W Luksemburgu spotkali się w poniedziałek ministrowie spraw zagranicznych unijnej „27-ki”. Dyskusja dotyczyła m.in. sytuacji na Bliskim Wschodzie.
„Stanowiska były zniuansowane, nawet bym powiedział biegunowe, bo wrażliwość niektórych nakazywała być no w sposób bardzo zdecydowany po stronie palestyńskiej z próbami definicji tego, co się stało. Z drugiej strony było stanowisko bardzo proizraelskie” – powiedział Rau.
Dodał, że szef dyplomacji UE Josep Borrell podkreślał, iż jest to wyzwanie dla Europy porównywalne z tym, które wynika z agresji Rosji na Ukrainę, a konsekwencje tego mogą wykraczać poza granice Bliskiego Wschodu.
„Konkluzja ogólna jest taka, że coraz bardziej otoczenie Europy staje się po prostu niebezpieczne” – ocenił Rau. Zaznaczył, że były głosy, które mówiły o tym, iż rozwój sytuacji na Bliskim Wschodzie rezonuje daleko idącymi podziałami społecznymi w społeczeństwach europejskich, przede wszystkim Europy Zachodniej.
Szef polskiej dyplomacji powiedział, że w sprawie pomocy humanitarnej dla Strefy Gazy wśród krajów UE nie ma wątpliwości. „Było kilka punktów, które łączyły wszystkich dyskutantów. Po pierwsze, że agresorem terrorystą jest Hamas, po drugie, że Izrael ma prawo bronić siebie i swoich obywateli, po trzecie, że ma prawo do odwetu na zasadzie, że on musi być proporcjonalny do tego czego dokonał Hamas w barbarzyńskich sposób” – powiedział minister.
Wskazał, że wszyscy zgodzili się, iż trzeba odróżnić Palestyńczyków, którzy nie są terrorystami od Hamasu, który jest organizacją terrorystyczną i który de facto ukrywa się za 2 mln Palestyńczyków w Strefie Gazy. „Ludność palestyńska w Gazie jest zakładnikiem tej organizacji terrorystycznej” – zaznaczył Rau.
Jak wskazał, istnieją obawy, że konflikt może rozszerzyć. "Jeśli się rozszerzy chociażby wstępnie na Zachodni Brzeg, to konsekwencje będą co najmniej dwojakiego rodzaju. Po pierwsze uchodźcy palestyńscy w Jordanii, a Jordania jest państwem już radykalnie przeciążonym uchodźcami, chociażby z Syrii. Druga sprawa - jeśli to by się stało, Hamas będzie miał z Zachodniego Brzegu nowych ochotników" - powiedział minister.
Jego zdaniem pozostaje otwarte pytanie, czy dojdzie do konfliktu lądowego. "Jeśli dojdzie, to będą konsekwencje prawdopodobnie ze strony Hezbollahu i będzie coraz trudniej powstrzymać rozprzestrzenianie się tego konfliktu" - powiedział Rau.
Z Brukseli Łukasz Osiński (PAP)
gn/