W wywiadzie opublikowanym w czwartek wieczorem na stronie internetowej "Polski Times" prezydent był pytany, czy w kontekście wojny na Ukrainie jesteśmy w Polsce bezpieczni, czy też zagrożenie ze strony Rosji cały czas istnieje.
"Potencjalne zagrożenie oczywiście cały czas istnieje"
"Potencjalne zagrożenie oczywiście cały czas istnieje, tylko proszę zwrócić uwagę, że w Polsce obecnych jest ponad 10 tysięcy żołnierzy największej armii świata. Armii najpotężniejszej, najlepiej i najnowocześniej wyposażonej. Żołnierze mają doświadczenie wcześniejszych wojen; mamy też amerykańską infrastrukturę, ciężkie uzbrojenie, obronę przeciwrakietową, dzięki której część Polski jest już dzisiaj chroniona amerykańskim systemem Patriot" - powiedział Duda.
Przypomniał, że prezydent USA Joe Biden podczas wizyty w Polsce powiedział w swoim wystąpieniu na Zamku Królewskim, że Polska ma absolutną gwarancję Artykułu 5 Traktatu Północnoatlantyckiego.
"Jeżeli byłby jakikolwiek napad na państwo NATO, w tym Polskę, to odpowiedź sojuszu będzie natychmiastowa i zdecydowana"
"Jeżeli byłby jakikolwiek napad na państwo NATO, w tym Polskę, to odpowiedź sojuszu będzie natychmiastowa i zdecydowana. Prawdopodobieństwo, że ktokolwiek, w tym Rosja, odważy się zaatakować państwo NATO, narażając się na konflikt z Sojuszem Północnoatlantyckim, narażając się na starcie z armią amerykańską, a w naszym przypadku także i z naszą armią, która będzie broniła Polski, jest bardzo niewielkie" - powiedział Duda.
Prezydent był też pytany, jak się skończy wojna na Ukrainie i jaki los czeka Putina. "Chciałbym, aby skończyła się odzyskaniem przez Ukrainę całego swojego terytorium w granicach międzynarodowo uznanych. To dla mnie sprawa niezwykle ważna, dla bezpieczeństwa Polski, na przyszłość. To by oznaczało, że w sensie politycznym Ukraina by tę wojnę wygrała. Bardzo na to liczę, staram się wspierać na wszystkie sposoby, bo uważam, że tak jest sprawiedliwie i tak powinno być. Chciałbym, żeby Ukraina mogła się odbudować, żeby jej w tym pomóc, żeby istniała w swoich granicach jako duże, świetnie rozwijające się państwo, nasz sąsiad, przyjaciel, sojusznik na przyszłość" - powiedział prezydent.
Był również pytany, jak przyjął wiadomość, że Szwecja i Finlandia złożyły wnioski o przystąpienie do NATO.
"To są właśnie skutki wojny, które osiągnął prezydent Putin"
"Pomyślałem, że to są właśnie skutki wojny, które osiągnął prezydent Putin; ma, czego chciał. Oto do NATO przystępują dwa wielkie, silne, bogate państwa, które mają wojenne doświadczenie, dzielnych żołnierzy i które umiały już kiedyś odeprzeć Rosjan. Granica NATO z Rosją wydłuża się o ponad 900 kilometrów. To z całą pewnością nie jest sukces Władimira Putina" - powiedział prezydent.
Ale to - jak zaznaczył - też oznacza, że obawa o potencjalną rosyjską agresję jest realna, a Szwedzi wielokrotnie odpędzali na przestrzeni ostatnich lat rosyjskie samoloty, ścigali i wypędzali rosyjskie łodzie podwodne ze swoich wód terytorialnych.
"Oni wiedzą, że to nie są żarty; przeżyli budowę gazociągu Nord Stream I i II, widzieli rosyjską aktywność. Myślę, że społeczeństwo, widząc, co dzieje się na Ukrainie, doszło do wniosku, że potencjalna rosyjska agresja to nie zabawa, to nie są żarty. Stąd ta decyzja, której jeszcze dwa lata temu nikt się nie spodziewał, nawet nie przypuszczał, że mogłaby ona zapaść" - powiedział Duda.
