie, skąd Poczta Polska wiedziała ile środków i jak mogła wydać, odpowiedział, że to pytanie do KBW. "Nawet nie potrafię pani potwierdzić czy Poczta Polska poniosła jakieś straty, bo polegam na niezależnym arbitrze jakim jest Krajowe Biuro Wyborcze" - powiedział. Dajmy czas sądowi zadecydować o tym dodał.

Przemysław Czarnek wykluczony

Odnosząc się do zachowania Przemysława Czarnka, posłanka KO wskazała, że niedopuszczalna jest sytuacja, w której ktoś powtarza "dziesiąty raz, że jest w cyrku i nie chce tutaj być". "Czasami go na całej komisji nie ma, po czym przychodzi na godzinę, demoluje komisję i obraża" - mówiła Filiks o Czarnku, po czym zgłosiła wniosek formalny o wykluczenie go z obrad.

Za wnioskiem zagłosowało pięciu posłów, nikt nie zagłosował przeciwko, a dwie osoby wstrzymały się od głosu. Czarnek, który wcześniej wskazywał, że miał problem z głosowaniem, opuścił salę obrad.

Czarnek powiedział dziennikarzom po opuszczeniu sali, że pytania członków komisji z PiS były ciągle przerywane. "Ja zadałem raptem cztery pytania czy pięć i dwukrotnie przerywano mi podczas zadawania tych pięciu pytań, bo były one pewnie niekorzystne dla raportu, który został zrobiony" - powiedział poseł PiS.

Według niego, ta komisja jest rzeczywiście jednym wielkim cyrkiem i stratą czasu. "A my mamy posiedzenie Sejmu, jest dużo ważnych rzeczy, dyskusja na temat obrony kraju. Także cieszę się, że zostałem wykluczony, a państwu współczuję, że nie możecie być wykluczeni" - zaznaczył Czarnek.

Morawiecki: według mojej wiedzy nie było wątpliwości, co do finansowania wyborów prezydenckich

Były premier pokreślił, że decyzja zobowiązująca Pocztę Polską i PWPW do przygotowania materiałów do wyborów prezydenckich w 2020 r. była zgodna z prawem. Zaznaczył też, że nie było wątpliwości, co do finansowania tych wyborów.

Według b.premiera środki na to były zabezpieczone w budżetowej rezerwie celowej, a jeśli okazałyby się one niewystarczające to - jak wskazał - "była jeszcze rezerwa ogólna". Wyjaśnił, że regulują to przepisy o finansach publicznych.

Podczas pytań zadawanych przez Przemysława Czarnka (PiS) doszło do przepychanki słownej pomiędzy b. szefem MEiN a posłem KO Jackiem Karnowskim. Karnowski uznał, że jedno z pytań Czarnka sugeruje odpowiedź i wniósł o jego uchylenie. Chodziło o pytanie dotyczące umów, których nie podpisali szefowie MSWiA i MAP z Pocztą Polską i PWPW, bo - jak wskazał Czarnek - "czekali na ostateczną wycenę kosztów", "żeby wszystko było jasne". Zawierające te sfomułowania pytanie, zostało uchylone.

Morawiecki powiedział też, że podstawą prawną do ogłoszenia wyborów korespondencyjnych była ustawa covidowa, która została przygotowana na podstawie przepisów epidemiczne z grudnia 2008 roku.

Były premier nie zgodził się opiniami, uznającymi, że wprowadzenie stanu wyjątkowego było w 2020 roku najlepszym rozwiązaniem.

"Propozycje dotyczące wprowadzenia stanu nadzwyczajnego wiązały się z ogromnymi perturbacjami gospodarczymi, ograniczeniem praw obywatelskich" - ocenił. Przypomniał też, że opozycja "bardzo histerycznie zareagowała jak wprowadziliśmy stan wyjątkowy na pograniczu polsko - białoruskim".

Zaznaczył, że np. w opinii b. ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego "zwykle środki konstytucyjne były wystarczające, by walczyć a pandemią".

"Pomysł wprowadzenia stanu nadzwyczajnego ze względu na wybory zostawiam ocenie opinii publicznej"

"Pomysł wprowadzenia stanu nadzwyczajnego ze względu na wybory zostawiam ocenie opinii publicznej. Jest to moim zdaniem niewłaściwe podejście" - powiedział Mateusz Morawiecki

Morawiecki zwrócił uwagę, że stan wyjątkowy, czy inny stan nadzwyczajny, stan klęski żywiołowej rodzi ze sobą ryzyko ogromnych perturbacji gospodarczych.

"Ogranicza prawa wolnościowe, prawa obywatelskie. I zawsze podstawową zasadą jest: "jeśli możesz osiągnąć skutek poprzez mniejszą ingerencję w życie gospodarcze, w życie społeczne obywateli, to osiągnij ten skutek w oparciu o ustawy, które mniej naruszają normalne życie gospodarcze i społeczne obywateli"" - powiedział Morawiecki. (PAP)

Autor: Olga Łozińska, Edyta Roś, Ewa Wesołowska

nl/