Cytowane źródła zarzuciły dowódcy RAF marszałkowi Mike'owi Wigstonowi, że aby zrealizować cele w zakresie różnorodności i inkluzywności, jest skłonny narażać bezpieczeństwo Wielkiej Brytanii w czasie rosnącego zagrożenia ze strony Rosji i Chin. Ujawniły one także, że kilka dni temu rezygnację w proteście przeciwko temu złożyła szefowa rekrutacji RAF-u, która uważa, że wszelkie takie restrykcje w zatrudnianiu, jakkolwiek tymczasowe i ograniczone, mogą osłabić zdolność bojową lotnictwa.
Jedno z cytowanych przez Sky News źródeł wojskowych, przywołując niedawne ostrzeżenie dowódcy armii Patricka Sandersa, że wyzwania w dziedzinie bezpieczeństwa są podobnej skali co w 1937 r., powiedziało: "A potem widzisz szefa RAF-u, który jest gotów złamać wymagania operacyjne sił powietrznych tylko po to, aby spełnić cele różnorodności. Myślę, że trzeba go wezwać do ministerstwa obrony i powiedzieć: +To jest agenda obrony, realizuj ją+".
Rzecznik RAF-u zakwestionował te twierdzenia.
"Nie ma żadnej pauzy w rekrutacji przez Royal Air Force i nie ma nowej polityki w odniesieniu do spełnienia wymagań dotyczących rekrutacji w roku. Dowódcy Royal Air Force nie będą unikać wyzwań, przed którymi stoimy, budując służbę, która przyciąga i rekrutuje talenty z każdej części brytyjskiej siły roboczej. Podobnie jak w przypadku Royal Navy i British Army robimy wszystko, co możemy, aby zachęcić do rekrutacji z grup niedostatecznie reprezentowanych i zapewnić, że mamy zróżnicowany personel" - oświadczył.
Z kolei rzecznik ministerstwa obrony, odpowiadając na zapytanie Sky News, powiedział: "Skuteczność operacyjna jest najważniejsza i nikt nie obniża standardów, aby ułatwić (komuś) dołączenie do Royal Air Force. RAF rekrutuje do wielu zawodów i, podobnie jak reszta sił zbrojnych, jest zdeterminowany, aby odzwierciedlać społeczeństwo, któremu służy, broniąc go". Sky News zwraca uwagę, że żaden z rzeczników nie odniósł się do rezygnacji szefowej rekrutacji RAF-u.
Sky News wskazuje, że od lat kolejne rządy wymagają od lotnictwa, armii i marynarki, do których zwykle szli biali mężczyźni, poprawy statystyk w zakresie różnorodności i że cel ten jest propagowany przez szefów sił zbrojnych.
Ministerstwo obrony ogłosiło, że chce, aby do 2030 r. odsetek kobiet wstępujących do sił zbrojnych wzrósł z obecnych 12 proc. do 30 proc. Siły powietrzne, które jako pierwsze z rodzajów sił zbrojnych umożliwiły kobietom obsadzanie wszystkich stanowisk i już mają najwyższy odsetek kobiet, stawiają sobie jeszcze wyższy cel. Chcą, aby do końca dekady wskaźnik rekrutek wyniósł 40 proc. - ponad dwukrotnie więcej niż obecnie. W przypadku mniejszości etnicznych wskaźnik ma wzrosnąć z obecnych 10 proc. do 20 proc.
Zarazem RAF musi zatrudniać wystarczającą liczbę osób w poszczególnych rolach, aby móc wypełniać swoje zadania operacyjne. Wyzwaniem dla rekrutujących jest fakt, że kobiety i osoby z mniejszości etnicznych zazwyczaj nie ubiegają się o pewne role, np. w piechocie RAF-u, która chroni lotniska. Zatrudnianie białych mężczyzn, którzy chcą w niej służyć, zapewnia obsadzenie tych istotnych ról, ale obniża poziom różnorodności.
Według źródeł wojskowych dowódcy RAF-u wydają się przedkładać różnorodność nad potrzeby operacyjne. Jak mówią, dział rekrutacji RAF-u został w praktyce poinformowany, aby zrobić przerwę w oferowaniu miejsc pracy białym mężczyznom w nadziei, że więcej miejsc w bieżącym roku finansowym obejmą kobiety i osoby z mniejszości etnicznych.
"Wszyscy jesteśmy za różnorodnością i chcemy widzieć lepszą reprezentację w całej służbie, ale poziomy ambicji dla celów etnicznych są absolutnie szalone. Nie ma żadnego naukowych ani kulturowych podstaw dla tych konkretnych poziomów ambicji" - mówi jedno z cytowanych przez Sky News źródeł. Inne nazwało te cele w zakresie różnorodności "niemożliwymi".
Z Londynu Bartłomiej Niedziński
mar/