Konferencję "Jak uczyć najnowszej historii Polski? Dylematy" zorganizowała Kancelaria Senatu we współpracy z Ministerstwem Edukacji Narodowej i Ośrodkiem Rozwoju Edukacji. Uczestniczyli w niej m.in. naukowcy, eksperci, parlamentarzyści i nauczyciele.
Nowacka podkreśliła, że nauka historii "nie może służyć niczyim interesom, ani politycznym, ani ideologicznym". Ma ona, jak dodała, budować wspólnotę społeczną, a nie być używana jako "narzędzie do tworzenia podziałów i wykluczania tej czy innej grupy".
Zwróciła uwagę, że w przeciwieństwie do przedmiotów ścisłych zdarzenia i procesy historyczne podlegają interpretacjom i są podatne na przekłamania.
"Dlatego to, w jaki sposób nauczana jest historia, jest szczególnie wrażliwe w całym procesie nauczania" – podkreśliła.
Zwróciła uwagę na prawo nauczycieli "do takiego realizowania przedmiotów w ramach podstaw programowych, jaki uważają za słuszny, bez względu na to, czy ten lub inny minister ma pokusę zmieniać im przecinki lub dobierać lektury". To, jak zaznaczyła, autonomia nauczyciela, ale "z drugiej strony też jego misja budowania społeczeństwa wspólnotowego i spójnego".
Dodała, że przedmiot, który będzie uczył o Polsce na scenie europejskiej i globalnej to edukacja obywatelska. Ma ona wejść do szkół od 1 września 2025 r.
"Podstawy programowe też są już przygotowane. Będę wszystkich namawiała, w szczególności również historyków, do przyjrzenia się podstawom programowym, które proponujemy, bo bez dobrego zrozumienia historii nie ma dobrego społeczeństwa, dobrego obywatelstwa i prawdziwego patriotyzmu" – zaznaczyła.
"Babka od histy"
Dr Agnieszka Jankowiak-Maik, nauczycielka działająca w internecie jako "Babka od histy" powiedziała dziennikarzom, że temat najnowszej historii Polski od lat wzbudzał kontrowersje i jej zdaniem, będzie wzbudzał zawsze – z różnych względów. Zwróciła m.in. uwagę, że dzieci nasiąkają różnymi poglądami w domu, a bardzo ważne jest, by potrafiły krytycznie myśleć i wyrabiać własną opinię.
"Ważniejsze od tego, czego uczyć, będzie: jak uczyć i jakie metody stosować, czyli metody krytycznego myślenia, dyskusji" – oceniła Jankowiak-Maik.
Zaznaczyła, że sama jest "wielką zwolenniczką debaty oksfordzkiej". Dodała, że "wszędzie, gdzie wchodzą kontrowersje, różne punkty widzenia, to robi się nagle neutralnie, bo pracujemy na argumentach, na merytoryce, nie na opiniach, nie na emocjach".
Zaznaczyła, że podstawa programowa powinna być odchudzona, bo przeładowanie faktami, datami i nazwiskami nie sprzyja młodemu człowiekowi. Zwróciła uwagę, że nawet jeśli nauczyciele zdążą zrealizować materiał z najnowszej historii Polski, to "albo się bardzo spieszą, albo tego jest tak dużo naraz, że i tak wiedza, z którą wychodzi człowiek (ze szkoły – PAP), jest żadna". Dlatego, jak dodała, Lech Wałęsa czy Anna Walentynowicz to dla młodych abstrakcyjne nazwiska.
Nauczycielka przyznała jednocześnie, że w nauczaniu najnowszej historii Polski bardzo brakuje jej "obecności kobiet, +która jest po prostu wymazana+". Dopytywana, w jaki sposób odchudzić podstawę programową, odparła, że nie chodzi o to, by np. dodać do niej dziesięć nazwisk kobiet. Jej zdaniem warto jednak zmieniać perspektywę, tzn. zastanowić się, jaki powinien być model absolwenta szkoły. (PAP)
pak/ joz/ mar/