W trakcie konferencji prasowej szefa PO Donalda Tuska, która odbywała się we wtorek przed siedzibą TVP na pl. Powstańców Warszawy, poseł Andrzej Rozenek groził dziennikarzowi Michałowi Rachoniowi, że ujawni miejsce jego zamieszkania. Doszło także do ataku fizycznego. Red. Rachoń był odpychany przez Piotra Borysa i Michała Kołodziejczaka. "Także za tego typu działania będziecie odpowiadali państwo karnie, nie tylko dyscyplinarnie" - zwrócił się do Rachonia Tusk, zaznaczając, że przeszkadza w konferencji prasowej.
"To są te czasy, do których tęskni Tusk, kiedy w Polsce nie funkcjonowała żywa demokracja, kiedy wszystkie media były w jednym ręku, kiedy Donaldowi Tuskowi śpiewano 'Sto lat' w Telewizji Publicznej i pewnie takiej Telewizji Publicznej by znowu chciał. Jest to oczywiście bulwersujące, jest to skandaliczne, ale myślę, że dobrze, że możemy to oglądać, bo sojusz Tuska z Urbanem, no bo Rozenek to jest przecież taki klon tej mentalności, tej antykultury, którą reprezentował Urban właśnie, jest to oczywiście wielkie zagrożenie także dla Polski, towarzystwo, które nie chce normalnych mediów, nie chce debaty" - podkreślił minister Gliński.
Jego zdaniem, "groźby i straszenie to naturalna technika używana w tego typu działaniach politycznych". "Żeby właśnie emocje podsycać i także żeby demobilizować drugą stronę, bo ludzie się boją, normalny człowiek się boi, gdy ktoś mu grozi. My oczywiście musimy jasno powiedzieć, że my się nie boimy tych gróźb, bo od tego zdecydowaliśmy się być aktywni w życiu publicznym, żeby się nie bać i Polaków też ochronimy przed taką agresją i takim zakłamywaniem rzeczywistości" - powiedział prof. Gliński.
"Nie ma zgody na to, żeby jakiś pan Donald Tusk komuś groził publicznie, a zwłaszcza dziennikarzowi, który wypełnia swoje obowiązki zawodowe i jeszcze straszyć w ten sposób. Ja oczekuję od pana Donalda Tuska, że natychmiast wyjaśni tę sprawę i przeprosi red. Rachonia, bo nie godzimy się na to, żeby takie mafijne zagrywki i takie groźby w życiu publicznym padały. (…) jeżeli on się czuje liderem ugrupowania opozycyjnego, czy czuje się jakąś częścią świata cywilizowanego, to ma obowiązek się do tej sytuacji odnieść" - wskazał szef MKiDN.
Pytany przez prowadzącego o sytuację w Warszawie, m.in. o licznie prowadzone prace remontowe wskazał, że Warszawa staje się miastem "katastrofalno-aferalnym". "To jest skandal, miasto jest zablokowane, zakorkowane, nie jesteśmy w stanie się w nim w sposób normalny poruszać. Remonty warszawskie są robione w standardzie, nie chcę używać jakichś określeń kulturowych, ale takiej 'maniany', jutro, pojutrze (…) mamy zablokowane główne skrzyżowania czy place - pl. Trzech Krzyży - nie jestem w stanie powiedzieć, jak długo to się toczy. Nikt nad tym nie panuje, a przede wszystkim nikomu nie zależy, jest jakiś taki wyraz pogardy i lekceważenia" - zaznaczył.
"Najprawdopodobniej wynika to z tego, że oni po prostu wiedzą, że będą tutaj wiecznie rządzili, bo nikt nie wybierze naszej opcji w Warszawie, bo tak się przyjęło. A ja wierzę, że warszawiacy są rozsądni i wybory w Warszawie wygra kiedyś dobry gospodarz i przepędzi to całe towarzystwo. Można robić tutaj skuteczne, szybkie inwestycje" - zaakcentował prof. Gliński.
Podkreślił także, że w przyszłym tygodniu odbędzie się uroczyste otwarcie Muzeum Historii Polski. "45 tys. mkw., wspaniały architektonicznie budynek (...) Myśmy to zbudowali, wbrew najróżniejszym malkontentom, dość szybko, mimo pandemii, mimo wojny, mimo że musieliśmy ten projekt zmieniać, przemieniać i od początku praktycznie realizować. 28 września otwieramy, zapraszam wszystkich, później jest noc muzeum, czyli otwarte zwiedzanie w nocy muzeum i trzy dni także będzie zwiedzanie nieodpłatne budynku i wystawy tymczasowej, liczącej 1,5 tys. mkw." - dodał. (PAP)
kno/