"Afera korupcyjna pokazuje, że najciemniej jest pod latarnią. Okazuje się bowiem, że w miejscu, w którym bije serce europejskiej demokracji, a tak Parlament Europejski chce być postrzegany, kwitła korupcja na niespotykaną dotąd w historii skalę" - ubolewa Jadwiga Wiśniewska.
"W toku śledztwa padają kolejne nazwiska polityków z lewej strony sceny politycznej, którzy dawali się korumpować. Mówi się o ponad 60 podejrzanych. Obnaża to hipokryzję lewicowo-liberalnej większości w PE, bo przecież to właśnie socjaliści najgoręcej i najbardziej bezwzględnie atakowali Polskę pod każdym pretekstem, zawsze pod fałszywymi zarzutami, zarzucając rzekome łamanie praworządności" - podkreśla.
Zwraca uwagę, że niemal codziennie pojawiają się nowe, niepokojące wątki afery.
"Dziś widzimy, niczym w soczewce, jak wygląda praworządność i demokracja w ich wydaniu. Media donoszą, że w proceder może być zamieszany także hiszpański europoseł Juan Fernando López Aguilar, przewodniczący komisji LIBE, który zasłużył sobie na niechlubne miano naczelnego krytyka Polski i polskiego rządu. Pojawiają się również poszlaki wskazujące na to, że mechanizm powiązania unijnego budżetu z praworządnością wykreowali właśnie uczestnicy procederu" - zaznacza europosłanka.
"W kontekście tej afery rodzą się uzasadnione pytania i podejrzenia także o korumpowanie europejskich polityków przez Rosję, na co w raporcie zwracał uwagę także Departament Stanu USA wskazując, że Rosjanie w ostatnich kilku latach przekazali co najmniej 300 mln dol. politykom europejskim" - podsumowuje Jadwiga Wiśniewska.
Europejskie i światowe media każdego dnia ujawniają nowe wątki skandalu korupcyjnego w Parlamencie Europejskim, którego główną bohaterką jest była wiceprzewodnicząca PE grecka socjalistka Eva Kaili. W aferę znaną jako Katargate zamieszani są jednak także inni wysoko postawieni politycy, głównie z Włoch i Belgii.
Z Brukseli Artur Ciechanowicz (PAP)
kgr/