W artykule opublikowanym w środę Nawalna oceniła jako "wielki błąd" postrzeganie Putina - jak czyni to "zbyt wielu ludzi na Zachodzie" - jako "prawomocnego przywódcy politycznego". Wezwała liderów zachodnich, by nie uznawali wyników wyborów prezydenckich zaplanowanych na 15-17 marca.
"Świat musi w końcu zdać sobie sprawę, że Putin nie jest tym, kim chce się wydawać. Jest uzurpatorem, tyranem, zbrodniarzem wojennym i mordercą" - oceniła.
"Nie obiecuję, że odmowa uznania wyników wyborów prezydenckich w Rosji (...) doprowadzi do natychmiastowego załamania rządów Putina" - przyznała opozycjonistka.
Jej zdaniem "będzie to jednak ważny sygnał dla społeczeństwa obywatelskiego, dla elit, wciąż jeszcze lojalnych wobec Putina, i dla całego świata - że Rosją nie rządzi uznany przez wszystkich prezydent, a ktoś pogardzany i publicznie potępiony". Według Nawalnej ci, którzy jeszcze są wobec Putina lojalni, uznają wówczas, że "pozbycie się go jest jedyną drogą, by wrócić do normalnego życia gospodarczego i politycznego".
Zdaniem wdowy po przywódcy antykremlowskiej opozycji na Putina należy patrzeć jako na "szefa grupy mafijnej".
"Dlaczego światowi przywódcy, wybrani w uczciwych wyborach, stawiają siebie na jednym poziomie z bandytą, który przez dekady fałszował wybory, który zabijał, wtrącał do więzienia albo wyrzucał z kraju wszystkich swoich krytyków, a teraz, atakując Ukrainę, rozpętał krwawą wojnę w Europie?" - napisała Nawalna.
Wyraziła przekonanie, że "jedyną rzeczą, która może dotknąć Putina", jest odebranie dochodów jemu i jego otoczeniu. Wezwała do maksymalnego rozszerzenia i ścisłego egzekwowania sankcji wobec wszystkich ważniejszych polityków związanych z Putinem, "tak zwanych biznesmenów, urzędników i funkcjonariuszy" służb siłowych.
"Zabierzcie gangsterom ich bogactwo, a przestaną być lojalni wobec swego szefa" - oceniła Julia Nawalna.
16 lutego br. rosyjskie władze więzienne oznajmiły, że więziony od trzech lat Nawalny zmarł w łagrze za kołem podbiegunowym. Kilka dni później Julia Nawalna, która po aresztowaniu męża przebywała na emigracji, zapowiedziała, że będzie kontynuować działalność męża. Zaapelowała m.in., by podczas wyborów przeciwnicy Kremla, demonstrując jedność, przyszli do lokali wyborczych 17 marca równo w południe. Nazwała tę akcję "w południe przeciwko Putinowi". (PAP)
jc/