Naukowcy z brytyjskiej firmy DeepMind wytrenowali sztuczną inteligencję (AI) w tworzeniu optymalnych modeli dystrybucji środków publicznych. “Demokratyczny” system AI grał z ludźmi w grę online, gdzie miał za zadanie stworzenie takiego systemu danin i usług publicznych, aby wszyscy uczestnicy gry byli jak najbardziej zadowoleni. "Wiele problemów, z którymi borykają się ludzie, nie dotyczy technologii, lecz wymaga koordynacji społecznej i gospodarczej w celu osiągnięcia jakiegoś większego dobra. Aby sztuczna inteligencja mogła w tym pomóc, musi poznać wartości, którymi kierują się ludzie - wyjaśnił w rozmowie “New Scientist” Raphael Koster z DeepMind.
Zespół DeepMind do treningu użył czteroosobowej ekonomicznej gry online. Sztuczna inteligencja w sumie zagrała w tę grę z czterema tysiącami osób. Gra polegała na tym, że uczestnicy zaczynają z różnymi kwotami pieniędzy i muszą zdecydować, ile chcą wpłacić do puli środków publicznych, by ostatecznie otrzymać z powrotem część tej puli. Gracze głosowali również nad swoimi preferowanymi zasadami wydawania publicznych pieniędzy.
Po takim treningu sztuczna inteligencja opracowywała politykę, która próbowała zmniejszyć dysproporcje majątkowe między graczami poprzez redystrybucję publicznych pieniędzy w zależności od tego, ile ze swojego początkowego portfela wniósł każdy z graczy. Jednocześnie zniechęcała do cwaniactwa, nie dając prawie nic graczom, którzy nie przekazali do wspólnej puli przynajmniej połowy swoich funduszy.
Ta wypracowana przez sztuczną inteligencję polityka zdobywała większe poparcie ludzkich graczy niż zarówno podejście „egalitarne” polegające na równej redystrybucji funduszy bez względu na to, ile każdy wniósł do wspólnej puli, jak i „libertariańskie” - polegające na rozdawaniu pieniędzy proporcjonalnie do wkładu każdej osoby do publicznego budżetu. "Zaskakujące było to, że sztuczna inteligencja nauczyła się tworzyć politykę, która odzwierciedla miks poglądów z całego spektrum politycznego" – skomentował wynik eksperymentu Christopher Summerfield z DeepMind.
Kiedy na początku gry nierówność między graczami była największa, polityka „liberalnego egalitaryzmu” polegająca na redystrybucji pieniędzy proporcjonalnie do tego, jaką część swoich funduszy startowych każdy z graczy wniósł do wspólnej puli, bez zniechęcania do nadużyć – okazała się równie popularna jak propozycja AI. "Może tak być, ponieważ propozycja AI niekoniecznie jest wyjątkowa" - mówi Annette Zimmermann, filozofka polityki z Uniwersytetu Jorku w Wielkiej Brytanii. Ostrzega jednak przed zawężaniem idei demokracji do systemu zaspokojenia preferencji i poszukiwania wyłącznie polityk cieszących się największym poparciem. "Demokracja to nie tylko wygrywanie wyborów i wdrażanie polityki, która się nam najbardziej podoba. To tworzenie procesów, w których obywatele mogą się spotykać i debatować ze sobą na zasadzie równości" – podkreśla filozofka.
Badacze z DeepMind zaznaczają jednak, że ich praca nie stanowi przepisu na „rządy AI”. Twierdzą, że nie planują tworzenia narzędzi opartych na sztucznej inteligencji do tworzenia polityki. Co więcej, wyrażają obawy, że polityka oparta na sztucznej inteligencji mogłaby doprowadzić do „tyranii większości”, w której pomija się potrzeby osób należących do grup mniejszościowych. "Póki co 'tyrania większości' nie jest szczególnym zmartwieniem politologów" - stwierdził w komentarzu do eksperymentu Mathias Risse z Uniwersytetu Harvarda. I dodał, że współczesne demokracje stoją w obliczu większego problemu. Ogromna przewaga nielicznych elit ekonomicznych powoduje, że wielu “zwykłych obywateli” wycofuje się z procesu politycznego, czyli de facto pozbawiona jest praw wyborczych.
Mimo to Mathias Risse twierdzi, że badania DeepMind są fascynujące, zwłaszcza sposób, w jaki AI doszła do stworzenia swojej wersji polityki liberalno-egalitarnej. "Ponieważ sam jestem w obozie liberalno-egalitarnym, uważam, że jest to dość satysfakcjonujący wynik" – stwierdził naukowiec. (PAP Life)
kw/