Do przyjęcia zgody na wszczęcie procedury impeachmentu wobec Juna wymagana jest zgoda dwóch trzecich deputowanych (tj. co najmniej 200 członków w 300-mandatowej izbie), a następnie co najmniej sześciu z dziewięciu sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Opozycja i posłowie niezrzeszeni dysponują łącznie 192 mandatami - zaznaczyła agencja Yonhap.
We wniosku, którego treść przytoczyła agencja AFP, deputowani zarzucili Junowi, że "poważnie i w szerokim zakresie naruszył konstytucję i prawo". Zaznaczono również, że decyzja głowy państwa o wprowadzeniu stanu wojennego była "niekonstytucyjnym i nielegalnym zamiarem uniknięcia nieuchronnych dochodzeń (...) w sprawie domniemanych nielegalnych czynów z udziałem jego samego i jego rodziny".
Prezydent rozmieścił również wojsko i policję w celu zablokowania dostępu do Zgromadzenia Narodowego, co doprowadziło do uniemożliwienia przemieszczania się części posłów - wyjaśniono w dokumencie. "Działania te znacznie utrudniły udział w obradach (deputowanym), domagającym się zniesienia stanu wojennego. Takie środki stanowią bezpośrednie naruszenie zasady podziału władzy i są działaniami niekonstytucyjnymi, naruszającymi prawo deputowanych do obradowania i głosowania, a także ich immunitet parlamentarny".
Poparcia wniosku nie wykluczyli w środę w rozmowie z mediami deputowani rządzącej Partii Władzy Ludowej, z której wywodzi się prezydent. Już we wtorek krytykowali oni decyzję Juna, a w głosowaniu na sesji plenarnej parlamentu, zwołanej trzy godziny po wprowadzeniu stanu wojennego, 18 przedstawicieli tego ugrupowania znalazło się wśród 190 deputowanych, którzy opowiedzieli się za uchwałą wzywającą Juna od zniesienia stanu wojennego. Prezydent zrobił to w środę nad ranem (czasu lokalnego), a jego rząd formalnie zatwierdził tę decyzję.
Kancelaria prezydenta Korei Południowej oświadczyła w środę, że ogłoszenie stanu wojennego było uzasadnione i mieściło się w granicach wyznaczonych przez konstytucję. Zaprzeczono, jakoby wojsko blokowało deputowanym dostęp do parlamentu.
Zgodnie z konstytucją prezydent może ogłosić stan wojenny "w czasie wojny, w sytuacjach podobnych do wojny lub w innych porównywalnych stanach zagrożenia narodowego", które wymagają użycia siły wojskowej w celu utrzymania pokoju i porządku.
Obserwatorzy podkreślają jednak, że prezydent nie powołał się na żadną z tych przesłanek oraz mógł nie dopełnić wymogów prawnych, w tym obowiązku bezzwłocznego poinformowania odpowiednich organów o swojej decyzji.
Agencja Yonhap poinformowała, że przewodniczący Zgromadzenia Narodowego Wu Won Sik został zablokowany przez policję, gdy usiłował dostać się na teren parlamentu. Ostatecznie przeskoczył przez ponadmetrowy płot. Z kolei deputowany opozycyjnej Partii Demokratycznej Park Sen Won twierdzi, że otrzymał informację, że żołnierzom, którzy weszli do siedziby parlamentu, dostarczono ostrą amunicję i pistolety maszynowe, a na miejsce wysłano snajperów.
Pokojowe wiece i czuwania przeciwko prezydentowi Junowi
Szereg grup zawodowych i obywatelskich zorganizowało czuwanie przy świecach na placu Gwanghwamun w centrum Seulu, gdzie zgromadziło się ok. 2 tys. osób - podała agencja Yonhap. Uczestnicy następnie przemaszerowali pod siedzibę prezydenta, niosąc banery i skandując hasła krytykujące Juna za wtorkową decyzję, wzywając do jego rezygnacji.
Jak podaje AFP, zgromadzenie zakończyło się pokojowo bez interwencji policji.
"Sformułowanie 'egzekucja w stanie wojennym' w dekrecie przypomina nam okropności nielegalnego stanu wojennego, w którym zginęło 30 tys. mieszkańców wyspy Czedżu podczas powstania 3 kwietnia 1948 roku" - mówił Lim Ki Hwan, szef centrali Demokratycznej Konfederacji Związków Zawodowych na wyspie. "Niech mieszkańcy wyspy Czedżu podejmą działania" - apelował Lim do blisko 900 osób, które na znak protestu zapaliły latarki w telefonach przed ratuszem miejskim.
Wiece odbyły się także m.in. w miastach Pusan, Daegu i Gyeongnam, gdzie wzięło w nich udział od 800 do 2 tys. osób - informują organizatorzy. Bez względu na miejsce zgromadzeni skandowali hasła takie jak "Natychmiast aresztować Juna", "Jun głównym winowajcą nielegalnego stanu wojennego" i machali plakatami z napisami "Jun natychmiast poddaj się".
Jun ogłosił we wtorek wieczorem czasu miejscowego stan wojenny, zapowiadając "eliminację sił antypaństwowych" i oskarżając opozycję o paraliżowanie prac rządu oraz sympatyzowanie z komunistyczną Koreą Północną. Wojsko wydało dekret, w którym zakazało działalności politycznej, pracy parlamentu i partii oraz narzuciło kontrolę sztabu zarządzającego stanem wojennym nad mediami.
Po trzech godzinach opozycji udało się jednak zwołać sesję parlamentu, na której przy obecności 190 z 300 posłów Zgromadzenie Narodowe przyjęło uchwałę wzywającą do zniesienia stanu wojennego. Po głosowaniu żołnierze zaczęli opuszczać parlament, a wkrótce Jun ogłosił zniesienie stanu wojennego.
Krzysztof Pawliszak (PAP)
grg/
arch.