Jak informuje portal „Deadline”, film Miller to eksploracja „miłości we wszystkich jej formach”. Akcja rozgrywać się będzie w Nowym Jorku. Jego bohaterem jest cierpiący na blokadę twórczą kompozytor Steven Lauddem (Dinklage), który nie jest w stanie ukończyć opery. A ta miała być jego triumfalnym powrotem na scenę. Za namową swojej żony (Hathaway), która wcześniej była też jego terapeutką, Steven wyrusza na poszukiwanie inspiracji. Odkryje więcej niż sobie wyobrażał.
„Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego, że otworzymy tę edycję festiwalu komedią, której nie sposób się oprzeć. Została ona zbudowana na podwalinach codziennych konfliktów wybuchających w zachodnich cywilizacjach” – oświadczyli dyrektorzy Berlinale: Mariette Rissenbeek i Carlo Chatrian. „She Came to Me” zostanie wyświetlona w Berlinie poza konkursem.
„Postaci stworzone przez Miller i odegrane przez wspaniałych aktorów wybierają inspirację daną chwilą zamiast być prowadzonym przez mody dyktowane im przez społeczeństwo. Niczym film stworzony w Hollywood przed wprowadzeniem kodeksu Haysa, „She Came to Me” jest magiczną odą do wolności ekspresji” – kontynuują dyrektorzy Berlinale.
Tegoroczna edycja festiwalu ma przywrócić mu dawny blask przyćmiony przez pandemię COVID-19. Przewodniczącą tegorocznego jury będzie Kristen Stewart („Zmierzch”), a honorową nagrodę za całokształt twórczości odbierze osobiście Steven Spielberg, który zaprezentuje na festiwalu swój najnowszy film: „Fabelmanów”. (PAP Life)
mj/