"Chciałem, żeby te problemy były rozwiązane"
Prezydent Duda był pytany także o projekt noweli ustawy o Sądzie Najwyższym.
Mam nadzieję, że w projekcie noweli ustawy o Sądzie Najwyższym nie dojdzie do zmiany w punktach fundamentalnych, które są dla mnie najważniejsze; chciałem pomóc rządowi i rozwiązać problemy, które powstały w SN w wyniku orzecznictwa europejskiego - mówi w wywiadzie głowa państwa.
Prezydent był pytany - w kontekście środków z Funduszu Odbudowy - czy politycy PiS i Solidarnej Polski osiągnęli porozumienie ws. jego projektu noweli ustawy o Sądzie Najwyższym.
Andrzej Duda odparł, że chciał pomóc polskiemu rządowi i polskiej scenie politycznej, ale z drugiej strony chciał rozwiązać problemy, które powstały w samym Sądzie Najwyższym, również w wyniku orzecznictwa europejskiego.
"Chciałem, żeby te problemy były rozwiązane, chciałem, żeby w związku z tym spory, tu, na miejscu, wokół polskiego sądownictwa nieco się wyciszyły. Pewne zastrzeżenia, które się pojawiły, uznałem za godne uwzględnienia, jak chociażby to, że sędziowie powinni być równi, niezależnie od tego, w jakiej izbie orzekają. Dopóki ta ustawa nie zostanie uchwalona, jest tak, że sędziowie Izby Dyscyplinarnej mają lepsze warunki, są wyjątkową grupą sędziów" - powiedział prezydent Duda.
"Uznałem, że trzeba stworzyć system, w którym każdy sędzia ma jednakowe warunki i każdy sędzia może być wybrany do Izby Odpowiedzialności Zawodowej – nowej, która ma zostać na podstawie ustawy stworzona, gdzie jednak mimo wszystko zachowa pewną część swojego etatu w swojej normalnej Izbie Cywilnej, Karnej czy innych izbach Sądu Najwyższego, ale część będzie mu ujęta, po to, by mógł przez pewien czas orzekać w Izbie Odpowiedzialności Zawodowej. Będzie łączył dwa obowiązki, ale nie dostanie z tego tytułu żadnego wynagrodzenia" - zaznaczył prezydent.
"Ufam, że te prace niebawem się zakończą"
Dopytywany był, czy wie, jak jego projekt ustawy o SN będzie ostatecznie wyglądał, po poprawkach zgłoszonych przez posłów Solidarnej Polski, a także kiedy pieniądze z Funduszu Odbudowy trafią do Polski.
"Przede wszystkim mam nadzieję, że w najbliższym czasie zostanie uchwalona ta ustawa. Wiem, że wokół niej były spory polityczne, były dyskusje. Ufam, że te prace niebawem się zakończą. Oczywiście, posłowie mają prawo wnoszenia poprawek i dyskusji, więc to nie jest nic nadzwyczajnego. Natomiast mam nadzieję, że nie dojdzie
do zmiany w fundamentalnych punktach, tych, które są dla mnie najważniejsze" - powiedział Duda.
Dodał, że kilka miesięcy temu spotkał się z szefem SP i ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą i rozmawiali nt. "różnych wariantów, rozwiązań dotyczących nie tylko Sądu Najwyższego, ale również i sądownictwa powszechnego".
Akurat, jeśli chodzi o sądownictwo powszechne, to mieliśmy tu dosyć duże porozumienie co do pewnych koncepcji, które pan minister przedstawiał. Co do Sądu Najwyższego były między nami pewne różnice, ale ja przede wszystkim chcę rozwiązywać problemy. A w moim przekonaniu, to jest rzeczywiście jedyna droga do rozwiązania problemów – zarówno tych wewnętrznych, jak i przy okazji tych zewnętrznych" - podkreślił prezydent. (PAP)
gn/