"Ponad 100 globalnych marek, większość firm odzieżowych, nawet producenci samochodów, przemysł związany z wytwarzaniem bawełny, przetwórstwem spożywczym, eksploatacją surowców naturalnych, oni wszyscy wykorzystują przymusową pracę Ujgurów w swoich łańcuchach dostaw" - opowiada Abbas, która wraz z mężem założyła w 2017 roku w Waszyngtonie organizację pozarządową Campaign for Uyghurs (CFU). Małżeństwo od lat mieszka na emigracji w USA.
"Chiński rząd nie tylko dokonuje ludobójstwa na Ujgurach, ale zmusza każdą osobę w Europie i Ameryce Północnej do tego, by była za nie współodpowiedzialna, bo ludzie na całym świecie używają produktów wytworzonych dzięki niewolniczej pracy, w warunkach łamiących prawo obowiązujące w państwach tych konsumentów i elementarne zasady moralne" - mówi działaczka.
Abbas: nie można zasłaniać się ignorancją i udawać, że się o tym nie wie
"Wykorzystywanie przymusowej pracy Ujgurów jest bardzo zyskowne, ale to zarabianie na niewolnictwie, na ujgurskim pocie, krwi i łzach; dla zysku przymyka się oko na te okrucieństwa" - zaznacza Abbas. Podkreśla, że żyjąc w XXI wieku i mając dostęp do informacji o tym, co dzieje się w Sinciangu, nie można zasłaniać się ignorancją i udawać, że się o tym nie wie.
Prześladowania muzułmańskiej mniejszości Ujgurów w położonym na zachodzie Chin regionie Sinciang spełniają kryteria przyjętej przez ONZ definicji ludobójstwa - ocenia CFU. Działania Pekinu za ludobójstwo uważa również m.in. rząd USA. Wśród zbrodni dokonywanych na Ujgurach wymienia się bezprawne przetrzymywanie ludzi w obozach odosobnienia, wyzyskiwanie ich jako przymusowej siły roboczej, oddzielanie dzieci od rodzin, zmuszanie kobiet do aborcji i sterylizacji, ograniczanie wolności osobistych i religijnych. Władze Chin konsekwentnie odrzucają te oskarżenia twierdząc, że celem ich działań w regionie jest przeciwdziałanie separatyzmowi, terroryzmowi i ekstremizmowi religijnemu.
CFU powstało m.in. po to, by informować świat o sytuacji w Sinciangu, bo nawet na Zachodzie chińska propaganda jest zbyt często jedynym źródłem wiedzy, dlatego publikujemy świadectwa ofiar, relacje ich bliskich i staramy się dotrzeć do opinii publicznej na całym świecie, w tym w Polsce - opowiada małżeństwo aktywistów.
"Ludzie w Polsce mogą zrozumieć naszą sytuację"
"Cieszę się, że możemy odwiedzić Polskę, bo Polacy byli również ofiarami ludobójstwa, zbrodni nazistowskich Niemiec, a później ofiarami komunizmu, prześladowania religii, myślę, że ludzie w Polsce mogą zrozumieć naszą sytuację i identyfikować się z nią. Sinciang leży daleko od Polski, ale nasza dzisiejsza tragedia, była wczoraj tragedią Polski" - podkreśla Idris w rozmowie z PAP w Warszawie. Dodaje, że Polska jest kolejnym przystankiem w ich podróży po Europie, w której odwiedzili już m.in. Turcję, Grecję i Czechy, by opowiadać o sytuacji Ujgurów.
"Ludzie w Polsce wiedzą, czym jest komunizm, pamiętają o brutalności tego systemu, chiński reżim niczym się od tego nie różni" - uzupełnia Abbas,
Jest też drugi powód dla którego nasza obecność w Polsce jest ważna - dodaje Idris, który kieruje waszyngtońskim think tankiem Centrum Studiów Urgujskich. "Nasza wizyta w Polsce zbiega się ze spotkaniem przywódcy Chin Xi Jinpinga z prezydentem Rosji Władimirem Putinem w Moskwie, co pokazuje bliskie związki chińskiego i rosyjskiego reżimu" - akcentuje.
Współpraca Pekinu z Moskwą
Zdaniem ujgurskiego działacza na zachodzie zbyt mało mówi się o współpracy Pekinu z Moskwą w kontekście napaści Kremla na Ukrainę i nie docenia się znaczenia tej relacji.
"Chiny nie tylko wspierają Rosję ekonomicznie, finansowo i dyplomatycznie, ratują jej sektor energetyczny, ta współpraca odbywa się też w sferze informacyjnej; oba kraje są tu po tej samej stronie" - zaznacza Idris. Uzupełnia, że Chiny dysponują na całym świecie bardzo wpływowymi ośrodkami propagandy medialnej, które mają szczególnie duże oddziaływanie w państwach arabskich czy afrykańskich.
Tam codziennie powtarzana jest rosyjska narracja, o tym, że wojnę na Ukrainie prowadzą USA i NATO, a Rosja tylko się broni przed USA - dopowiada.
Ideologia Komunistycznej Partii Chin
Ideologia rządzącej w Pekinie Komunistycznej Partii Chin (KPCh) staje się coraz bardziej nacjonalistyczna, rasistowska i wymierzona we wszystkie religie, w myśl komunistycznej zasady, że religia jest opium dla ludu - ocenia Idris. Podkreśla, że reżim w Pekinie jest wrogi nie tylko wobec muzułmańskich Ujgurów, ale i tybetańskich buddystów, wyznawców ruchu Falun Gong, zamieszkujących Chiny chrześcijan, mniejszości mongolskiej w regionie Mongolia Wewnętrzna czy opowiadających się za zachowaniem swoich demokratycznych praw mieszkańców Hongkongu.
KPCh chce stworzyć państwo jednolite ideologicznie, językowo i etnicznie i narzucić ten model innym krajom, robienie interesów na chińskim rynku to pomoc w realizacji tej idei; Pekinu nie można traktować jak normalnego partnera biznesowego, zachodnie firmy muszą to zrozumieć - mówi ujgurski aktywista.
To wojna Chin z wolnością, demokracją i każdą formą religijności, prawami człowieka i ludzką godnością, każdy, komu leżą na sercu te wartości powinien stanąć po stronie Ujgurów, potrzebujemy solidarności ze strony innych państw - apeluje Abbas. Chiński system opresji, kóry dąży też do zmiany ładu międzynarodowego jest zagrożeniem nie tylko dla Ujgurów i innych społeczności zamieszkujących ten kraj, ale dla całego wolnego świata - podkreśla.
Autor: Jerzy Adamiak (PAP)
mj/